Reklama

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

redakcja

Autor:redakcja

31 sierpnia 2017, 14:44 • 5 min czytania 34 komentarzy

Nie interesuje mnie zawartość portfela Grześka Krychowiaka, czy jest tam sto milionów, czy paragon za ziemniaki i guma balonowa „Kaczor Donald”. Nie interesuje mnie czy w zeszłym tygodniu był w Nowym Jorku na fashion weeku czy w Botosani na walkach kogutów. Nie interesuje mnie jego żona, nie interesuje mnie jego pies, nie interesuje mnie czy chodzi w butach z krokodyla czy w woderach.

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

Kibicuję, by szło mu jak najlepiej w klubie, bo to zawsze duma, gdy rodak wyciera podłogę zagranicznymi gwiazdeczkami. Jeśli jednak w liczbie zdobytych trofeów na koniec kariery nie wyprzedzi Daniego Alvesa, zapewniam z pełną stanowczością: nie założę pokutnego worka.

Żywo interesuje mnie natomiast forma Krychowiaka w kadrze. Z tą ostatnio było tak, że robił miejsce ekstraklapowiczom, którzy później polowali na pucharowe triumfy w stylu, w jakim dzieci z Bullerbyn polowałyby na ósmego pasażera Nostromo. Wójt powiedziałby, że woli Jodłowca prosto z kasyna, Mączyńskiego żywcem oderwanego od kolejnego samobójczego Tweeta, a Góralskiego prosto z bułgarskiej dżungli, niż takiego Krychowiaka.

Krychowiaka, który jeszcze przed chwilą był w jedenastce sezonu La Liga.

Krychowiaka, który jeszcze przed chwilą był generałem środka pola reprezentacji Polski.

Reklama

Krychowiaka, dla którego transfer do PSG był nie darem od losu, nie złapaniem pana Boga za nogi, nie powtórką Rasiaka w Tottenhamie, tylko naturalną konsekwencją.

Nie wyszło i… trudno. Tyle tyle – trudno! Krychowiak nie jest ani pierwszym, ani ostatnim, który choć miał papiery by sprawdzić się w superklubie, nie sprawdził się w superklubie. Wisła z tego powodu nie wyleje łzami zrozpaczonych kibiców.

Może jednak wylać łzami radości jeśli Polska coś ugra przyszłego lata w Rosji. Ćwierćfinał Euro był tylko i aż fajną przygodą, nie ma papierów na pokoleniowy triumf, o jakim marzymy i jakiego zazdrościmy starszym kibicom. My, nasze pokolenie – a w zasadzie już kilka pokoleń – chcemy wielkiej piłkarskiej imprezy z Polakami w wiodącej roli. Chcemy hat-tricka Bońka z Belgią, chcemy własnego gola z rzutu rożnego Deyny, chcemy własnego klauna w bramce, chcemy zbić Anglików, chcemy dać lekcję futbolu Canarinhos.

Chcemy własnej zwycięskiej mitologii piłkarskiej, odchodząc od honorowych porażek, bramek na otarcie łez, ambitnych meczów z bogatszymi w 1/128 europejskiego pucharu.

Brutalna prawda jest taka, że dopiero we Francji otworzyliśmy oczy, zobaczyliśmy co to sukces. Byliśmy od niego o jeden, dwa mecze. Z całym szacunkiem dla kampanii Engela, Beenhakkera, Janasa, Wisły Kasperczaka, Lecha Poznań, Legii, Widzewa z Ligi Mistrzów – wszystkie te drużyny dały radość, ale blisko końcowego sukcesu stały tak, jak Engel na zdjęciu z Pele i Beckenbauerem w biblii „Futbol na tak” dostępnej za pięćdziesiąt groszy w antykwariatach w całym kraju.

engel
Wiele wskazuje na to, że przyszłego lata będziemy mieli realną szansę. Oczywiście nie jesteśmy piątą reprezentacją świata jak okłamuje nas ranking FIFA, oczywiście nie będziemy żadnym faworytem. Rezultat, o jakim śnimy, byłby sensacją. Ale turniej to tylko kilka meczów i między nami, a najlepszymi, nie będzie przepaści. A jako, że kadra fałszuje rzeczywistość o stanie naszego piłkarstwa, nie wiem kiedy znowu pojawi się taka okazja. Obawiam się, że jeśli w najbliższych latach nie wymyślą sposobu na nieśmiertelność, mogę nie doczekać.

