Całe ostatnie zamieszanie z Leo Beenhakkerem w roli głównej zaczyna się powoli wyjaśniać. Zmęczony przepychankami z nowymi włodarzami PZPN Holender nosi się z zamiarem opuszczenia reprezentacji Polski (choć sam pytany nawet przez Anglików, czy obejmie Sunderland powiedział, że jako dżentelmen wypełnia umowy do końca). Holenderskie media pisały niedawno, że Beenhakker może zastąpić w PSV Eindhoven Huuba Stevensa, ale selekcjoner ma raczej inne plany. “Gazecie Wyborczej” ujawnił niedawno, że chciałby po rozstaniu z naszą reprezentacją zostać w Polsce i poprowadzić u nas jakiś zespół klubowy. Wszystko wskazuje, że drużyną tą będzie Polonia Warszawa.
Nieoczekiwany zwrot w sprawie zasugerował niedwuznacznie właściciel “Czarnych Koszul” Józef Wojciechowski. – Kilkakrotnie miałem okazję rozmawiać z Leo Beenhakkerem. Selekcjoner reprezentacji w ostatnim czasie często odwiedza Konwiktorską. Być może będę pierwszym, który poinformuje pana, że w styczniu na dziewięćdziesiąt procent holenderski szkoleniowiec pożegna się z reprezentacją – wypalił w wywiadzie dla tygodnika “Piłka Nożna” prezes J.W. Construction.
Wojciechowski zaciera ręce na myśl o zatrudnieniu “Mistera Tralala”, ale jednocześnie ubolewa nad przyszłością kadry. – Gorze, że nikt nie wie, kto będzie następcą Beenhakkera. W piłkarskiej centrali jest obecnie jeszcze gorsze piekło, niż było za kadencji prezesa Listkiewicza. Nie bardzo wiadomo, kto tak naprawdę kieruje związkiem – dodał właściciel Polonii.
Jak Wojciechowski poznał Beenhakkera? Osobistym doradcą barona na rynku nieruchomości jest w Polonii od paru miesięcy Holender Anthony Bruins Slot (były asystent Johana Cruyffa w Barcelonie, prawa ręka Ronalda Koemana w Ajaksie, Benfice Lizbona i Valencii oraz prawa ręka Guusa Hiddinka w PSV Eindhoven). Zgadnijcie, kto go polecił. Oczywiście Beenhakker! Wygląda więc na to, że Slot na Konwiktorskiej pełnił rolę łącznika Leo.
Beenhakkera z Wojciechowskim zbliżył do siebie prezes Michał Listkiewicz, szykowany zresztą przez właściciela Polonii na funkcję prezesa klubu. Jedynym problemem w zatrudnieniu Leo w klubie z Konwiktorskiej może być kryzys jaki dotknął branżę budowlano-deweloperską w naszym kraju. Wojciechowski, jako właściciel największej firmy deweloperskiej w Polsce J.W. Construction, krach finansowy odczuł najdotkliwiej. Holender, jak już zdążyliśmy zauważyć, do tanich trenerów się nie zalicza i zapewne zechce zarabiać w Polonii na reprezentacyjnym poziomie (nie mniej więc niż 600 tys. euro rocznie).
Tym wymaganiom – w dobie regresu w budowlance – Wojciechowski może nie sprostać. Chyba że zaproponuje Beenhakkerowi wypłatę w… mieszkaniach, których trenerowi może proponować “skolko ugodno”. A trzeba wiedzieć, że przejmowanie mieszkań w okresie kryzysu jest znakomitą lokatą kapitału i inwestycją na lata prosperity, które kiedyś zapewne znowu nadejdą.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT