Bogdan Lobont, pierwszy bramkarz reprezentacji Rumunii, odszedł kilkanaście dni temu z Dinama Bukareszt do Fiorentiny. Działacze stołecznego zespołu nie szukali długo jego następcy. Wybrali Emiliana Dolhę, byłego piłkarza Wisły Kraków i Lecha Poznań. 28-letni bramkarz podpisze z klubem czteroletni kontrakt. Będzie zarabiał 120 tysięcy euro rocznie, a więc nieco mniej niż w Białej Gwieździe.
W nadchodzącym sezonie przyszły zespół Dolhy wystąpi w Pucharze UEFA, gdyż zajął czwarte miejsce w pierwszoligowych rozgrywkach.
My żałujemy, że Dolsze nie wyszło w Polsce. Dlaczego? Bo to równy chłop. Lubił napić się z dziennikarzami piwka, dawał dobre wywiady (zawsze mówił to co myślał), poza tym był świetnym motywatorem na boisku. Koledzy z Wisły zawsze podkreślali, że mało kto potrafi tak natchnąć do gry, jak Emilian.
Niestety, szczerość Dolhy czasem przysparzała mu problemów. Po kłótni o kasę z działaczami piłkarz opuścił Wisłę. Przeszedł do Lecha, z którego wyrzucono go za słabą formę. Dał ciała szczególnie w jesiennym spotkaniu z… Białą Gwiazdą, kiedy to zawalił trzy gole.
Kto wie, może po powrocie do Rumunii Emilian odbuduje się i będzie bronił tak znakomicie, jak na początku pobytu w Polsce? Tego mu życzymy.