Znany białostocki centuś Tomasz Frankowski wrócił do Polski, a zamierza wrócić – do polskiej ligi. W grę wchodzi Polonia Warszawa, Jagiellonia Białystok i Górnik Zabrze. Sami jesteśmy, jak mu pójdzie, bo umiejętności prezentował niegdyś niebywałe, ale… było to naprawdę dawno temu. W “Polsce” zamieszczono wywiad z nim.
Podobno na stałe wraca Pan do Polski?
Wszystko na to wskazuje. Poznałem już dobrze, jak smakuje chleb za granicą, i najwyższa pora, by wrócić do kraju.
Jednak butów na kołku nie ma Pan zamiaru wieszać?
Absolutnie, czuję się znakomicie, więc będę chciał jeszcze trochę pograć w piłkę. Nie wybiegam jednak zbyt daleko w przyszłość. Chcę wiosną wrócić do polskiej ekstraklasy i zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Na pewno mogę jednak jeszcze grać na wysokim poziomie, czego niestety nie chciał wykorzystać trener Chicago Fire. To jednak temat na inne, bardzo długie opowiadanie.
Pojawiają się informacje, że może Pan związać się z Polonią Warszawa.
Negocjacji z Polonią nie prowadzę, ale nie będę ukrywał, że temat jest. Marek Citko rozmawiał z kierownictwem Polonii w tej sprawie. Nie znaczy to, że jestem blisko tego zespołu. Mam bowiem jeszcze inne propozycje. Również z zagranicy, z tym że skłaniam się do powrotu do Polski na stałe.
Niedawno mówił Pan, że chciałby zakończyć karierę w Jagiellonii Białystok. Czy to oznacza, że Jaga jest w gronie tych Pana nowych klubów?
Jest, ale to temat w takim samym stopniu zaawansowany jak w przypadku Polonii. Najbliższe tygodnie są decydujące. Wtedy będzie wiadomo, gdzie zagram wiosną. Wezmę pod uwagę nie tylko ofertę finansową. Tak samo będzie ważny styl gry drużyny, osoba trenera, a także miasto, w którym przyjdzie zamieszkać.
Mówi Pan o stylu gry, a tymczasem Polonia nie prezentuje technicznego futbolu. Raczej skuteczny do bólu, choć mało efektowny. Odnalazłby się Pan w takim zespole?
Jestem już jakiś czas w Polsce i oglądałem w tym czasie kilka meczów ekstraklasy. Myślę, że w ogóle mało jest teraz drużyn nastawionych na grę techniczną, kombinacyjną. Nawet Wisła w ostatnim czasie ma problemy, tak jak choćby w pierwszej połowie meczu z Odrą. To chyba jednak było spowodowane morderczym sezonem, w którym piłkarzom przyszło grać co trzy dni.
W piątek gościł Pan na meczu krakowskiej Wisły. Czy to oznacza, że Biała Gwiazda też jest wśród potencjalnych nowych pracodawców?
Skoro jestem w Krakowie, to normalną rzeczą było, że przyszedłem na ligowy mecz. Nie ma w tym podtekstów związanych z powrotem na Reymonta.
Jednak Pański powrót na polskie boiska jest przesądzony?
Wszystko wskazuje na to, że tak. Powtarzam: najbliższe tygodnie będą decydujące. Na razie gram w piłkę z byłymi zawodnikami Wisły, chodzę również na siłownię. W styczniu będę gotowy do podjęcia rywalizacji o miejsce w nowym zespole. Jaki to będzie klub, przekonam się już niedługo. Zresztą sam jestem ciekaw!