Reklama

Skoro nawet Leo nie mógł pomóc, to po co nam trener?

redakcja

Autor:redakcja

18 czerwca 2008, 21:47 • 2 min czytania 0 komentarzy

Rozmawiam z jednym z uznanych dziennikarzy, on pyta: – I jak tu pisać o tym Beenhakkerze? To co się myśli, czy to co ludzie chcą przeczytać? Sprawdzam – wybrał wersję numer dwa, czyli nie zdobywając się chociażby na jedno kontrowersyjne zdanie. Święty spokój najważniejszy! Mamy więc teraz w mediach przedziwną sytuację – dziennikarze nie piszą tego, co sądzą/wiedzą o selekcjonerze, ale to, co sądzą ludzie. A ci z kolei sądzą to, co czytali i czytają. Powstanie błędne koło, a w niczym interesie nie jest, by je przerwać.
Od lat mistrzem w czytaniu nastrojów społecznych “Fakt”. Tam tak naprawdę nie ma kontrowersji, zaskoczenie, pójścia na przekór. Jest raczej brutalne doskoczenie do gardeł najsłabszym, albo co najwyżej średnio-mocnym (lub średnio-lubianym). Dlatego tak długo jak Beenhakker będzie cieszył się ogólną sympatią, tak długo nikt – nawet największy w Polsce tabloid – nie wydrukuje złego zdania na jego temat.

Dochodzimy więc do dość niebezpiecznego wniosku – że trener tak naprawdę nikt nie mógł zrobić, mając piłkarzy takich, a nie innych. Oczywiście – zawsze o klasie zespołu w pierwszej kolejności decydują zawodnicy, ale przecież trener jest poniekąd po to, by wydobyć z nich coś, czego bez niego nie byliby w stanie pokazać. Tak wykorzystać atuty każdego z graczy, by właśnie atuty – a nie wady – stały się decydujące dla przebiegu spotkań. Natomiast wychodząc z założenia, że z tymi piłkarzami i Lippi nic by nie zdziałał, a wszystkiemu są winne zaniedbania strukturalne, dojdziemy do wniosku, że trenerem Polakom wcale nie jest potrzebny. Ł»e to 750 tysięcy euro rocznie lepiej byłoby poświęcić nie na kontrakt szkoleniowca, lecz na budowę boisk czy kupno piłek dla dzieci.

Tak jak po poprzednich mistrzostwach świata w 2002 i 2006 przesadzono z linczem Engela i Janasa, przesadnie całą odpowiedzialność spychając na nich konkretnie, tak teraz mamy do czynienia z przegięciem w drugą stronę. I – niestety – to szaleńcze bronienie Leo szkodzi samemu Leo. Bo skoro Leo nie mógł pomóc, to po co Leo? Dla ozdoby? Dla płonnych przemówień na konferencjach prasowych? Po co fizjolog za 50 tysięcy euro? Po co kolejny trener bramkarzy za 40 tysięcy euro? Przecież i takim piłkarskim miernotom nie są w stanie pomóc. I tak co oni zrobią, to Bąk albo Jop zepsują.

Jak wygrywał, to trener. Jak przegrali, to piłkarze. Jeszcze nigdy w futbolu nie mieliśmy w tym stopniu równych i… równiejszego.

Najnowsze

Ekstraklasa

Gdyby Cracovia była tak ostra jak sędziowie, wygrałaby 5:0. Ale nie była, więc remisuje

Paweł Paczul
2
Gdyby Cracovia była tak ostra jak sędziowie, wygrałaby 5:0. Ale nie była, więc remisuje

Komentarze

0 komentarzy

Loading...