W spotkaniu z Austrią jednym z naszych najsłabszych zawodników był Mariusz Jop. Rezerwowy rosyjskiego FK Moskwa nie nadążał za rywalami, źle podawał piłkę, nie włączał się do akcji ofensywnych. No po prostu dramat. I co? I po meczu Jop… zdziwił się, że został zdjęty w przerwie. Naszym zdaniem łysemu obrońcy przydałoby się trochę więcej samokrytyki.
– Szczerze, to nie spodziewałem się zmiany w przerwie. Ale cóż, skoro trener podjął taką decyzję, to musiałem się z nią pogodzić – powiedział Jop zdumionym dziennikarzom. Po chwili powiedział zdanie, które wprawiło wszystkich w Wiedniu w osłupienie: – Generalnie nie grałem źle, choć popełniłem jeden mały błąd gdy nie zrozumiałem się w pierwszej połowie z Marcinem Wasilewskim.
Niezły tupet jak na piłkarza, który zagrał beznadziejnie. Naszym zdaniem 30-letni Jop nie powinien już nigdy więcej otrzymać powołania do kadry. Lepiej, żeby w eliminacjach do mundialu zamiast niego ogrywał się młody Adam Kokoszka. Można też poprosić o wznowienie kariery nieśmiertelnego Tomasza Wałdocha. Wszystko, byleby nie Jop na boisku.
