Reklama

Łukasz Sosin: W Lidze Mistrzów gramy bez żadnej presji

redakcja

Autor:redakcja

15 września 2008, 12:48 • 4 min czytania 0 komentarzy

Łukasz Sosin czeka na debiut w Lidze Mistrzów – jutro zagra przeciwko Werderowi Brema. Będzie to pierwszy w historii mecz cypryjskiej drużyny w fazie grupowej Champions Leagie. W „Polsce” znaleźliśmy wywiad z napastnikiem Anorthosisu Famagusta.
Znowu strzelił Pan gola dla Anorthosisiu. Tym razem w wyjazdowym meczu ligowym z Doxą Katokopia, wygranym 1:0. Czy w związku z tym otrzymał Pan już powołanie na październikowe mecze reprezentacji z Czechami i Słowacją?
Nic takiego nie dostałem i nie spodziewam się, żebym się tego doczekał. Bo skoro do tej pory trener Leo Beenhakker nie widział mnie w swojej drużynie, to trudno oczekiwać, żeby nagle coś się w tym względzie zmieniło.

Prezes PZPN Michał Listkiewicz twierdzi jednak, że trzeba Panu dać szansę.

Fajnie słyszeć coś takiego. Prezes nie jest jednak od tego, żeby podpowiadać selekcjonerowi. To musi wyjść ze sztabu reprezentacji.

Listkiewicz argumentuje, że skoro nadszedł Pana czas, znalazł się Pan w optymalnej życiowej formie, to bez względu na to, że ma Pan już 31 lat i nie jest perspektywiczny, powinien Pan znaleźć się w kadrze.

To się zgadza. W reprezentacji przecież nie mają grać zawodnicy perspektywiczni, ale najlepsi w danej chwili i dyspozycji. Przyszłość można rozwijać w klubie, a nie w kadrze, dla której każdy mecz jest najważniejszy i decyduje o punktach w eliminacjach mistrzostw świata czy Europy.

Pan już grał niegdyś w reprezentacji Polski. Powołanie nie byłoby więc dla Pana pierwszyzną.

Zaliczyłem w drużynie narodowej trzy mecze, w których zdobyłem dwie bramki. Było to jednak nie u Leo Beenhakkera, lecz u jego poprzednika Pawła Janasa. W debiucie z Arabią Saudyjską strzeliłem te dwa gole. Potem wystąpiłem jeszcze w dwóch meczach po 45 minut, nie zaliczyłem trafienia i jakoś o mnie zapomniano. Szkoda. Teraz nie jestem już w stanie nic zrobić, by się w tej kadrze pokazać. Widać, że bramki w lidze cypryjskiej nie przekonują selekcjonera. Może przez pryzmat występów w Lidze Mistrzów łatwiej się będzie pokazać Beenhakkerowi.

Pierwsza okazja nadarzy się już w tym tygodniu.

Właśnie, we wtorek gramy w Bremie z Werderem.

Nogi nie drżą przed takim występem?

Nie, wszystko, co mieliśmy zrobić w tym roku, już dokonaliśmy. Wywalczyliśmy historyczny awans do Ligi Mistrzów, pokonując po drodze Rapid Wiedeń i Olympiakos Pireus. Teraz więc w tych rozgrywkach zagramy bez presji. Na nich jednak świat się nie kończy. Najważniejszym celem jest teraz mistrzostwo Cypru.

A dla Pana też chyba kolejna korona króla strzelców cypryjskiej ligi? Ile bramek już Pan zdobył na Cyprze?

Ta strzelona w piątek Doksie była 115. w ligowych rozgrywkach. Jednak nie moje gole są najważniejsze, ale to, że pomagają w zwycięstwach mojej drużyny. Nie wiem, czy jest to rekord i czy komuś trudno się będzie do niego zbliżyć. To statystyka, którą zajmę się, jak skończę karierę.

Występy w Lidze Mistrzów mogą pomóc się Panu wyrwać z tutejszej ligi?

Mnie jednak na Cyprze jest bardzo dobrze i wcale nie chcę stąd wyjeżdżać. Dostaję sporo ofert z polskich klubów, zachodnich również, i bardziej egzotycznych. Obowiązuje mnie jednak jeszcze półtoraroczny kontrakt z Anorthosisem i jeśli klub nie będzie chciał mnie sprzedać, na pewno go wypełnię. Na razie koncentruję się na najbliższym meczu, czyli występie przeciw Werderowi.

Może do Bremy wybierze się ktoś ze sztabu reprezentacji, żeby Pana obejrzeć?

Jeśli nie chce mu się jechać, to przynajmniej może mnie zobaczyć w telewizji. Wystarczy tylko włączyć odpowiedni kanał. Na pewno jakaś stacja telewizyjna w Niemczech pokazuje to spotkanie. Grecka też powinna. Zresztą jak nie teraz, to będzie okazja za dwa tygodnie, gdy podejmować będziemy w niezwykle prestiżowym meczu Panathinaikos Ateny.

Widział Pan ostatnie mecze kadry ze Słowenią i San Marino?

Oczywiście. Na pewno nie wyglądało to tak, jakby każdy sobie życzył, ale spokojnie. Nie ma czym się martwić. Mamy cztery punkty i prowadzimy w grupie.

Martwić się możemy jednak w październiku, gdy nie będzie miał kto strzelać goli. Będzie Pan teraz częściej zaglądał do skrzynki pocztowej, wypatrując powołania z Polski?

To nie w mojej naturze. Głowę będę miał zajętą czym innym. Mamy napięty program. Gramy co trzy, cztery dni.

Ponoć poza Panem furorę na Cyprze robi też były inny wiślak Kamil Kosowski.

Widziałem tutaj trzy jego mecze i potwierdzam. W wygranym 1:0 Superpucharze z nami strzelił dla APOEL-u zwycięskiego gola. Poza tym, że zdobył trzy bramki, zaliczył też parę asyst. Idzie mu więc bardzo dobrze.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
2
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...