Dedykowany pisuar jako prezent urodzinowy, kręcenie serialu, rozbudzone nadzieje i dramatyczny koniec bez happy-endu – tak wygląda Wrexham FC pod rządami Ryana Reynoldsa i Roba McElhenneya. Klub ma za sobą udany sezon, ale obawy kibiców nie zniknęły. Czy znani aktorzy zorganizują na Racecourse Ground kabaret?
Zainteresowanie celebrytów sportem wzrasta regularnie, co powoduje ich coraz częstsze angażowanie się w działalność klubów. Znani i bogaci próbują znaleźć w ten sposób pomysł na ulokowanie gdzieś pieniędzy, których mają nadmiar, ale chcą zapewnić sobie też dodatkową dawkę emocji. W końcu wszystkie osoby zaangażowane w finansowanie sportu powtarzają jak jeden mąż, że zarobić się na tym nie da. Jest to bardziej forma hazardu, gdzie niby obstawiasz z nadzieją na zysk, ale zyskiem są jedynie emocje. No, może jeszcze kilka siwych włosów na głowie.
Właściciele Wrexham – duet Reynolds/McElhenney i ich nowa zabawka. Jaki mają klub?
– Uwielbiam każdą sekundę nienawidzenia tego. Wrexham to najwspanialszy narkotyk na świecie – przyznał szczerze Reynolds w jednym ze wpisów na Twitterze. Kanadyjczyk nie ukrywa, że to, co jest dla niego najlepsze w zarządzaniu klubem, to zupełnie inna dawka emocji, niż ta z perspektywy kibicowskiej. Zarówno u niego, jak i u McElhenneya widać miłość do klubu z północy Walii. Obaj bardzo często pojawiają się na meczach, chociaż mieszkają za oceanem i nie narzekają na brak zajęcia. Regularnie komentują poczynania drużyny na Twitterze, ale największą furorę w mediach społecznościowych robią ich reakcje, kiedy są obecni na trybunach.
Szczególnie ikoniczna jest ta z finału FA Trophy na Wembley, gdzie aktorzy pojawili się na trybunach wraz z Willem Ferrellem i Davidem Beckhamem. Ten pierwszy z resztą również zakochał się w futbolu i ma swoje udziały w Los Angeles FC. U drugiego jest to oczywiste i jak wiadomo on również ma swój własny klub piłkarski – Inter Miami. Kamery telewizyjne były jednak skierowane głównie na dwóch właścicieli Wrexham FC, który wpadli w euforię po bramce wyrównującej w doliczonym czasie gry meczu z Bromley. Po chwili wiadomo już było, że trafienie nie zostanie uznane, ponieważ sędzia liniowy zasygnalizował spalonego. Minęło jednak trochę czasu, zanim Reynolds i McElhenney zorientowali się, co się właściwie stało. Po chwili musieli pogodzić się z porażką i straconą szansą na pierwsze trofeum klubu pod ich rządami.
Rob McElhenney and Ryan Reynolds are owners of 5th division side Wrexham AFC 🏴 and were in attendance for their FA Trophy Final this past weekend.
They got a little carried away on what they thought was a late match equalizer that was called offside pic.twitter.com/yYJNsWzDjw
— MLS Buzz (@MLS_Buzz) May 24, 2022
Przejęcie przez nich klubu nie było tak proste, jak mogłoby się wydawać. Historia ta zaczęła się jeszcze w 2020 roku, w trakcie pandemii Covid-19. Tutaj znów na pierwszy plan wysuwa się Reynolds i jego twitterowe poczynania. Aktor dość niespodziewanie zwrócił uwagę na tweeta mieszkanki Wrexham, która w dyskusji ze znajomą na temat nudnych zajęć z rysowania stwierdziła, że chciałaby, żeby Kanadyjczyk był jej modelem. Znajoma odpowiedziała, że nigdy nie wiadomo, kiedy 45-latek pojawi się w walijskim mieście.
10 najgłośniejszych wydarzeń minionego sezonu Premier League
Globalna marka
Dokładnie 23 września 2020 roku Reynolds zacytował rzeczonego tweeta, zauważając, że rzeczywiście nigdy nic nie wiadomo i, że czekał osiem lat, żeby móc na to odpowiedzieć. Dwa miesiące później oficjalnie poinformowano, że aktorzy zostali nowymi właścicielami klubu i przedstawione zostały plany dotyczące przekształcenia go w „globalną markę”. – Naszym celem jest rozwój zespołu, przywrócenie go do Football League, przy zwiększonej frekwencji na przebudowanym stadionie i przy pozytywnym wpływie na całą społeczność Wrexham – napisali nowi właściciele w specjalnym oświadczeniu.
I’ve waited 8 years to respond to this tweet.
