Seria kompromitujących artykułów o Ludoviku Obraniaku niczego nie nauczyła dziennikarzy “Przeglądu Sportowego”. Z sobotniego wydania tej gazety dowiadujemy się, że w kadrze Leo Beenhakkera zapragnął nagle występować obrońca Sochaux Damien Perquis. To nic, że facet wie o Polsce tyle, co ciocia Hernana Rengifo, za grosz nie zna naszego języka i nie ma nawet polskiego obywatelstwa. Ważne, że jego babcia jest podobno Polką, a porządną reklamę w mediach postanowił mu zrobić (rzecz jasna z czystego patriotyzmu) działający i mieszkający od lat we Francji menedżer Tadeusz Fogiel.
O ile fascynacje Ligue 1 ze strony szefostwa “PS” do pewnego jesteśmy w stanie zrozumieć, to kolejne, nudne do wyrzygania akcesy gry w polskiej reprezentacji niekoniecznie. Pamiętacie wałkowaną jakiś czas temu dni historię o Obraniaku? Ktoś pojechał na wycieczkę do Francji, przez kilka dni zajadał się świeżą bagietką z dżemem, przejechał się szybką kolejką TGV (swoją drogą polecamy – robi wrażenie), wreszcie wręczył Obraniakowi biało-czerwoną koszulkę. Cały misterny plan legł w gruzach, kiedy okazało się, że piłkarzem kompletnie nie interesuje się sztab szkoleniowy kadry, a kwestia nadania naszego obywatelstwa była tak zawiła, że (poza redakcją “PS” i Fogielem) wszystkim przestało zależeć na zrobieniu z Obraniaka polskiego reprezentanta. Idziemy o zakład, że z kolejnym wymysłem łysiejącego agenta i spółki będzie podobnie.
Perquis? Słyszałem, że jakiś obrońca jest zainteresowany grą dla Polski, ale nie znałem jego nazwiska. A to że grał w młodzieżówce jest dla nas bardzo niekorzystną okolicznością – mówi skaut PZPN Maciej Chorążyk, który monitoruje polskich piłkarzy za granicą. Jak sami widzicie szansy na bliższe poznanie 24-letniego FRANCUZA mieć raczej nie będziemy. Perquis nie ma polskiego obywatelstwa i trzykrotnie wystąpił w młodzieżówce “Trójkolorowych”. Nawet, gdyby jakimś cudem otrzymał polski paszport, musiałby więc dostać od FIFA zgodę na grę w naszych barwach (pomijamy już fakt, że facet gra w przedostatniej drużynie ligi francuskiej i nikogo, poza Fogielem, dotychczas nie zachwycił).
Swoją drogą, czy to normalne, żeby w jedynym dzienniku sportowym w Polsce swoje artykuły umieszczał czynnie działający menedżer? Czy to fair wobec kolegów po fachu, by z jednej strony wciskać piłkarzy do klubów, a z drugiej na siłę promować zupełne miernoty? Naszym zdaniem ani trochę. Co innego rozsiewanie plotek, czy urabianie zaprzyjaźnionych dziennikarzy, a co innego regularne występowanie na łamach gazety w charakterze autora. Przypuszczamy, że każdy polski menago chciałby mieć w redakcji “PS” tak wysokie notowania jak Tadziu z Paryża.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT