Legia sypie się jak domek z kart. Piłkarze grają fatalnie, trener atakuje zawodników i chcąc nie chcąc szczuje na nich kibiców, a kibice… No cóż, postarali się jeszcze bardziej podnieść poziom żenady.
Noc z niedzieli na poniedziałek piłkarze Legii zapamiętają długo. Na Łazienkowskiej czekał na nich komitet powitalny – jak się okazało wcale nie w celu zdyscyplinowania zawodników poprzez ostre słowa, ale poprzez ciosy. Te sypały się na tyle gęsto, że np. Aleksandar Vuković oberwał przez przypadek (za co podobno został później… przeproszony). Sytuacja była znacznie poważniejsza niż 19-lat temu, kiedy również po porażce z Lechem 0:3 w Warszawie użyto siły.
Wtedy ucierpiało zaledwie trzech zawodników, tym razem na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy zostali nietknięci (między innymi Arkadiusz Malarz i Michał Kucharczyk). Najwięcej zastrzeżeń – o ile to można nazwać zastrzeżeniami – kibice mieli do cudzoziemców, którzy ich zdaniem zbyt dużo czasu spędzają na mieście. Skandaliczne sceny miały miejsce na monitorowanym terenie, więc teraz ciekawa będzie reakcja klubu: czy będzie udawał, że nic się nie stało, czy może dowiemy się, że akurat tam oko kamery nie sięga. No chyba że klub postanowi pójść na wojnę z najbardziej radykalnymi kibicami, ale coś nam podpowiada, że to mało prawdopodobne.
Jedno wydaje nam się oczywiste: zawodnicy nie pójdą w ogień za trenerem, który takim scenkom przygląda się z założonymi rękoma.
#ZawszeMocniej
fot. FotoPyK