Najpierw błyskawicznie schodziła opuchlizna, a wraz z nią znikał ból. Wczoraj pojawiły się już fotki dokumentujące, jak Kamil Glik samodzielnie prowadzi samochód. Dziś na rehabilitacji nasz czołowy obrońca w zasadzie wykonywał już pełny ruch ręką, a ból był niewielki i występował tylko w jednym miejscu. Jak tak dalej pójdzie, za tydzień będzie rzucał młotem. Przed jutrzejszą konsultacją we Francji otrzymujemy więc solidny zastrzyk optymizmu.
Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak tempo. Kilka dni temu ręka Glika była unieruchomiona, a diagnoza nie pozostawiała wątpliwości – operacja. A dziś Kamil robi już takie rzeczy:
Kolejna dobra wiadomość jest taka, że AS Monaco raczej nie powinno utrudniać Glikowi wyjazdu na mundial, jeżeli tylko sam Kamil będzie się czuł w pełni sił. Innymi słowy, wszystko w jego rękach.
Tak jak już wielokrotnie pisaliśmy, gdyby trafiło na kogokolwiek innego, prawdopodobnie już dawno na sprawie postawilibyśmy krzyżyk. Kamil Glik wydaje się jednak nie zdarcia i to tym razem w znaczeniu dosłownym. Postęp, jaki w ostatnich dniach poczynił jest imponujący i rozbudza nadzieje. Trzymajcie kciuki, bo jutro ważny dzień i ważna diagnoza. Dziś jednak występ Glika na mundialu to już żadna fantastyka, a w jakimś stopniu prawdopodobny wariant. I tego się trzymajmy.