Górnik Zabrze jeszcze nie rozegrał swojego meczu w tej kolejce, a już… może być załamany. ŁKS wygrał z Lechią Gdańsk 2:1 i uciekł zabrzanom na siedem punktów. To dla Henryka Kasperczaka, ulubieńca zabrzańskich sprzątaczek (jak donosił “PS”) niezwykle istotne – Górnik nie tylko musi zacząć zdobywać punkty, ale też liczyć na potknięcia najważniejszych rywali. Opowieści o tym, że “patrzymy na siebie, a nie na przeciwników” można włożyć między bajki. Tymczasem ci przeciwnicy ostatnio zaczęli coraz częściej wygrywać. Zwycięża nawet Cracovia, po której mało kto się tego spodziewał.
W Zabrzu pewnie cieszono się, kiedy ŁKS stracił gola i przegrywał z Lechią 0:1. Jednak łodzianie zdołali odwrócić losy spotkania. Dwie pierwsze bramki z tego spotkania możecie zobaczyć poniżej.
Teraz dół tabeli wygląda następująco…
10. Jagiellonia – 16 meczów, 18 punktów
11. Lechia – 17 meczów, 18 punktów
12. Odra – 17 meczów, 17 punktów
13. ŁKS – 17 meczów, 16 punktów
14. Piast – 16 meczów, 15 punktów
15. Cracovia – 16 meczów, 14 punktów
16. Górnik – 16 meczów, 9 punktów
W sobotę zabrzanie grają z osłabioną Jagiellonią. Jak z nią nie wygrają, to z kim? Poprawiły się za to nastroje w Wiśle Kraków. Choć do przerwy było niemrawo i krakowianie remisowali z Odrą Wodzisław 0:0, w drugiej połowie sprawy w swoje ręce wziął Rafał Boguski i ustrzelił klasycznego hat-tricka. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 3:1.
Wisła zakończyła rok z 33 punktami. Tyle samo mają Lech i Legia, ale te drużyny w weekend rozegrają mecze na własnym boisku. Teoretycznie wciąż jest możliwe, że po tej kolejce wiślacy będą na piątym miejscu.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT