Reklama

Kapitan SB: – Nikt w PZPN nie robił mi wyrzutów

redakcja

Autor:redakcja

28 listopada 2008, 01:15 • 3 min czytania 0 komentarzy

Niedawno napisaliśmy o tym, że w PZPN karierę robi kolejny były oficer SB, Andrzej Hendrzak. Nie po raz pierwszy naszym tropem poszedł “Fakt” i powstał z tego całkiem ciekawy artykuł. Sami przeczytajcie…
Odnowy polskiej piłki pod rządami nowego prezesa i zarządu ciąg dalszy. Szefem komisji do spraw futsalu został w środę wybrany Andrzej Hendrzak.

To zaufany współpracownik Kazimierza Grenia, szarej eminencji związku, byłego przewodniczącego owej komisji, człowieka, który stoi za wyborem Grzegorza Laty na prezesa. Nikomu nie przeszkadza fakt, że Hendrzak jest byłym kapitanem SB. W przeszłości działał w IV wydziale Służby Bezpieczeństwa i zajmował się między innymi inwigilowaniem kościoła katolickiego.

– Tak, to prawda byłem kapitanem SB, nie będę się tego wypierał – bez cienia zażenowania mówi Hendrzak. – Wie pan, działałem w piłce zanim wstąpiłem do SB, działałem po zakończeniu służby. Nie ma to żadnego wpływu na to co robię dziś.
Hendrzak nie chce potwierdzić, że zajmował się inwigilacją księży: – Proszę pana, mnie cały czas obowiązuje tajemnica służbowa. Nie mogę opowiadać o takich rzeczach. Wie pan, minister by się wkurzył.

Nowy przewodniczący komisji futsalu twierdzi, że nigdy nie miał żadnych problemów z racji swojej przeszłości. – Nie czepiała się mnie nigdy komisja etyki, nikt mi w PZPN nie robił żadnych wyrzutów, czy kłopotów z powodu, że byłem w SB. Chcę tylko powiedzieć, że pozytywnie przeszedłem weryfikację. Zostałem dopuszczony do pracy w policji.

– W pierwszej instancji Hendrzak weryfikacji nie przeszedł – twierdzi jednak Janusz Cecuła, były sędzia piłkarski z Podkarpacia, człowiek, który był jednym z prekursorów walki z korupcją w polskiej piłce. – Odpowiedź, którą dostał jednoznacznie stwierdzała, że nie ma moralnych kwalifikacji do pracy w policji. Dopiero, kiedy się odwołał dostał pozwolenie.

Reklama

Cecuła właśnie przez Hendrzaka skończył z sędziowaniem. Jego przypadek był dość głośny kilka lat temu. – W 1996 roku dostałem propozycję korupcyjną od szefa podkarpackich sędziów, pana Ignacego B. Gdy nie skorzystałem z łapówki, a sprawę nagłośniłem w mediach i OZPN zacząłem mieć problemy. Także sąd nie przyznał mi racji, bowiem wtedy nie obowiązywały jeszcze nowe przepisy antykorupcyjne – opowiada.

W 1997 roku Cecuła został zawieszony przez Hendrzaka, który był dyrektorem generalnym podkarpackiego ZPN, a z czasem wykluczono go z PZPN. – Oczywiście się odwołałem do Najwyższej Komisji Odwoławczej. Jej orzeczenie było druzgocące dla Hendrzaka i kolegów – wspomina Cecuła. – Komisja pisała, że wykluczenie mnie ze związku odbyło się z rażącym naruszeniem prawa, a od początku wnioskodawcy kierowali się paralogizmem. Jak dostałem to pismo sprawdziłem w słowniku, co oznacza paralogizm. To tryb rozumowania od początku błędny.
Mimo że dobre imię Cecuły zostało oczyszczone sędzia nie chciał już wracać do związku. – Do tego bagna? Nigdy – niemalże krzyczy były arbiter.

Hendrzak twierdzi, że dziś niewiele pamięta z tamtych czasów, kiedy prowadził swoją wojenkę z Cecułą. – To było tak dawno temu. Nie ma co do tego wracać. Pan Cecuła został przywrócony do PZPN, a mimo to nie skorzystał z opcji powrotu. Nie wiem dlaczego – dziwi się były kapitan SB.

Najnowsze

Ekstraklasa

Jaki jest nowy trener Śląska? „Przykłada bardzo dużą wagę do dyscypliny”

Bartosz Lodko
1
Jaki jest nowy trener Śląska? „Przykłada bardzo dużą wagę do dyscypliny”
Anglia

Sentymentalny wybór Evertonu. Moyes wraca na Goodison Park po 13 latach

Patryk Stec
1
Sentymentalny wybór Evertonu. Moyes wraca na Goodison Park po 13 latach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...