Jako że Weszło! ma zawsze swoje zdanie, tak jest i tym razem – decyzja sądu przyznająca dla odmiany tym razem rację TP S.A., a nie Maciejowi Ł»urawskiemu wydaje nam się zupełnie niedorzeczna i wręcz absurdalna. Zwłaszcza, gdy słyszymy uzasadnienie wyroku – że piłka to dobro publiczne. A co to ma niby do rzeczy? Jak udało nam się dowiedzieć, ten mecz się jeszcze nie skończył, na razie jest 1:1 i teraz o wszystkim zdecyduje Sąd Najwyższy. Kiedy tylko będzie to formalnie możliwe, pełnomocnicy zawodnika wystąpią o kasację wyroku.
Słowa sędziego o dobru publicznym pachną nam głęboką komuną – wtedy właśnie rzekome i szeroko rozumiane dobro publiczne stało nad dobrem jednostki. Poza tym co się za tym stwierdzeniem kryje? Ł»e jeśli dla dobra publicznego można było oszukać Ł»urawskiego, to może dla dobra publicznego – będąc sponsorem kadry – można też pójść znacznie dalej? Może można kogoś szantażować? Albo komuś złamać nogę? Na przykład – naszym zdaniem – skręcenie kostki Mariuszowi Jopowi przed Euro 2008 też mieściłoby się w pojęciu “dobra publicznego”. To co, można?
Ale dość tych głupotek. Przypomnijmy, czego dotyczył spór – Telekomunikacja Polska bez zgody Macieja Ł»urawskiego użyła jego wizerunku w kampanii reklamowej. Mieliśmy więc twarz “Ł»urawia” na gigantycznych siatkach reklamowych. Oczywiście kapitan reprezentacji Polski nie dostał z tego tytułu nawet złotówki, mało tego – stracił indywidualne kontrakty, które były finalizowane. Oczywiście, TP S.A. kupiła twarz Ł»urawskiego od PZPN, ale problem polega na tym, że PZPN nie miał prawa jej sprzedać (a wziął za to kilka niezłych baniek). Generalnie więc zrobiono Maciusia w konia na całego i śmiano mu się prosto w oczy. Prawnicy piłkarza najpierw słali pisma z prośbą o wstrzymanie kampanii, a że zostali kompletnie zignorowani, to wytoczyli proces…
Wyobrażacie sobie, jaki skandal wybuchłby w Anglii, gdyby firma dogadała się z FA i ot tak, z dnia na dzień zaczęła w reklamach używać twarzy Davida Beckhama? Naliczone zostałyby takie odszkodowania, że ich wysokość przewyższałaby roczny budżet Boliwii. Tu oczywiście mowa o kwotach skromnych (a w zasadzie Ł»urawski na razie domagał się tylko przeprosin), ale zasada jest ta sama.
– Moje stanowisko jest następujące – w kwestii TP SA i wykorzystania mojego wizerunku są pewne niejasności i chciałbym się dowiedzieć, na jakiej zasadzie reklamowałem coś, czego reklamować nie chciałem. Nie interesuje mnie, ile TP SA płaci, bo ja nie dostałem nawet złotówki. I to chyba nie jest w porządku. Jeśli kupiono od związku coś, co należy do mnie, to chyba powinienem o tym wiedzieć? Po to od kilkunastu lat gram w piłkę – nie tylko w kadrze, ale też w Lechu, Wiśle i Celtiku – żeby dziś cieszyć się, że ludzie mnie znają i szanują. I to szanowane nazwisko nie należy ani do PZPN, ani do Lecha, ani do Wisły, ani do Celtiku. Moja twarz jest tylko moja – mówi Ł»urawski.
Podobnie wypowiada się Piotr Świerczewski. – Maciek dawał tej kadrze swoje umiejętności, swoje zdrowie i tego można było od niego wymagać. A nie tego, by pozwalał dowolnie wykorzystywać swój wizerunek w reklamach. Każdy z nas przez całe życie ciężko pracował, aby być rozpoznawalnym. To jest nasz kapitał. I nie można pozwalać, by ktoś po prostu ten kapitał nam podkradał. Postawmy się w jego sytuacji. Być może przed mistrzostwami mógłby reklamować inną firmę telekomunikacyjną, na przykład Netię, i zarobić wielkie pieniądze. Milion złotych! Jednak nie mógł tego zrobić, bo prawa do jego twarzy wzięła sobie Telekomunikacja Polska bez zapłacenia choćby złotówki. To absurd. Jeśli Maciek nie wygra tego procesu, to będzie to najzwyklejsze oszustwo. Bezspornie został wykorzystany. Poza tym dlaczego Jurek Dudek dostał pieniądze za reklamowanie TP SA, a Maciek Ł»urawski ma nie dostać? Nie widzę tu logiki – mówi były kapitan reprezentacji Polski.
Ł»eby było śmieszniej pozew złożony przez Ł»urawskiego miał kuriozalne następstwa – PZPN podsuwał piłkarzom pisma, żeby za darmo odstąpili prawa do swojego wizerunku… dożywotnio. To by był dopiero interes! Na szczęście piłkarze już nie tą tłumokami, tylko poważnymi ludźmi, mającymi swoich prawników. I jakoś osiągnięto porozumienie. Dzięki temu Ł»urawski mógł zarobić godziwe pieniądze (a czemu nie, nie niech zarabia!) na przykład w takiej reklamie…
Ale co będzie ze sprawą Ł»urawski – TP S.A. dalej? Z całego serca kibicujemy Maćkowi, bo nie lubimy jak wielkie koncerny myślą, że im wszystko wolno… Oby Sąd Najwyższy kierował się prawem (jak ten w pierwszej instancji), a nie jakąś kibolską logiką, że dla futbolu lepiej, by tak dobry sponsor jak TP S.A. się nie zraził…