Reklama

O większego trudno zucha jak był Kazek Burczymucha!

redakcja

Autor:redakcja

29 października 2008, 20:33 • 6 min czytania 0 komentarzy

Trochę dla odsapnięcia od PZPN-owskich mord i mordeczek postanowiliśmy was trochę rozweselić i zwrócić uwagę na człowieka, który pozostaje w absolutnym cieniu. A na to nie zasługuje, bo mało jest w polskiej piłce postaci tak komicznych. Poznajcie Kazimierza Sidorczuka, największego chwalipiętę w historii naszego futbolu! Już od dawna mieliśmy go na celowniku i czekaliśmy, aż da nam pretekst by napisać o nim parę słów. No i wreszcie ten dzień nadszedł. “Księgowy”, jak nazywali Sidorczuka koledzy z kadry ze względu na skąpstwo, podzielił się swoim spojrzeniem na piłkę z magazynem “Futbol”.
Zanim przeczytacie, co nawygadywał Sidorczuk, musicie wiedzieć, że to jedna z najbardziej sfiksowanych osób, jakie kiedykolwiek kopnęły piłkę w tej części Europy. Facet nie ma żadnego kontaktu z rzeczywistością. Na potwierdzenie opowiemy historię sprzed lat – w sezonie 1998/99 Sturm Graz (z Sidorczukiem w bramce) dostał się do Ligi Mistrzów. Tam przyszło mu zagrać przeciwko Realowi Madryt, z Raulem w ataku, który – jak mówią nieżyczliwi “Księgowemu” prześmiewcy – miał wówczas 13 lat (tak naprawdę miał 21). “Królewscy” bez najmniejszego problemu wbili Sidorczukowi sześć bramek. Kilka godzin po spotkaniu koledzy z drużyny “wypuścili” go, że bardzo spodobał się menedżerowi Atletico Madryt i ten zaprasza go do siebie na następny dzień na negocjacje. Na tysiąc piłkarzy nabrałoby się może dziesięciu, a biorąc pod uwagę wynik meczu (1:6) – tylko jeden. Kazek właśnie. Dzień później drużyna pakuje się do wylotu do Austrii, a tu się nagle okazuje, że nie ma Sidorczuka. Pojechał na Vicente Calderon!

O większego trudno zucha jak był Kazek Burczymucha!

Potem w rewanżu Sidorczuk puścił pięć goli (czyli w dwumeczu jedenaście), co nie przeszkodziło mu obwołać się bohaterem na łamach polskiej prasy. Ale taki on już jest. Bajkopisarz. W Sturmie, dopóki piłkarzami tego klubu nie zostali inni Polacy, wszyscy byli przekonani, że Sidorczuk to nad Wisłą żywa legenda, ktoś taki jak Tomaszewski czy Młynarczyk. Ten mit obalił dopiero Adam Ledwoń, od razu oznajmiając wszystkim, że “Sidor” to absolutna pierdoła.

Przeczytajcie kilka cytatów z “Futbolu” na temat jego pracy w roli trenera bramkarzy, stopień samochwalstwa daleko wykracza poza normy

– Cały czas się uczę, wprowadzam nowe elementy treningu. Rzadko powtarzam jakieś ćwiczenia, wymyślam nowe. Albo przynajmniej wprowadzam mutacje danych ćwiczeń. Moje zajęcia są specyficzne i nie chwaląc się – niewielu na świecie trenuje podobnie do mnie.

– Po pół roku pracy w Austrii zgłosili się do mnie przedstawiciele Federacji Mołdawskiej. Poprosili, bym przygotował program treningów dla bramkarzy. Poznałem człowieka, który pracował w Czernomorcu Odessa. Ma 60 lat i napisał wiele książek o bramkarzach. A wiele się ode mnie nauczył. Mówił, że nie widział jeszcze takiego trenera, pytał ile czasu jestem w zawodzie. Odpowiedziałem, że pół roku. Oczywiście nie mógł uwierzyć.

– W zimie byliśmy w Turcji na obozie, gdzie trwał kurs trenerów z Rosji. Gdy przyszli na nasz trening, wyjęli telefony komórkowe i zaczęli kręcić wideo. Mówili, że nigdy w życiu nie widzieli czegoś podobnego. Chcieli kupić ode mnie piłkę dla niewidomych. Ale ona nie jest na sprzedaż. Dużo mnie wypytywali. Nie miałem jednak oporów, wytrwale tłumaczyłem o co w tym chodzi. Bo jak ktoś nie ma pewnej wiedzy, to i tak z tego nie skorzysta.

Reklama

– Miałem pracować z mołdawską reprezentacją do lat 21, ale mój klub się nie zgodził. Zdążyłem jednak zauważyć i polecić duży talent na tamtym rynku, mianowicie bramkarza Ilie Cebanu, który jest synem prezydenta związku. Rekomendowałem go Wiśle Kraków. Wiem, że ten chłopak bardzo chciał ze mną trenować, ale nie dano mu takiej szansy. Zrobiłbym z niego świetnego bramkarza – miałem propozycje z Rosji i Mołdawii i mogłem go wziąć ze sobą. Zdecydowałem jednak zostać w Austrii, mimo oferowanych dużych pieniędzy.

