Odpowiedź, dla tych niecierpliwych, podajemy od razu: nie. I jeszcze coś – Radosław “nie lubię win z nowego świata” Matusiak w Widzewie to nie jest żadna pokazówka, demonstracja, czy co tam jeszcze w wykonaniu tego klubu. To jest totalny upadek Matusiaka. Pamiętacie to: Aston Villa? Nie. Newcastle? Za słabe. I tak dalej…
Zastanawiamy się, tak zupełnie szczerze, po co Matusiak wraca do piłki. Chyba z pasji, takiej prawdziwej, od serca (ha ha ha). A poważnie – facet naprawdę musi być zdeterminowany, ale finansowo. Pewnie zaraz udzieli jakiegoś wywiadu, bo wiadomo, że jak piłkarz mówi, że nie lubi mediów, to zaraz będzie gadał na lewo i prawo. I w tym wywiadzie powie, że on się CHCE ODBUDOWAĆ. Ł»e Widzew to dobra ODSKOCZNIA. Ł»e ludzie mu ZAUFALI. I takie tam dyrdymały.
Piłkarze, nawet ci, którzy uchodzą za inteligentnych, powtarzają w większości to samo: ble, ble, ble. Myśleliśmy, że wymarzony klub dla Matusiaka to Wisła Płock. Poziom sportowy akurat no i jest tato Janusz-wąsacz, który zawsze miałby baczenie na synka, żeby, no żeby, rano był na treningu i w ogóle. Ale nie. Widzew to spore zaskoczenie, choć Radkowi pewnie na rękę – w końcu Łódź zna jak własną kieszeń.
Widzew chciał jeszcze Łukasza Gargułę. Męczyli bułę, zawracali dupę piłkarzowi, jakby nie wiedzieli, że Garguła to może pograć Widzewem, ale na Play Station. To tak, jakby Weszło chciało polecieć w kosmos. Garguła lubi Matusiaka, ale naprawdę, z sympatii nie odłoży się na konto, więc pewnie pójdzie do Wisły.
A Matusiak? Jak sądzicie, czy wypłynie jeszcze na wielką wodę?
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT