Oto prawdziwy hojrak! Kamil Grosicki oficjalnie przyznał na łamach “Faktu”, że nie podobała mu się gra Wojciecha Łobodzińskiego na EURO i że poradziłby sobie lepiej na tym turnieju.
– Byłem rozczarowany tym, że nie znalazłem się w kadrze choćby 30 zawodników. Byłem przygotowany na to, że przegram rywalizację z moim idolem Kubą Błaszczykowskim. Ale od Wojtka Łobodzińskiego byłbym lepszy. Teraz chcę dostać się do kadry walczącej o awans do MŚ 2010 w RPA. Wiem, że jestem kozak i dam sobie radę – powiedział tabloidowi Grosicki.
W tym miejscu wielu malkontentów skrytykuje zapewne 20-letniego piłkarza. Pojawią się głosy, że jest bezczelny, że niczego wielkiego nie osiągnął i tak dalej. Trudno. My nie mamy zamiaru się nad nim pastwić. Polscy zawodnicy, no może poza Arturem Borucem, boją się mówić co myślą, a potem na boisku są równie zestrachani co przed mikrofonem.
Za to Kamil wali prosto z mostu, na murawie prezentuje się podobnie – odważnie, ofensywnie, bez kompleksów wobec żadnego rywala. Oby w następnym sezonie błysnął w barwach szwajcarskiego FC Sion, a potem spełnił swoje marzenie i odszedł do jednej z czołowych lig europejskich. I oby nadal szerokim łukiem omijał wszelkie kasyna, od których jest uzależniony…
Ps. Jeśli chcecie zadać Groszkowi pytania, ślijcie je na adres:
k.********@fc*****.ch
. Wygrzebaliśmy go z oficjalnej strony klubu. Szwajcarzy przyrzekają, że zawodnicy odpisują na znaczną część korespondencji, więc może warto spróbować?
Fot: W. Sierakowski FOTO SPORT