Reklama

Franciszek Smuda dla Weszło: na razie jeszcze raczkujemy

redakcja

Autor:redakcja

16 września 2008, 16:09 • 5 min czytania 0 komentarzy

Weszło! zadzwoniło do Franciszka Smudy i sobie z nim miło pogawędziło. O meczu z Wisłą “Franz” powiedział tak: – Dla mnie nie był przełomowy. My takie małe przełomy to już mamy od dawna. Każdy sparing był przełomowy, każdy trening, na którym widać, że coś się układa. A mecz z Wisłą? To jeszcze nie było to. Na razie raczkujemy. Ale im więcej będzie w nas doświadczenia, wiary, tym lepsze mecze będziemy rozgrywali. Jak nas za rok zobaczycie, to pomyślicie: – Teraz to grają, nie to co ta kaszana rok temu w Krakowie! Zapraszamy do przeczytania całości.
Nie chcieliśmy wcześniej dzwonić, bo przeczuwaliśmy, że w Krakowie może być różnie. Ale teraz już można trenerowi śmiało pogratulować!

Ha, a co myśleliście? Ł»e mnie wypierdolą zaraz? Nic z tego, jeszcze chwilę tu popracuję!

Trener od razu o zwalnianiu. A my tylko gratulujemy!

Eeee, poszło, stary śnieg, historia. Trening przed chwilą mieliśmy, z Wronek wracaliśmy. To jest ważniejsze, a nie jakieś stare mecze.

Ale czy czasem ten mecz z Wisłą nie był przełomowy? Każdy zespół ma taki moment, w którym przełamuje jakąś barierę, zaczyna w siebie wierzyć…

Dla mnie nie był przełomowy. My takie małe przełomy to już mamy od dawna. Każdy sparing był przełomowy, każdy trening, na którym widać, że coś się układa. A mecz z Wisłą? To jeszcze nie było to. Na razie raczkujemy. Ale im więcej będzie w nas doświadczenia, wiary, tym lepsze mecze będziemy rozgrywali. Jak nas za rok zobaczycie, to pomyślicie: – Teraz to grają, nie to co ta kaszana rok temu w Krakowie!

Po co w kółko trener szuka błędów?

Bo było ich sporo! Nad każdym błędem trzeba pracować. Dobrze rzeczy to piłkarze sami pamiętają, nawet za dziesięć lat nie trzeba im ich przypominać. A złe wymazują z pamięci zaraz po zejściu z boiska. To ja ich za ucho biorę i mówię: – Oj ty, ty… Masz jeszcze sporo do poprawienia!

Niektórzy mówią, że wam się mecz w Krakowie dobrze ułożył i w zasadzie to mieliście szczęście.

Dziwnym trafem innym tak się mecze nie mogą ułożyć! Ale tak to jest – jak wygrasz, to powiedzą, że Wisła grała do dupy, a jak przegrasz, to że ty grałeś do dupy. Zawsze się znajdzie odpowiedź.

Ze wszystkich meczów Lecha, ten sprawił panu największą frajdę?

A gdzie tam! Mi przyjemność to sprawia trening, jak na nim widzę super grę, jak chłopaki zapieprzają. A na meczu to już jest walka, koncentracja, a nie frajda.

Pierwszy raz wygrał pan w Krakowie, odkąd odszedł z Wisły?

Nie, z Lubinem wcześniej wygrywałem. Wisła to jest zawsze przeciwnik nietuzinkowy, tam każdy łyknął gry w reprezentacji czy w pucharach. I wygrać tam zawsze przyjemnie.

Zwłaszcza, że gdybyście przegrali, to dziś wasza strata do Wisły wynosiłaby siedem punktów.

Siedem? Siedem to pinezka. W poprzednim sezonie do Legii mieliśmy chyba dwanaście, a jak się rozbujaliśmy, to doszliśmy na dwa.

Wszyscy chwalą Roberta Lewandowskiego. Będzie królem strzelców, będzie drugim Koniarkiem?

Ma zadatki na lepszego Koniarka, nie ma co ich porównywać. Lewandowski jest lepiej wyszkolony technicznie i z obu nóg uderza. Choć prawa lepsza… Dobrze, że Legia skoncentrowała się na Hiszpanach i nam go odpuściła!

Głośno też jest o Stiliciu. Wygląda na kogoś, komu grozi zaraz gigantyczna sodówka…

O, toście teraz dali! Tu kurwa pracować trzeba, tu na sodówkę nie ma czasu! Chłopak ma 20 lat, jest fajny, grzeczny, poukładane ma. Gdyby mu się coś przestawiło, to bym powiedział, wiecie jaki jestem. Ja najgorszą prawdę walę między oczy. Gdybym dał dupy w meczu, to bym wam pierwszy powiedział: “Smuda dał dupy”. No to wracając do Stilicia – żadnej sodówki on nie ma. Nie mylcie talentu z sodówką!

A co z Arboledą? Coraz głośniej o tym, że miałby zagrać w reprezentacji Polski.

Eeee… Przydałby się, ale nie zagra, nie ma co się czarować. Ale te porównania jego z Rogerem to już całkiem bez sensu są. Ich nie ma co porównywać, bo Arboleda jest pod każdym względem lepszy – przydatność dla zespołu, charakter, ambicja, walka, szybkość, umiejętności. Co z tego, że Roger te kołowrotki robi, jak z nich nic nie wynika?

Dla pana ostatnie tygodnie to powrót na usta całej Polski. Znowu wszyscy mówią o wielkim Franku Smudzie…

Ł»e się niby odrodziłem? Ja cały czas jestem odrodzony, narodzony… Nie interesuje mnie to gadanie. Mam zespół, w który wierzę i z którym pracuję. A czy ktoś mnie popiera, czy bije brawo, czy gwiżdże… Co mnie to obchodzi? Kibic ma prawo robić co chce.

Ale to zawsze przyjemne jak skandują nazwisko, a nie gwiżdżą.

Przyjemne, ale dla mnie przyjemniejsze jak zadzwonicie do mnie po przegranym meczu i podbudujecie. To lepiej niż ta cała reszta, dla której dzisiaj jesteś super, a jutro duper.

Teraz mecz z Austrią Wiedeń. To zespół klasy Grasshoppers?

A nie wiem, którzy lepsi. Z tamtymi graliśmy pierwszy mecz u siebie i to nam wyszło. Teraz będzie odwrotnie. Chcemy wygrać, bez dwóch zdań. Inter Mediolan to nie jest.

Z Interem też pan kiedyś wygrał.

A, faktycznie.

Co dalej? Podtrzymuje pan zdanie, że drugie miejsce w lidze to będzie porażka, a trzecie – wstyd się przyznawać?

Tak jest! To są słowa prezesa Cupiała. Zapamiętałem je i powtarzam do znudzenia. Celujemy w mistrzostwo, prujemy prosto do celu, bez zakosów, a czy się uda, to zobaczymy.

Franciszek Smuda dla Weszło: na razie jeszcze raczkujemy

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...