– Po kilku pierwszych treningach pomyślałem sobie: rany, jacy ci gracze są słabi. O jednym z nich, Grazeiu, mówili mi: “Kazek, możesz robić co chcesz, ale i tak nie uda ci się z niego zrobić bramkarza. Nie ma szans”. I co? W ubiegłym roku został najlepszym golkiperem w lidze austriackiej, po półtora roku pracy ze mną. Był też o krok od wyjazdu na Euro 2008, ale przeszkodziła mu w tym kontuzja. Mam wielką satysfakcję, że go tak wytrenowałem.

– Niczego nie robimy na siłę, a większość ćwiczeń pokazuję. Jak w klubie byli Dariusz Kampa czy Grzegorz Szamotulski, to wmawiali mi, że niektóre z nich są niewykonalne. No to mówiłem: “dobra, dajcie piłkę, ja to zrobię”. I robiłem, a oni zaczynali próbować. Początkowo wychodziło to dziwnie, ale w końcu się przełamywali. Niektórzy mówią: “Kazimier, ty jesteś lepszy od tych bramkarzy”. Ale ja już nie wybiegnę na boisko.

– Jak mi się z nim pracowało (Szamotulskim – przyp. red.)? Bardzo dobrze. Poddał się moim warunkom i na tym skorzystał. Swojego czasu powiedział mi: “Gdybyś wcześniej zaczął mnie trenować, byłbym numerem jeden w Polsce”. To miłe. Oczywiście, każdy ma swoje wady. On ma bardzo zwariowany charakter i trochę za ciężkie nogi.

– Mam zasadę: po słabym meczu nie rozmawiam z bramkarzem o błędach. Czekam na lepszy moment i dopiero wtedy przypominam na spokojnie, bez pretensji: “Pamiętasz, wtedy zdarzyła się taka sytuacja, popełniłeś błąd. Dlaczego? Przecież tyle razy to ćwiczyliśmy”.

– Chętnie sprzedałbym w ojczyźnie swoje idee. Gdy z Lecha odchodził Andrzej Woźniak, szukano następcy. Były rozmowy z trenerem Franciszkiem Smudą, ale ostatecznie zatrudniono Młynarczyka. Wstępne zainteresowanie wyraziły także GKS Bełchatów i Legia.

Reklama

Tym ostatnim zdaniem w zasadzie się wyłożył – bo niby po co Legia miałaby “wyrażać nim zainteresowanie”? Ł»eby zastąpił Krzysztofa Dowhania? Ale reszta stwierdzeń też jest niezła. Specjalnie zadzwoniliśmy do Grzegorza Szamotulskiego, który z Sidorczukiem pracował dość długo. Najpierw, przez dziesięć minut, nie mógł opanować śmiechu. Potem przez kolejne dziesięć wił się jak piskorz, żeby nie oceniać wprost warsztatu szkoleniowego Sidorczuka, aż w końcu stwierdził: – Pamiętam jak kiedyś Kazek mówi do mnie przed meczem: “Ja cię przygotowałem optymalnie. Jak coś spieprzysz, to będzie tylko i wyłącznie twoje wina”. Znakomity psycholog! Albo jak mi o tych nogach mówi: “Nie podobają mi się twoje nogi”. A ja mu na to: “Kaziu, specjalnie dla ciebie jutro je ogolę!”. Cała drużyna wyła ze śmiechu. Tak w ogóle to specyficzna postać. Przez rok jak chodził ze mną i z “Ledkiem” na obiady, to ani razu nie miał portfela. No i przypomina mi się trening, jak Bojan Filipović strzelał bramkę za bramką z rzutów wolnych. A “Sidor” na to do reszty zespołu: – Nieźle strzela, ale ja strzelam lepiej… Kiedyś wyciągnęliśmy mu bramkę, jaką puścił z 45 metrów pod brzuchem, myśleliśmy, że choć raz się przyzna do błędu. Ale on tylko wzruszył ramionami i stwierdził: – Dwie godziny wcześniej padało, nabrała poślizgu, nie miałem najmniejszych szans.

– No i jeszcze mi się przypomniało! – krzyczy do słuchawki “Szamo”. – Raz pojechaliśmy na obóz, a Kaziu zapomniał maszynki, którą się golił na łyso. Po tygodniu te kilka włosów mu odrosło. Sterczały jak igły! To Adam w czasie posiłków chodził i mu w te włosy wpieprzał jabłka i wołał “igel, igel”, czyli “jeż”. Wszyscy ze śmiechu leżeli! Takich anegdotek mam jeszcze sto, ale generalnie Kazek mógłby odstawić wąchanie kleju, bo mu nie służy. Jak przetłumaczę ten wywiad chłopakom ze Sturmu to padną.

Dodajmy, że Sidorczuk wciąż procesuje się o premię za mistrzostwo Polski, przyznane Lechowi przy zielonym stoliku w 1993 roku. Były bramkarz domaga się 10 tysięcy złotych, choć wszystkie koszty sądowe już dawno przekroczyły tę sumę. Swoją drogą – zasłaniać bramkarzom oczy i ćwiczyć piłką dla niewidomych. Chyba ktoś tu się za dużo naoglądał tego…

NAJWYŁ»SZE KURSY I BONUS 100 ZŁOTYCH. GAMEBOOKERS: POLECANY BUKMACHER
NAWET 500 DOLARÓW BONUSU! GRAJ W POKERA NA PARTYPOKER.COM

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Ekstraklasa

Błyskawiczne transfery Radomiaka. Nowy skrzydłowy wstępnie dogadany z klubem

Szymon Janczyk
0
Błyskawiczne transfery Radomiaka. Nowy skrzydłowy wstępnie dogadany z klubem

Komentarze

0 komentarzy

Loading...