Grzegorz Lato w wywiadzie dla dziennika “Polska” wyjaśnia, że nie ma żadnego spisku, którego celem byłoby zwolnienie z posady trenerskiej Leo Beenhakkera. Przyznaje natomiast, że ma zastrzeżenia do pracy Holendra.
Lato mówi: – Leo powinien zostać, ale na innych, zdrowych zasadach. Musi być przy nim polski sztab szkoleniowy. I kierownictwo narodowości polskiej. My też mamy świetnych fizjologów i trenerów bramkarzy. Boruca czy Fabiańskiego wyszkolił nie Frans Hoek, tylko Andrzej Dawidziuk. Z selekcjonerem mają pracować wyłącznie polscy asystenci dobrze znający język angielski, aby wyjaśniać zawodnikom wskazówki trenera.
Zapytany o swoje umiejętności językowe i pracę nad sobą w związku ze zgłoszeniem swojej kandydatury na fotel prezesa, odpowiedział. – W wystarczającym stopniu angielski. Nie mówię płynnie, ale spokojnie mogę się dogadać z Platinim czy Beckenbauerem. – twierdzi. – Na żadne kursy menedżerskie nie chodzę.
A co do wagi? Czy celowo, wzorem Aleksandra Kwaśniewskiego zadbał o szczupłą sylwetkę? – Wagę zbiłem dla lepszego samopoczucia. Gdy zimą spojrzałem po jakieś imprezie w lustro, to się załamałem. Zacząłem stosować najlepszą dietę – MŁ», czyli mniej żreć. Dużo też biegam. Przez pół roku schudłem 20 kg i mam satysfakcję, że gdy spojrzę w dół, to znowu sprzęt widzę.
Lato nie kryje się również z tym, że w środowisku uchodzi za “uosobieniem najtwardszego betonu w PZPN”. – I dobrze. Bo gdy stawia się dom, to fundamenty z czego się buduje? Właśnie z betonu – twardego, mocnego, niezniszczalnego surowca, który tworzy rdzeń domu. I tak samo jest w PZPN, którego najmocniejszą część tworzą zawodnicy, medaliści mundiali.