Sami mamy mieszane uczucia. Czy można robić komuś wyrzut, że… jest kibicem? Czy sędzia piłkarski ma prawo mieć swój ukochany klub? Z jednej strony można mówić o pewnym konflikcie interesów, z drugiej – kibicowanie nie oznacza od razu gotowości do wyrządzania świństw, w interesie swojej drużyny. Wszystko zależy od człowieka. No to przeanalizujmy – liniowym sędzią w naszej ekstraklasie jest Tomasz Listkiewicz, syn Michała Listkiewicza. To zagorzały kibic Polonii Warszawa, z czym się nigdy nie krył, między innymi biorąc udział w rozmowach na przeróżnych grupach dyskusyjnych.
Listkiewicz pisał między innymi tak (grupa dyskusyjna pl.rec.sport-pilka.nozna):
“Bedzie sie dzialo oj bedzie!!!! A to nie wszystko: wygralem jeszcze litr Tequili – za to, ze Legia nie jest mistrzem i 5 browcow za wygrane derby i iles tam browarow od Ircownika beena! JU-hu! GLORY GLORY ALLELUJA ZNOW POLONIA WYGRA MECZ! Jak ktos chce to sie podziele:)”
Pod nickiem zamieszczał różne hasła. Na przykład: “POLONIA WARSZAWA ZDOBYWCY MILLENIUM”.
Albo: “JAK DLUGO ISTNIEC BEDA CZARNE KOSZULE TAK DLUGO […] STARSZE POKOLENIE KIBICOW OPOWIADAC BĘDZIE MLODSZEMU JAK TO NA GRUZACH WARSZAWY PILKARZE W CZARNO-BIALYCH KOSTIUMACH WYWALCZYLI PIERWSZE POWOJENNE MISTRZOSTWO […] TAK BYLO JEST I BEDZIE”.
Nie ma się co czarować – kibicem był zaangażowanym. Nie jakimś tam piknikiem, tylko kimś, kto rzeczywiście żył losami klubu i był mu oddany. Zresztą, nie tylko jemu. Kilka dni temu był sędzią w meczu Cracovia – Jagiellonia. Tymczasem kiedyś tak skomentował awans Zagłębia Sosnowiec do drugiej ligi: “Gratuluje!!! Nie powiem, nie jest to dla mnie moze awans Cracovii, ale cieszy wiara, ktora przetrwala”. Pojawia się pytanie – jak ważne są dla Listkiewicza losy Cracovii?
Ale co tam Cracovia. Kiedyś sygnalizacja Listkiewicza będzie na przykład decydowała o wyniku meczu Lecha Poznań, walczącego z Polonią o mistrzostwo Polski… Albo o rezultacie Wisły Kraków…
Tyle tytułem – być może wątpliwego – oskarżenia. Teraz obrona. Każdy z nas ma swój ukochany klub, kibic kibica powinien zrozumieć. Może to lepiej, że do piłki garną się ludzie, którzy się nią szczerze interesują, a nie jacyś smutni panowie, kręcący na boku swoje interesy – Fijarczyki i inni… Dlatego młodego Listkiewicza nie skreślamy, ale będziemy mu się bardzo uważanie przyglądać. Kibic na linii – hmm, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Liczymy, że będzie potrafił zachować obiektywizm…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT