Coraz częściej mamy wrażenie, że Leo Beenhakker mówi prawdę tylko wtedy, gdy się pomyli. Jest też inne fajne powiedzonko pasujące do niego jak ulał – kłamie nawet, jak mówi „dzień dobry”. W każdym razie znów został przyłapany na opowiadaniu głupot. Tym razem przez… Ireneusza Jelenia.
– Beenhakker mówił, że jest w stałym kontakcie z działaczami Auxerre, a to nieprawda. Dopiero 19 sierpnia poprosił mojego menedżera o numer telefonu do trenera Jeana Fernandeza. A przecież ja w tym klubie gram od dwóch lat! – stwierdził Jeleń na łamach „SE”.
Faktycznie – kilka razy Beenhakker w ciągu swojej przygody z polską kadrą powtarzał, że jest w kontakcie z przedstawicielami Auxerre. Rzekomo mieli mu mówić, że nie ma sensu powoływać Jelenia, bo nie czuje się najlepiej. Ale może Jeleń się myli? Może Beenhakker porozumiewał się za pomocą gołębi pocztowych, a nie telefonu?
Przypomnijmy, że takie same kity wciskał w kwestii swoich rozmów z trenerami Heerenveen (tam mieli być zakochani w Matusiaku, Leo nie przewidział, że Polaka wyrzucą) oraz Herthy Berlin. Dlatego, panie Beenhakker, jak trzeba, to niech pan mówi nawet głupio – byleby prawdę. Bo tak zostaje wstyd…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT