Gary Neville, Christian Panucci czy może Michel Salgado? Jeszcze niedawno zastanawialiśmy się, który z tych piłkarzy jest najlepszym prawym obrońcą świata. Dziś schodzą oni powoli z piedestału. Kto zajmie ich miejsce? Być może Daniel Alves. Barcelona kupiła właśnie gracza Sevilli. Katalończycy zapłacili za niego 30 milionów euro. Czy było warto wydać taką kasę?
Chyba tak. Alves od kilku sezonów podbija Primera Division. W hiszpańskiej ekstraklasie radził sobie tak znakomicie, że zauważyli go trenerzy Brazylii. 25-letni zawodnik zadebiutował w kadrze w 2006. – Chłopak jest niesamowity, robi huragan na prawej stronie – ocenił go selekcjoner Dunga.
Alves miesza nie tylko na boisku. Kilka miesięcy temu musiał zwiewać przed fanami Sevilli, którzy chcieli go… zlinczować. Powód? Nie podobało im się, że ich idol chce odejść do Chelsea.
Ostatecznie Anglikom nie udało się skaperować Alvesa. Także działacze Realu Madryt nie zdołali go kupić. Wszystkich przebiła Barca, która zaproponowała za Daniela 30 mln euro. Nie pamiętamy, żeby jakikolwiek prawy obrońca w historii futbolu był tak drogi!
– Jest wart każdych pieniędzy. Stylem gry przypomina Roberto Carlosa – mówi Dunga. Nie tylko stylem, ale i wzrostem – Alves mierzy ledwie 171 cm. Mimo to wygrywał ponad 70 procent pojedynków główkowych w lidze! Niesamowita skuteczność, prawie tak dobra, jak naszego felietonisty Wojtka Kowalczyka, który w powietrzu był nie do pobicia (dosłownie i w przenośni) 🙂