Już wiemy, dlaczego bramkarz Niemców Jens Lehmann bronił ostatnio tak słabiutko. 38-letni zawodnik bardziej niż na grze skupiał się zapewne na negocjowaniu umowy z VFB Stuttgart. Wczoraj dobił wreszcie targu – podpisał roczny kontrakt.
Lehmann zmienił klub, bo miał dość przesiadywania na ławce Arsenalu. Arsene Wenger, który kłócił się często z ekscentrycznym bramkarzem, już kilka miesięcy temu zapowiedział mu, że w Londynie nie ma czego szukać. Szczególnie, że pierwszy golkiper drużyny Manuel Almunia ma wartościowego konkurenta w osobie Łukasza Fabiańskiego.
W tej sytuacji piorytowany Lehmann postanowił odejść. Dlaczego właśnie do Stuttgartu? Bo żaden inny klub nie był zainteresowany emerytem z ADHD, któremu czasem w nerwach zdarza się… dusić zawodników własnej drużyny. VFB przyjmie Jensa z otwartymi rękami – ich poprzedni bramkarz Rafael Schafer był może i oazą spokoju, za to kompletnie nie umiał bronić. Wsławił się tym, że kiedyś podczas wybijania piątki w meczu Bundesligi… pośliznął się na piłce. Nic dziwnego, że w tej sytuacji dyrektor klubu Horst Heldt mówi: – Jesteśmy zachwyceni z powodu pozyskania Jensa Lehmanna. Jest on doświadczonym golkiperem i ma ogromnie międzynarodowe doświadczenie. Jest to dokładnie ten sam typ piłkarza, jakiego poszukiwaliśmy.
Sam Lehmann także był po podpisaniu umowy niespotykanie spokojny i sympatyczny:
– Negocjacje z działaczami Stuttgartu przebiegły w bardzo miłej, rodzinnej atmosferze. Już nie mogę doczekać się występów w barwach nowego klubu i oczywiście nowego, mam nadzieję, że udanego sezonu – mówił bramkarz, który 8 czerwca zmierzy się z polskimi piłkarzami.