Prawdziwy dzień wywiadów z Leo Beenhakkerem. Setki pytań i z każdym kolejny dochodzimy do wniosku, że praca Holendra nie ma specjalnego sensu. No bo za co odpowiada selekcjoner? Wniosek z wywiadów jest taki, że za nic. Ani za selekcję, ani za formę zawodników. Po prostu jak idzie dobrze, to idzie, a jak nie, to nie. Samo.
No ale wróćmy do pytania – za co odpowiada selekcjoner? Jak sama nazwa mówi – za selekcję. Ale Leo w “Polsce” na pytanie, czy wziął właściwych piłkarzy odpowiada: – Ale jakie to ma znaczenie? Naprawdę myślicie, że gdyby zagrał Majewski czy Wawrzyniak, rozwiązałoby to problemy zespołu?
No to szukajmy dalej. Może selekcjoner odpowiada za formę piłkarzy? Oddajmy głos naszemu guru: – Po raz kolejny powtórzę, że w okresie przygotowawczym większość zawodników prezentowała się rewelacyjnie. Nie potrafię wytłumaczyć, co się stało na mistrzostwach.
Hmm… Nie potrafi wytłumaczyć. Ostatnio był u nas w domu hydraulik i nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego w łazience woda cieknie (stosując terminologię Beenhakkera – wcześniej nie ciekła). Wzięliśmy innego i jakoś nie tylko wytłumaczył, ale i naprawił. No tak, ale nie ma co tego porównywać – wydurniliśmy się. Poza tym Leo mówi: – Nie ma możliwości by w dwa tygodnie poprawić sprint na 50 metrów o jedną sekundę. Przygotowanie jest w klubach. Mogliśmy poprawić wszystko minimalnie.
No tak – ale co tu poprawiać, skoro sam pan powiedział, że w okresie przygotowawczym zawodnicy wyglądali rewelacyjnie? To może nie trzeba było niczego poprawiać, tylko wystarczyło nie popsuć?
Szukajmy kolejnych perełek w wywiadach z Leo. Czemu zapowiadał, że jedziemy po złoto? – Przecież nie mogę oznajmić piłkarzom w kwietniu: jesteście słabi i nie mamy żadnych szans podczas Euro. Nie byłaby to zresztą prawda, bo w eliminacjach ci chłopcy pokazali, że są w stanie wygrać z najlepszymi drużynami – odpowiada. Jak to się ma do słów “to cud, że tu w ogóle jesteśmy”? To w końcu ci nasi piłkarze mogą wygrywać z najlepszymi czy nie? No i dołować zaraz po turnieju piłkarzy można, a przed nie? A teraz wejdzie pan do szatni i powie piłkarzom, że zaczynamy eliminacje mistrzostw świata i zdanie o cudzie nie jest już aktualne? Czy zawsze w okolicach czerwca będziemy ostatnimi piłkarskimi frajerami, z których nic się nie da wykrzesać, a przez pozostałe miesiące drużyną, która może być w ósemce najlepszych zespołów Europy (patrzy – wywiad w “Fakcie”).
Dalej Beenhakker w “Fakcie” o meczu z Niemcami: – Hmmm… to był bardzo dobry mecz. Oczywiście niektórzy narzekają, ale dla mnie ważne co mówią mi koledzy po fachu. Wiem co mówił Van Basten, Scolari i Bilić mówili, że graliśmy bardzo dobrze, ale nie mieliśmy szczęścia.
A przepraszamy, w którym momencie nie mieliśmy szczęścia? Jak Gomez nie trafił do pustej bramki? Mieliśmy jakieś słupki, poprzeczki, piłki wybite z linii bramkowej? Tak samo zdziwiła nas ta wypowiedź, o meczu z Austrią: – Po prostu, gdybyśmy grali cały mecz tak samo jak w drugiej połowie, wygralibyśmy bez problemu… Bez problemu, powiada pan? To my strzeliliśmy jakiegoś gola w drugiej połowie czy tylko nam się wydaje, że do bramki rywala zbliżyliśmy się raptem ze dwa razy?
Generalnie bla, bla, bla – wiem, że nic nie wiem, poza tym, że co złego, to nie ja. Całość bajdurzenia znajdziecie tutaj (kliknij).