Reklama

Krychowiak w formie jest niezbędny, żeby za rok mogło się udać. Piłkarzy o tej skali talentu, tej puli umiejętności, tak ogranych na szczytach europejskiej piłki, mamy tylko kilku. Z nim w gazie wiele zyskuje cała szeroko rozumiana formacja defensywna, cała organizacja gry, rośnie pewność siebie grających wokół niego kolegów, a przecież jak trzeba było, Krychowiak nie stronił od przytomnych otwierających podań.

W formie to wciąż piłkarz – czerpiąc z terminologii Kickera – balansujący między klasą międzynarodową, a światową. WBA to według mnie doskonałe miejsce, by wrócić do tego, co prezentował.

Ktoś powie – mówiło się nawet o Juventusie, a jest jakieś West Bromwich. Liga Mistrzów? Tylko w telegazecie.

Liga Mistrzów to fajne rozgrywki, ale dla najmocniejszych godne swej nazwy stają się dopiero na wiosnę. W praktyce Krychowiak w West Bromwich będzie miał tydzień w tydzień mocniejsze przetarcie. Może jest bez szans na mecze z Realem, Bayernem, Barcą, Juve i PSG, ale generalnie, gdyby wyliczyć średnią, będzie dostawał regularnie trudniejszych rywali niż w PSG, Sevilli, lub niż jakich by miał w Juve. Z całym szacunkiem dla La Liga, Serie A, BuLi, Ligue 1, ale tamtejsze doły to półka niżej niż zasilane potężną kasą doły Premier League.

Co udowadnia choćby i sam transfer Krychowiaka. Delikatnie mówiąc wątpię, by było na niego stać Las Palmas, Catanię czy Freiburg.

Krychowiak trafia do Premier League, a zarazem do zespołu, w którym z miejsca będzie miał to, czego potrzebuje – mocną pozycję. WBA nie ma z pomocy następców Okochy i Rai’a, więc bardzo możliwe, że od Krychowiaka będą wymagać również okazjonalnego kreowania gry. I świetnie, bo w polskiej kadrze również tego chcielibyśmy od niego wymagać, będzie wykształcał to, co jest potrzebne reprezentacji.

Wątpię, by West Bromwich z perspektywy Celii było wymarzonym wyborem. Wątpię, by z perspektywy Grześka był to klubu, na który liczył. Nie wiem czy to najlepsza możliwa odskocznia do lepszego klubu.

Ale z perspektywy kibiców reprezentacji?

Z perspektywy kibiców reprezentacji Grzegorz Krychowiak, ostatnio będący bliżej roli gniazdowego PSG niż piłkarza, zaczyna skrojony na miarę roczny obóz przygotowawczy przed mundialem w Rosji.

Leszek Milewski

Napisz autorowi, że nadaje się maksymalnie do pisania o walkach kogutów

Grafika: Michał Walczak

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
4
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Kto wchodzi do pucharów, ten na nie zasługuje, ale są opcje mniej i bardziej perspektywiczne

Przemysław Michalak
36
Kto wchodzi do pucharów, ten na nie zasługuje, ale są opcje mniej i bardziej perspektywiczne
1 liga

Media: Spore zainteresowanie Carlitosem. Hiszpan może wrócić do Polski

Patryk Fabisiak
4
Media: Spore zainteresowanie Carlitosem. Hiszpan może wrócić do Polski
Niższe ligi

Mata spotkał się z Davidem Alabą. Austriak pozostał z koszulką Tajfunu Ostrów Lubelski

Szymon Piórek
7
Mata spotkał się z Davidem Alabą. Austriak pozostał z koszulką Tajfunu Ostrów Lubelski

Komentarze

34 komentarzy

Loading...