Reklama

Mariusz Lewandowski: wcale się nie męczyliśmy z San Marino!

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2008, 01:34 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mariusz Lewandowski, który za chwilę będzie Wybitnym Reprezentantem, udzielił wywiadu „Polsce”. Nie był specjalnie wylewny, ale stwierdził między innymi, że Polska w meczu z San Marino wcale się nie męczyło. Czyli męczyli się tylko kibice patrząc na to, natomiast z perspektywy piłkarza wszystko było w porządku.
Odetchnął Pan z ulgą po ostatnim gwizdku sędziego w meczu z San Marino?
A dlaczego niby?

Męczyliśmy się strasznie. Trzy punkty wcale nie były takie pewne.

Wcale nie uważam, że się męczyliśmy.

W pierwszych 30. minutach reprezentacja San Marino omal nie strzeliła nam dwóch bramek. To byłoby wydarzenie na skalę światową. Naprawdę nie uważa Pan, że było nerwowo?

Nie. Poza pierwszymi pięcioma minutami, gdy gospodarze na szczęście nie wykorzystali tego nieszczęsnego rzutu karnego, to my konsekwentnie utrzymywaliśmy się przy piłce, dominowaliśmy i byliśmy zespołem lepszym. Konsekwencją było strzelenie gola jeszcze w pierwszej połowie. W drugiej części spotkania było jeszcze lepiej. Uważam, że mogliśmy zdobyć dużo więcej goli, skończyło się na dwóch. W tabeli eliminacyjnej mamy cztery punkty, z czego należy się cieszyć, i spokojnie przygotowujemy się do kolejnych meczów. A w San Marino mieliśmy wygrać i plan został wykonany. Już za kilka miesięcy nikt nie będzie pamiętał stylu. Liczy się tylko i wyłącznie wynik. Futbol nie zawsze jest piękny.

Pozwoliliście jednak gospodarzom na zbyt wiele. Gdyby nie Łukasz Fabiański, mogłoby skończyć się kompromitacją. Nie zadrżało Panu serce, gdy Andy Selva wykonywał rzut karny?

Wiadomo, że jak ktoś strzela jedenastkę w czwartej minucie, to nie jest przyjemnie. Na szczęście „Fabian” stanął na wysokości zadania. Czasami tak się zdarza, że mecze zaczyna się dobrze – jak my ze Słowenią – czy słabiej – jak z San Marino. To jest piłka. Jeszcze raz jednak powtórzę: popatrzmy na efekt końcowy. Wygraliśmy 2:0, mamy cztery punkty w grupie, jesteśmy liderami grupy i jedziemy dalej.

Pan nie chce mówić o stylu, ale nie da się pominąć milczeniem jakości gry reprezentacji. Fakt, mamy cztery punkty, ale graliśmy ze słabymi zespołami. W końcu najtrudniejsze mecze dopiero przed nami. Co trzeba poprawić natychmiast, by myśleć o korzystnym wyniku w październikowych spotkaniach z Czechami i Słowacją?

Z takimi przeciwnikami jak San Marino, gdy cały zespół rywali jest w obronie i wyprowadza kontrataki, powstają czasami nieprzyjemne sytuacje. Zawsze jest coś do poprawy. Powtarzam: jesteśmy spokojni i wiemy, co mamy robić.

Patrząc jednak na to, jak graliście w ostatnich dwóch meczach, trudno być optymistą przed starciem z Czechami. Z tego jednak, co Pan mówi, wynika, że wszystko jest w porządku.

A jak ma być inaczej? Jesteśmy jednym z faworytów grupy. Polska może z każdym wygrać i z każdym przegrać . Tak samo Czesi. Do każdego meczu trzeba się przygotowywać w spokoju i my to czynimy.

Pana koledzy narzekają na atmosferę panującą wokół reprezentacji. Krytyka, która ostatnio na Was spadła, była Pana zdaniem zbyt ostra.

Atmosfera wewnątrz kadry jest bardzo dobra. Tę wokół reprezentacji kreują dziennikarze, którzy piszą, co chcą. Ich zdanie na pewno nie ma jednak na nas wpływu.

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Komentarze

0 komentarzy

Loading...