Robert Lewandowski idzie do Fiorentiny. I to za 6 milionów euro! Komuś puściły granice wyobraźni, a rozsądek pomieszał się z głupotą. Większej bzdury dawno nie słyszeliśmy. Owszem, lubimy i cenimy Roberta za to co osiągnął w ciągu ostatnich trzech lat gry w piłkę. Podziwiamy, że błyskawicznie z trzecioligowego grajka przeistoczył się w gwiazdkę ekstraklasy, a nawet – jak twierdzą niektórzy – gwiazdę reprezentacji Polski. Włoskim dziennikarzom tym razem szaleństwo wymknęło się jednak spod kontroli.
Szczerze kibicujemy temu 20-latkowi rodem z podwarszawskiego Leszna, by wkrótce zamienił poznańskiego Lecha na jakiś markowy zagraniczny klub. Niemniej z hiperabsurdami wypisywanymi o zainteresowaniu ze strony Fiorentiny nie musimy się utożsamiać. I na pewno nie zamierzamy tych meganonsensów rozpowszechniać.
W to że włoski portal “Tuttomercato” napisał, że “Viola” chce pozyskać nowego “polskiego Bońka” jesteśmy w stanie uwierzyć. Ale że zamierza wyłożyć za Lewandowskiego aż 6 mln euro, to już jest bezsens, który każe spojrzeć na tę informację z wielkim przymrużeniem oka. A właściwie to najlepiej potraktować ją w kategoriach zwykłego kitu.
Po pierwsze, Fiorentina nie wyłożyłaby – z całym szacunkiem dla utalentowanego Lewandowskiego – za niezbyt jeszcze znanego w Europie piłkarza aż 6 mln euro, gdy przymierza się do sprzedania swojego napastnika Alberto Gilardino do West Hamu United Londyn za 7 mln funtów. Co najwyżej zaproponowałaby 2 mln euro, a na nasze warunki i tak byłaby to kupa siana.
Po drugie, gdyby Lech rzeczywiście otrzymał tak fantastyczną ofertę, przy Bułgarskiej nikt nie zastanawiałby się ani minuty i Lewandowski natychmiast zmieniłby barwy klubowe, z niebiesko – białych na fioletowe.
Po trzecie, traktowanie włoskich gazet poważnie zakończyliśmy, gdy któraś z nich napisała, że Juventus Turyn interesuje się Jakubem “odbiła mi sodówka” Wawrzyniakiem i gotowy jest dać za legionistę też coś około 6 baniek euro.
Po czwarte, menedżer zawodnika Cezary Kucharski mówi, że Robertem interesuje się wiele klubów, ale nie z włoskiej Serie A. Choć w tym przypadku akurat menago byśmy zbytnio nie ufali, bo przecież rolą Kucharskiego jest właśnie zacieranie śladów i mylenie tropów, by wyprowadzić w pole konkurencję.
Podsumowując: transfer – tak, kwota – nie, nie i jeszcze długo nie.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT