Reklama

Górnik miał walczyć o tytuł, ale był dzisiaj memem. Brutalne lanie w Krakowie

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

03 maja 2024, 19:52 • 4 min czytania 67 komentarzy

Cracovia Dawida Kroczka to specyficzna drużyna. Gdy gra z zespołem bardzo przeciętnym (Lech Mariusza Rumaka) albo ambitnym, lecz ograniczonym jakościowo (Puszcza Niepołomice), to nie potrafi zwyciężyć. Ale Cracovia świetnie radzi sobie przeciwko najlepszym drużynom w lidze. Najpierw po efektownej grze ograła na wyjeździe 3:1 Jagiellonię Białystok, a dziś zmiażdżyła u siebie 5:0 Górnika Zabrze. W przypadku gości po ostatnich meczach mówiło się nawet o szansach na mistrzostwo Polski, ale Górnik, by stać się realnym kandydatem do czegoś wielkiego, nie może być tak beznadziejny, jak dziś. Jego gra to był piłkarski kabaret. 

Górnik miał walczyć o tytuł, ale był dzisiaj memem. Brutalne lanie w Krakowie

Załóżmy, że na mecz Cracovii z Górnikiem przyjechał zagraniczny skaut, który nie wie zbyt wiele o Ekstraklasie. I przed pierwszym gwizdkiem ktoś mu mówi: „Obejrzysz zespół, walczący o mistrzostwo, który ma jednego świetnego gościa z przodu”. Taki wysłannik, zwłaszcza po pierwszych 45 minutach, musiałby dojść do wniosku, że chodzi nie o Górnika i Adriana Kapralika, ewentualnie Lawrence’a Ennaliego, tylko o Cracovię i Patryka Makucha.

Gol po 792 minutach

Najpierw gol, strzelony głową po zagraniu Michała Rakoczego. Później szarża w pole karne i uderzenie w słupek. Mija chwila i Makuch gra z prawej strony boiska jak rasowy skrzydłowy, ogrywa Erika Janżę i idealnie wykłada piłkę Davidowi Olafssonowi, który w prostej sytuacji nie trafia w bramkę. Nawet kibice Cracovii musieli być zaskoczeni tym, co po pierwszym gwizdku wyprawiał gracz ich drużyny. Makuch to przecież gość, który w lidze nie trafił do siatki od lutego i meczu z Radomiakiem, tego wygranego 6:0. Aż policzyliśmy – ten facet czekał na bramkę w Ekstraklasie dokładnie 792 minuty!

Górnik niby przyjechał do Krakowa jako zespół, będący po czterech kolejnych ligowych zwycięstwach. Niby w 14 ostatnich kolejkach przegrywał tylko dwa razy. Niby zachwyca całą piłkarską Polskę, ale jednocześnie, zwłaszcza teraz, Jan Urban ustawia go raczej pod szybkie granie z kontry. W Krakowie napastnikiem był Kapralik, który nawet jakiś czas temu mówił na naszych łamach, że najlepiej czuje się na prawym skrzydle. Takie ma atuty, po prostu. Dlatego sposób na Górnika wydaje się stosunkowo prosty – strzelić mu szybko gola i później samemu się cofnąć i czekać na kontry, bo oni nie są przyzwyczajeni do gry w ataku pozycyjnym. Cracovia zrealizowała to perfekcyjnie – tak, jak nikt się nie spodziewał. Nieprzypadkowo do tego meczu zespół z Zabrza 11 razy jako pierwszy tracił bramkę i aż dziewięć z tych spotkań przegrał. Dziś był dziesiąty taki mecz. Liczby nie kłamią, po prostu.

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Reklama

Asysty Rakoczego

Ale Cracovia to był dzisiaj nie tylko Makuch. Groźnie ze stojącej piłki dośrodkowywali Karol Knap i Rakoczy, który po rzutach rożnych miał dwie asysty. Knap dodatkowo miał też asystę przy czwartym golu, idealnie wyrzucając aut na głowę Kamila Glika. W Górniku zawodzili wszyscy, którzy błyszczeli w ostatnich tygodniach: na skrzydłach nie było pożytku ani z Ennalego, ani z Kamila Lukoszka, który w poprzednich kolejkach trzy razy trafiał do siatki. Ennali w końcu nie wytrzymał: dwa razy sfaulował młodzieżowca Filipa Rózgę i na 10 minut przed końcem spotkania wyleciał z boiska. Był wściekły, walił ze złością w drzwi szatni, ale fakty są takie, że drużynie nie dał dzisiaj nic. Zresztą Lukas Podolski też się nie popisał: przy piątym golu to on jak junior dał sobie odebrać piłkę.

W drugiej połowie na boisku pojawił się Soichiro Kozuki i to właśnie Japończyk fatalnie zachował się przy trzecim golu, którego zabrzanom wbił rozgrywający bardzo dobry mecz Otar Kakabadze. Cracovia pewnie sama nie spodziewała się, że pójdzie jej tak łatwo, a Górnik był dzisiaj beznadziejny. Tak, beznadziejny. Drużyna, w przypadku której mówiło się nawet o mistrzostwie Polski, po prostu nie ma prawa tak grać w piłkę. Jan Urban próbował ratować sytuację – zorientował się, że nie ma na boisku odpowiednio ustawionych piłkarzy, wpuścił po pierwszej połowie Sebastiana Musiolika w miejsce bezproduktywnego Kapralika, ale to nie dało zbyt wiele.

Cracovia rozegrała znakomity mecz i przybliżyła się do utrzymania w lidze. A goście? Cytując pewnego dziennikarza i jego słynne słowa do Michała Kucharczyka – „Górniku, byłeś dzisiaj fatalny”.

 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Reklama

Fot. Newspix

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

67 komentarzy

Loading...