Nie ma nic gorszego niż głupi piłkarz, który nie wie, że jest głupi. Carlos Costly, napastnik Bełchatowa, udzielił wywiadu, w którym wyjaśnił, dlaczego chce uciekać z Polski. I żali się między innymi w taki sposób: “Mam już po wyżej uszu tej waszej okropnej zimy. W klubie rozmawiam tylko z Jhoelem, Aleksem i czasami z Arturem Marciniakiem, który liznął trochę hiszpańskiego”.
A dalej Costly narzeka, że jeśli już gra, to wystawiany jest na środku ataku, a nie z prawej strony. Na pytanie, czy rozmawiał na ten temat z trenerem Pawłem Janasem, odparł: “Ciekawe, jak miałem to zrobić? Janas nie rozumie mnie, a ja Janasa”.
I teraz zagadka – czyja to wina, że Costly (dodajmy – jest w Polsce od dwóch lat) nikogo nie rozumie i nikt nie rozumie Costly’ego?
a) Całego Bełchatowa, ponieważ wszyscy mieszkańcy miasteczka powinni rozpocząć naukę języka hiszpańskiego w dniu, w którym Costly podpisał kontrakt.
b) Trenera, który nie wysłał całej drużyny na obowiązkowy kurs językowy.
c) Miejscowego proboszcza, który nie prowadzi kazań po hiszpańsku
d) Jarosława Kaczyńskiego
e) Michała Listkiewicza
f) Carlosa Costly’ego, który miał naukę polskiego w głębokim poważaniu
Może gdyby Costly miał taką żonę jak na filmiku (ostatnia scena), to by lepiej rozumiał, na czym polega zagraniczna kariera…
A jak mu zimno i nie po drodze z językiem, to liga w Hondurasie zaprasza! Swoją drogą, nie tak dawno w kadrze strzelił niezłą bramkę…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT