Krzysztof Król, gejzer wody sodowej, niezrozumiany Roberto Carlos polskich boisk, obecnie zawodnik Chicago Fire, udzielił krótkiego wywiadu “PS”. Wypowiedział się w swoim stylu: – Tak, ale jeszcze do Europy wrócę. Nie do Polski, ale do Europy właśnie. Już po tym jak podpisałem umowę z Fire, kontaktowali się ze mną i z Jagiellonią działacze Palermo.
Z pewnością klub z Seria A bardzo potrzebował obrońcy Jagiellonii, który jesienią – na 17 spotkań – 4 razy wyszedł w podstawowej jedenastce. Jak w Palermo usłyszeli, że taki kąsek im się wymknął, to – podobno – pracę stracił dyrektor sportowy, trener, a prezes, w przypływie furii, odstrzelił sobie palec u nogi. Brano pod uwagę zakup Dariusza Jareckiego, ale on okazał się za drogi – w końcu w przeciwieństwie do Króla, grał często.
Przypomnijmy co Krzyś opowiadał, zanim przyszedł grać do Jagiellonii:
– W Hiszpanii zawodnicy za długo bawią się piłką. Poza tym w Newcastle miałbym pewne miejsce w składzie.
– W Realu droga awansu nie jest prosta. Na mojej pozycji szkoleniowiec ma do dyspozycji Gabriela Heinze oraz Brazylijczyka Marcelo. Jeśli ktoś ściąga do klubu piłkarza za kilka milionów euro, to normalne, że on będzie grał, a nie junior z drugiego zespołu. Na szczeście ja też mam oferty. Ostatnie z Newcastle United i Atalanty Bergamo.
Do tego opowieść, że często pożyczał samochód od Raula. Jak już kiedys pisaliśmy, Raul może faktycznie dawał mu auto. Do umycia!
>>> KONKURS DLA CZYTELNIKÓW WESZŁO – DO WYGRANIA PLAYSTATION ORAZ GRY – KLIKNIJ <<<