Arkadiusz Głowacki mówi działaczom Wisły Kraków: podpiszę nowy kontrakt, jeśli będę zarabiać milion złotych rocznie. Szefowie Białej Gwiazdy uważają, że to za dużo. Pat w rozmowach trwa kilka miesięcy. Wydaje się, że wiślak powie w końcu krakowianom ciao i opuści klub. Być może zakotwiczy we Włoszech. Dobrego stopera szuka bowiem Chievo.
Zespół z Werony awansował w tym sezonie do Serie A. – Potrzebujemy wzmocnień, by się w niej utrzymać. Budowanie drużyny zamierzam rozpocząć od tyłów. Szukam doświadczonego stopera – mówi trener drużyny Giuseppe Iachini.
Głowacki idealnie pasuje do jego opisu. Gra w Wiśle od 2000 roku, w tym czasie wystąpił w wielu istotnych spotkaniach pucharowych i reprezentacji kraju. Inna sprawa, że Arek to wielki pechowiec. A to strzeli samobója, a to dostanie czerwoną kartkę w ważnym meczu. Jeśli Iachini wczyta się w jego biografię, może się wystraszyć i poszukać szczęśliwszego zawodnika.
Jeżeli nic nie wyjdzie z transferu do Włoch, Głowa może przejdzie do Lecha. Piłkarz czuje się związany emocjonalnie z Kolejorzem – pochodzi z Poznania, w tym klubie grał przed transferem do Wisły.
Ewentualny transfer Głowackiego zostanie przeprowadzony najpewniej zimą. 28-letni obrońca ma bowiem ważny kontrakt z Wisłą do 31 grudnia tego roku.