Reklama

Tym żyje cała Japonia: yokozuna zaatakował kolegę butelką po piwie

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

21 listopada 2017, 14:50 • 4 min czytania 13 komentarzy

To jest dział inne sporty. Inne, znaczy nie piłka nożna. Dzisiaj inne oznaczać będzie „kompletnie inne”, bo na warsztat bierzemy sumo. Żeby jednak nie było aż tak egzotycznie, przyznamy, że skłoniła nas do tego klasyczna bijatyka w knajpie, zakończona w znany także doskonale w Polsce sposób – ciosem butelką w łeb. Dla Japończyków jednak sprawa jest śmiertelnie poważna.

Tym żyje cała Japonia: yokozuna zaatakował kolegę butelką po piwie

Najpierw, jak w każdym dramacie, przedstawienie bohaterów. Takanoiwa Yoshimori ma 27 lat i pochodzi z Ułan Bator w Mongolii. Legitymuje się tytułem maegashira. Harumafuji Kohei ma 33 lata i jest yokozuną. To absolutnie najwyższy stopień w sumo i powód do ogromnej dumy. Dość powiedzieć, że Kohei jest dopiero piątym nie japońskim yokozuną i zaledwie 70. w kilkusetletniej historii tego sportu. Yokozuna to nie tylko mistrz nad mistrze w sumo. To także wzór do naśladowania, guru, osoba, która cieszy się w Japonii najwyższym szacunkiem.

Tyle wstępu o historii i tradycji. Teraz fakty. Otóż wzór, guru i symbol właśnie przywalił innemu sumicie w knajpie, butelką po piwie! Skala szoku, jaki przeżywają teraz zbiorowo Japończycy jest trudna do zrozumienia dla kogoś, kto nigdy nie był w Kraju Kwitnącej Wiśni. Zakładamy, że podobnie byśmy się czuli, gdyby na przykład w studiu telewizyjnym kompletnie pijany Robert Lewandowski puścił pawia na stół. Wyobrażacie sobie coś takiego? My też nie bardzo. A Japończycy w takim stanie są od kilku dni.

Cała sprawa odbiła się sporym echem w japońskim społeczeństwie, stając się jednym z głównych tematów podejmowanych przez media. Przyczyną tego jest przeświadczenie, że yokozuna, oprócz dzierżenia zaszczytnego tytułu sportowego, powinien również świecić przykładem poprawnego zachowania – wyjaśnia Olimpia Widowska-Wielandt z portalu japonia-online.pl.

Do feralnego zdarzenia doszło w restauracji w Tottiro, w której spotkało się kilku zawodników sumo z Mongolii w tym Harumafuji i dwaj inni yokozuna – Hakuho oraz Kakuryu. Na imprezie był także Takanoiwa. Nie wiemy, co dokładnie pili czołowi sumici świata, ale pewne jest, że za kołnierz nie wylewali. Pijany Harumafuji zaatakował Takanoiwę. Poszło o to, że młodszy kolega cały czas spoglądał w ekran smartfona, nawet wtedy, gdy Hakuho zwrócił mu uwagę. Policji mistrz zeznał, że korzystał tylko dłoni, pięści i… pilota od karaoke. Zaprzeczył, jakoby miał użyć butelki po piwie.

Reklama

Obdukcja sugeruje jednak, że pilot do karaoke musiał być naprawdę solidny. Takanoiwa spędził dwa tygodnie w szpitalu, między innymi ze złamaniem podstawy czaszki. Sam poszkodowany zeznał, że nic nie pamięta i nic nie widział, bo kiedy yokozuna zaczął go bić, po prostu zamknął oczy…

Z ustaleń policji jednak wynika, że w grze była butelka, choć nie jest jasne, czy po piwie, czy czymś mocniejszym. Dość, że obu zawodników wykluczyła z turnieju Fukuoce. Takanoiwa nie był w stanie walczyć z powodu urazów odniesionych z rąk yokozuny. Napastnik z kolei sam wycofał się z imprezy, kiedy sprawa z knajpy ujrzała światło dzienne.

Wszyscy uczestnicy zdarzenia podchodzą z Mongolii, więc mogą kryć yokozunę. Im bardziej sprzeczne będą ich zeznania, tym dokładniej będziemy musieli weryfikować fakty – powiedział jeden ze śledczych w rozmowie z Japan Times.

Sprawa jest naprawdę poważna. Kilka lat temu inny mongolski yokozuna, Asashoryu, został zmuszony do przedwczesnego zakończenia kariery po tym, jak wyszło na jaw, że zaatakował mężczyznę w nocnym klubie w Tokio.

harumafuji media

W Japonii ogromną wagę przykłada się do honoru. Harumafuji pokazał się dziennikarzom i skomentował całą sytuację. – Chciałem złożyć moje najszczersze przeprosiny za niesamowitą dawkę kłopotów, które sprawiłem szefom stajni Takanohana, fanom i kibicom stajni, związkowi sumo oraz mojemu szefowi stajni – oświadczył ze śmiertelnie poważną miną. Potem pojechał prosto do Tagawy, do siedziby Takanohany, gdzie zamierzał osobiście przeprosić Takanoiwę. Nie zastał go jednak na miejscu, co oznaczało dla niego kolejne upokorzenie. A wszystko na oczach milionów Japończyków, śledzących każdą wzmiankę na ten temat.

Reklama

Informacja o Harumafujim zdominowała informacje telewizyjne, talk showy i gazety przez cały tydzień. Cały kraj był zszokowany po zarzutach przeciwko yokozunie, którego zachowanie w sporcie i społeczeństwie powinno być przykładem dla innych – pisze o sprawie Washington Post.

Inaczej mówiąc: bijatyka w barze w mieście, o którym jeszcze chwilę temu nikt poza Japonią nie słyszał, nagle stała się tematem numer 1 w prawie 130-milionowym kraju. Co więcej, opisują ją media choćby z USA i Australii, a teraz także Weszło.

Nawiasem mówiąc, Harumafuji miał fatalny timing. Sumo to tradycyjny sport, który w ostatnich latach miał jednak poważnie nadszarpnięty wizerunek. Teraz, kiedy udało się posprzątać po ustawianych walkach, wpływach mafii i skandalach związanych z przemocą, wielki mistrz postanowił potraktować kolegę butelką po piwie. Pięknie…

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...