“Przegląd Sportowy” wraz z “Faktem” prowadzi akcję, by szybko załatwić wszystkie formalności związane z grą Ludovica Obraniaka dla reprezentacji Polski, a tymczasem Leo Beenhakker twierdzi, że… temat w ogóle nie istnieje. – On grał w juniorskich reprezentacjach Francji, więc nie dostałby zgody FIFA, tak samo jak Mauro Cantoro – stwierdził Beenhakker. Ktoś się więc nie zna na robocie, a czas pokaże kto.
W gazetowej akcji pomaga Tadeusz Fogiel, menedżer piłkarski działający we Francji – nawet podpisuje się pod niektórym artykułami. Swoją drogą, czy to nie dziwne? Z jednej strony zarzuca się Leo Beenhakkerowi, że korzysta z usług De Zeeuwa, a potem nachalnie wpycha się do kadry Obraniaka. Jasne – pewnie on by się tej kadrze nawet przydał, ale czy Fogiel powinien stać na czele całej akcji?
Ale to tylko taka dygresja. Główne pytanie brzmi – czy akcja Fogiela w ogóle ma sens, czy też Leo nie zna się na przepisach. Dowiemy się wkrótce.