Przeczytałem dziś, że gdyby Zuniga uderzył Neymara kolanem w inną stronę, to Brazylijczykowi groziłby paraliż. Nie wiem, nie jestem medycznym omnibusem, pewnie jest to wyolbrzymienie. Choć z drugiej strony prawda, że atak kolanem na plecy to nie tylko skrajne chamstwo i akcja rodem z bójek w najgorszej części faweli, ale po prostu diabelnie niebezpieczny ruch mogący skonczyć się tragicznie. Tak czy inaczej sam fakt, że pojawiają się takie spekulacje, pokazuje że to zagranie trudno kwalifikować w ogóle jako faul, a trzeba je rozpatrywać innymi kategoriami.
Neymar będzie pauzował co najmniej trzy miesiące. Tyle czasu nie będzie mógł uprawiać swojego zawodu. Jeśli Zuniga na dyskotece uszkodziłby faceta tak, że ten przez kwartał nie byłby w stanie normalnie prowadzić swojego życia, wtedy odpowiadałby przed sądem. W polskim prawie dla przykładu czytamy „Jeżeli następstwem bójki lub pobicia jest ciężki uszczerbek na zdrowiu człowieka, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu”. Możecie mówić, że to przesada, dyskutować, czy Neymar odniósł ów „ciężki uszczerbek” czy po prostu kontuzję, ale moim zdaniem nie nawet dyskusji.
Neymar nie tylko nie będzie mógł pracować, ale straci dwa najważniejsze mecze swojej dotychczasowej kariery. Został z nich ograbiony. Najbliższe minimum dwanaście tygodni spędzi na leczeniu, a nie zasłużonych wakacjach po maratonie grania, jaki miał miejsce w tym sezonie. Nie wiadomo też jak będzie wyglądał po powrocie. Wiele osób posądza też Zunigę o skrajny cynizm: porażka Kolumbii była blisko, więc nie mogąc przeszkodzić Brazylii w awansie, mógł postanowić zaszkodzić jej w inny sposób, czyli eliminując Neymara. Tak zemścić się na Canarinhos. To teoria, ale, umówmy się, nie pozbawiona sensu.
Bez względu na to z kim gramy, chcemy prezentować ładną piłkę – tak przed meczem Zuniga wypowiedział się dla Goal.Com
Wcześniejszy atak na Hulka
Kolumbijczyk przekonuje, że sytuacja była przypadkowa i zdarzyła się w ferworze meczu. Za przeproszeniem – gówno prawda. Łże jak pies. Przecież już wcześniej atakował choćby Hulka wyprostowaną nogą celując w kolano, wyraźnie nie zainteresowany w ogóle graniem w piłkę, a wyłącznie zrobieniem krzywdy boiskowemu przeciwnikowi. Nie potrafi się przyznać, nie potrafi przeprosić za swoje zachowanie, tylko pieprzy tak, że aż się zbiera na wymioty. Facet, nie miałeś jaj podczas meczu, to chociaż teraz pokaż trochę dojrzałości i odpowiedzialności. Nawet na tyle cię nie stać? Przyznanie się do błędu, posypanie głowy popiołem – to już dużo.
FIFA z kolei oczywiście znowu postawiła się pod ścianą. Jeśli Suarez dostał cztery miesięcy zakazu gry w piłkę, to Zuniga powinien dostać ile, parę lat? Piłkarskie dożywocie? Według mnie zasługuje zresztą po prostu na zwyczajny sąd, a potem jeśli przyznano by mu powiedzmy pół roku na dołku – uznałbym to za rozsądne rozwiązanie. Dlaczego boisko ma być strefą, na której można kogoś trwale uszkodzić i nie ponosić za to prawnych konsekwencji? Tak serio, dlaczego? Ta sytuacja nadaje się na pouczający precedens, który może przemówiłby do wyobraźni boiskowych brutali.
Wątpię też, by Zuniga aż tak zaatakował Neymara, gdyby wiedział, że sędzia za chwilę będzie mógł wszystko zobaczyć na powtórce i wyrzucić go z boiska. Bałby się czerwonej kartki, zepsucia pracy reszty zespoły. Niech to będzie więc kolejny kamyczek, który spróbuje wywołać w futbolu lawinę i powtórki WRESZCIE zagoszczą na stadionach. Bez nich nie tylko wyniki są wypaczane, ale jest też o wiele więcej miejsca na boiskowe patologie. Na cały ich przekrój – od notorycznego nurkowania, po dyskretny bandytyzm.
Leszek Milewski