Reklama

To powinno być pierwsze wzmocnienie Legii: napastnik Nemanja Nikolić

redakcja

Autor:redakcja

19 maja 2015, 16:24 • 3 min czytania 0 komentarzy

Fakt, że latem z Legii odejdzie Orlando Sa jest właściwie przesądzony. W ataku zrobi się więc gigantyczna wyrwa, której Arkadiusz Piech nie wypełniłby nawet będąc w życiowej formie. Potrzebny jest ktoś nowy, z patentem na gole. Może nawet o podobnej charakterystyce do Portugalczyka, ale innym usposobieniu. Poważny kandydat już jest. Na samym szczycie listy życzeń warszawskiego klubu znajduje się reprezentant Węgier – 28-letni Nemanja Nikolić z Videotonu. Naszym zdaniem na 99 procent zostanie piłkarzem Legii.

Co o nim wiemy? Urodził się w Serbii, ale właściwie od początku kariery gra na Węgrzech, gdzie uzyskał obywatelstwo i gra w reprezentacji. Przede wszystkim to zdecydowanie najlepszy napastnik tamtejszej ligi ostatnich lat. Od kilku lat bramki zdobywa hurtowo, w ogromnych ilościach. Na statuetki dla najskuteczniejszego napastnika zaczyna mu brakować miejsca. Kolekcjoner. Pierwszą zdobył w sezonie 2009/10, kiedy o dwa trafienia wyprzedził Artjomsa Rudnevsa. Przez wszystkie kolejne lata, za wyjątkiem sezonu 2010/11, albo był w ścisłej czołówce, albo okazywał się najlepszy. W dziesięciu pierwszych kolejkach tego sezonu ładował przynajmniej jedną bramkę na mecz. Trzeba przyznać – liczbami miażdży system, nawet jeśli liga węgierska jest albo na poziomie naszej, albo odrobinę słabsza.

To powinno być pierwsze wzmocnienie Legii: napastnik Nemanja Nikolić

Kolejny plus to, że Nikolić jest do wzięcia za darmo. Z końcem sezonu wygasa jego kontrakt. Kibice mieli nadzieje, że będzie chciał zostać klubową legendą, ale on postawił zaporowe, jak na ligę węgierską, wymagania finansowe. Chciał zarabiać 20 tys. euro miesięcznie, czyli mniej więcej tyle, ile jeszcze parę lat temu w Widzewie Łódź inkasował Souheil Ben Radhia. W węgierskich mediach rozpętała się burza. “Wielkie pieniądze, mały futbol” – pisały gazety. Władze Videotonu były nieugięte i stało się jasne, że po sezonie stracą największą gwiazdę.

– To była bardzo trudna decyzja. Wiele o tym myślałem, ale jednak czuję, że nadszedł czas, aby spróbować sił w lepszej lidze. Mam dwie czy trzy konkretne propozycje, ale będziemy rozmawiać dopiero po finale Pucharu Węgier (który zostanie rozegrany jutro – red.). Najpierw muszę się upewnić, że tam gdzie trafię, będę mieć pewne miejsce w jedenastce – powiedział w ostatnio udzielonym wywiadzie.

Zastanawiające, że przez te pół roku – mimo niepodważalnej marki na rynku węgierskim – nikt konkretny nie zdążył się po niego zgłosić. Zimą pojawiało się ponoć zainteresowanie ze strony klubów angielskich – Swansea, Hull czy Crystal Palace. Ostatecznie do transferu nie doszło. Ponoć był obserwowany, ale tak naprawdę nikt nie był do końca przekonany. Anonimowy informator jednej z gazet twierdził też, że idealnym kierunkiem dla Nikolicia byłaby przedwczesna emerytura w Azji.

Reklama

Nemanja przez lata doskonale czuł się w lidze węgierskiej, o której na pewno nie można powiedzieć, że jest lepsza niż Ekstraklasa. Z Videotonem zajmował wysokie miejsca w lidze, ale nie zebrał zbyt wiele doświadczenia w europejskich pucharach. Do fazy grupowej LE dotarli ledwie raz, w sezonie 2012/13. Udało się ograć Sporting, Trabzonspor i FC Basel, a Nikolić zdobył bramkę w meczu z tymi pierwszymi. Nie jest to jednak dorobek powalający na kolana. Po samych skrótach można wywnioskować, że potrafi wiele. I z główki, i z pięciu metrów, i z dystansu, i z nożyc. Slalomem między obrońcami, siłowo czy bardziej technicznie. Wygląda naprawdę nieźle, ale to w końcu tylko Węgry. Można tam wyłowić perełkę jak Rudnevs, ale gwarancji jakości nikt ci z góry nie zapewni.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...