Reklama

Dlaczego Ireneusz Jeleń w kadrze Leo Beenhakkera był persona non grata?

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2008, 19:08 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czemu Leo Beenhakker ani przez moment nie zainteresował się Ireneuszem Jeleniem, czemu ani razu nie wybrał się do Francji, by zobaczyć tego piłkarza? To pytanie chodzi po głowie wielu osobom. Zwłaszcza, że Holender przejął kadrę zaraz po mistrzostwach świata w Niemczech, gdzie Jeleń był najlepszym polskim piłkarzem. Czy kiedyś poznamy odpowiedź na to pytanie? Samo twierdzenie, że Jeleń “nie pasuje do koncepcji” jakoś nie do końca przekonuje…

Dlaczego Ireneusz Jeleń w kadrze Leo Beenhakkera był persona non grata?

– A po co brać gościa, który nigdy nie gra we Francji? – pyta wielu. Ale to nieprawda – Jeleń przez dwa sezony rozegrał w Auxerre 64 mecze ligowe, w których zdobył 15 goli. W ostatnim sezonie 16 razy wychodził w pierwszym składzie, a 16 razy wchodził z ławki rezerwowych. Zgoda, Jeleń wielką gwiazdą we Francji nie został, ale to nie jest zły bilans, lepszy niż Marka Saganowskiego w Anglii, Ł»urawskiego w Szkocji i Grecji czy Pazdana oraz Kokoszki w polskiej lidze…

– Jestem zły, gdy słyszę, że polska reprezentacja nie ma napastników. To godzi w moją ambicję, bo ja jestem urodzonym napastnikiem i chcę grać w kadrze – mówił jeszcze w grudniu Ireneusz Jeleń. – Bardzo trudno pogodzić się z czymś, czego się nie rozumie. Dla mnie sprawa jest na tyle dziwna, że nawet trudno mi się do niej odnosić. Nikt mi nie wytłumaczył, na czym polega ta moja nieprzydatność do reprezentacji, bo wcześniej wydawało mi się, że jednak na coś się przydaję. Grałem na mundialu w Niemczech, już w trakcie turnieju trafiłem do podstawowego składu i myślałem, że będę zasługiwał na grę w kadrze, a przynajmniej dostanę poważną szansę, by o nią powalczyć. Zasługiwałem na to jako piłkarz Wisły Płock, a nie zasługuję jako zawodnik Auxerre. nic z tego nie rozumiem.

I rzeczywiście, trudno zgadnąć skąd aż taka awersja Beenhakkera do Jelenia, że ani razu nie rozpatrywał jego kandydatury. A sam Jeleń nie próbował jej wywalczyć poprzez wywiady prasowe, w których zazwyczaj wypowiadał się tak: – Chyba nie pasuję do koncepcji trenera Leo Beenhakkera. Oczywiście szanuję jego decyzje, widocznie nie ma w kadrze dla mnie miejsca… Gdyby miał w sobie więcej wrodzonej bezczelności, może udałoby mu się wymusić powołanie. Ale przecież nie o to chodzi.

A kontuzje? Bóle pleców? Jacek Bąk też je ma. Arkadiusz Radomski nie grał pół roku, a gdy tylko odrzucił kule, Leo sobie o nim przypomniał. Ł»urawskiego drobne urazy prześladowały od dawna. – Jeśli chodzi o mnie, to ta blokada była chyba kwestią psychiki, bo po kontuzji nie ma już śladu. Całe dwa miesiące wakacji poświęciłem na to, żeby wyleczyć plecy i teraz nic mnie nie boli. Trenuję normalnie. Czuję się lepiej niż w zeszłym sezonie, w którym tak dobrze grałem – mówił Jeleń.

Co uważacie? Czy Beenhakker zrobił błąd, ani razu nie sprawdzając Irka? Zgadzamy się, że z Jeleniem czy Brożkiem pewnie nasz bilans nie byłby dużo lepszy (tylko trochę), ale wychodzimy z założenia, że im słabszy zespół, tym bardziej trzeba pilnować każdego szczegółu, każdego piłkarza. Na pomijanie kogokolwiek ot tak mogą sobie pozwolić Brazylijczycy czy Hiszpanie, a nie my, z naszym nędznym potencjałem…

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...