Różne szmaty widzieliśmy w życiu, ale takiej – już dawno nie. Chyba od słynnej wpadki Jerzego Dudka w meczu z Manchesterem United żaden polski bramkarz nie zawalił w tak spektakularny sposób. Ach, przepraszamy, jeszcze był po drodze Tomasz Kuszczak w meczu z Kolumbią… No to od czasu Kuszczaka nikt nie dał ciała tak bardzo jak Artur Boruc w spotkaniu Hibernian, przegranym przez Celtic 0:2. Przeciwnik uderzył mniej więcej z połowy boiska, w sam środek bramki, nie za mocno. Reprezentant Polski w ogóle nie wyczuł, z jaką rotacją leci piłka. Wszystko to wyglądało kompromitująco…
Już w poprzednim sezonie Hibernian wygrał z Celtikiem 3:2 i wówczas Boruc zawalił dwa gole. Jednego z nich w taki sposób…
Wówczas kibice z Edynburga prześmiewczo śpiewali “There’s only one Artur Boruc”. Teraz zrewanżował się im oczywiście wyprostowanym środkowym palcem. Ale najwidoczniej ten stadion Polakowi nie służy. Bo wpadka, którą widzieliście na filmiku powyżej, to nic w porównaniu z tym, co przytrafiło się w niedzielę…
Problem w tym, że o ile rok temu Boruc po prostu miał pecha (trafił mu się słabszy występ), o tyle teraz jego szmaty są dość regularne, a fantastyczne występy należą do rzadkości. Bramkarz Celtiku jest:
– gruby
– nieskoncentrowany
– nieporadny
– pechowy
Pytanie – jak długo jeszcze? Chociaż może bardziej na miejscu jest pytanie, czy jeszcze kiedykolwiek Boruc będzie “tym Borucem”?
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT