Jak informuje “Fakt” i “Przegląd Sportowy”, Leo Beenhakker przeprowadził wychowawczą rozmowę z Ebim Smolarkiem. Czyli go zrugał jak uczniaka. Za co? Oczywiście za gest, który Ebi wykonał po strzeleniu gola San Marino.
Każdy głupi wie, że napastnik reprezentacji Polski zakpił sobie z Beenhakkera. Przekaz był jasny – “teraz mniej zdejmnij, jak jesteś taki mądry”. Ale czy przemówienie “Mistera Tralala” poskutkuje czymś konkretnym – wątpimy. Smolarek od dawna nie przepada za Holendrem i raczej swojego nastawienia nie zmieni. Teraz co najwyżej nie będzie go lubił mniej ostentacyjnie. Beenhakker miał zagrozić, że jeszcze jeden tego typu gest w jego stronę i więcej zawodnika Boltonu nie powoła.
Warto też dodać, że Smolarek nie jest w najlepszych kontaktach także z dyrektorem kadry Janem de Zeeuwem, który kiedyś był jego menedżerem, ale w pewnym momencie drogi obu panów – w atmosferze niezbyt przyjaznej – nagle się rozeszły. A pisząc wprost – Ebi menedżera pogonił jak psa.
Swoją drogą, gdyby rzeczywiście Beenhakker przestał powoływać Smolarka, trzeba byłoby się poważnie zastanowić – czy wolimy reprezentację z Beenhakkerem, czy ze Smolarkiem, Wichniarkiem, Borucem, Jeleniem, Dudką, Kuszczakiem…