— Ryan Reynolds (@VancityReynolds) September 23, 2020
Pojawiła się obietnica zainwestowania w klub 2 milionów funtów z własnej kieszeni, nie wliczając w to przebudowy Racecourse Ground. To jednak nie wszystko, bo Reynolds i McElhenney obiecali także, że… nigdy nie przegrają z odwiecznym rywalem Wrexham – Chester FC. To akurat, póki co, jest dość proste do spełnienia, ponieważ przeciwnicy grają o szczebel niżej – w National League North.
Największą przeszkodą w drodze do przejęcia Wrexham byli kibice. Od 2011 roku klub był bowiem zarządzany przez stowarzyszenie fanów – Wrexham Supporters Trust. Na początku pojawiały się obawy o rzeczywiste intencje aktorów, więc przekonywanie do ich czystości trwało dość długo. W końcu z perspektywy ludzi związanych z klubem od lat był to absolutnie szalony pomysł. – Prawdopodobnie mam podobne zdanie co inni. Na początku myślisz: „Nie, nie ma mowy”. Ale potem zdajesz sobie sprawę, że jest to potencjalnie duża szansa dla klubu. Potrzeba trochę czasu, aby zorientować się, co się dzieje, ale skłamałbym, gdybym ukrywał, że to nie jest ekscytujące. To jest coś, co może popchnąć klub do przodu – powiedział o przyjściu nowych właścicieli kapitan drużyny Shaun Pearson.
Ostatecznie się udało. Kibice podjęli decyzję o przekazaniu sterów klubu dwójce aktorów w głosowaniu. „Za” było 98,6 proc. z 2000 fanów, więc to dość spory kredyt zaufania. Ale rzeczywiście chyba trzeba się zgodzić z Pearsonem, że dla tego małego klubu to jedyna szansa na powrót do English Football League i próbę nawiązania do czasów jego świetności. No właśnie, bo pomimo tego, że klub obecnie jest na zupełnym uboczu, to ma on całkiem bogatą historię.
Serial i zderzenie z historią
Po pierwsze Wrexham FC to najstarszy klub piłkarski w Walii i według wielu źródeł trzeci najstarszy profesjonalny klub na świecie – zaraz za Sheffield FC i Oneida FC. Został założony w 1864 roku przez członków Wrexham Cricket Club w hotelu Turf. Drużyna na początku swojego istnienia dwukrotnie triumfowała w tzw. Welsh Senior League, ale już od początku XX wieku regularnie występuje w angielskich rozgrywkach. Najwyżej grała w League One, czyli na zapleczu Championship (trzeci poziom rozgrywkowy), ale pomimo tego największe sukcesy odnosiła na walijskim podwórku, gdzie do 1995 roku mogła brać udział w Pucharze Walii. Dziś w gablocie klubu stoją aż 23 takie trofea. Ponownie zaproszona do rozgrywek została w sezonie 2011/2012, ale nie udało jej się wygrać.
I to właśnie dzięki Pucharowi Walii Wrexham ma przeszłość w… europejskich pucharach. Konkretnie chodzi o Puchar Zdobywców Pucharów, do którego kwalifikowały się także drużyny walijskie. W sumie na koncie klubu jest aż osiem występów w tych rozgrywkach, ale tylko raz udało mu się przekroczyć próg drugiej rundy i awansować do ćwierćfinału. Miało to miejsce w sezonie 1975/1976, kiedy to w ćwierćfinale lepszy okazał się być Anderlecht. Z kolei w drugiej rundzie pojawił się polski wątek, ponieważ Wrexham pokonało tam ówczesnego zdobywcę Pucharu Polski – Stal Rzeszów.
Stal Rzeszów w Europie – historia sukcesu i meczów z Wrexham
Wbrew temu, co jest dzisiaj, czyli obecności Wrexham na piątym poziomie rozgrywkowym w Anglii (National League), Reynolds i McElhenney muszą się zmierzyć z całkiem bogatą historią klubu. Pierwszy krok mieli okazję poczynić błyskawicznie, bo już w minionym sezonie. Ich drużyna miała okazję wywalczyć awans do League Two, ale poległa w niezwykle dramatycznych okolicznościach z Grimsby 4:5 w półfinale baraży. Była także szansa na FA Trophy, o czym już wspominaliśmy, ale tam również o jedno trafienie lepsi byli rywale.
No właśnie i ten sezon zepsuł chyba trochę plany właścicieli klubu na prawdziwie hollywoodzką historię z happy endem, która jest w produkcji. Skoro dwóch aktorów się za coś bierze, to nie może się obyć przez sfilmowania tego. Bardzo szybko po przejęciu Wrexham zapowiedziany został serial o nazwie „Welcome to Wrexham”, który swoją premierę będzie miał 24 sierpnia. Ma w nim zostać przedstawiona historia pierwszego pełnego sezonu klubu pod wodzą nowych właścicieli. Szczęśliwego końca nie będzie, ale nie zabraknie z pewnością emocji, które zapewnił sporo już sam mecz z Grimsby. Sam zwiastun jest znakomity.
Czy misja filmowego Deadpoola i jego zwariowanego kolegi się powiedzie? Ciężko to przewidzieć, ale kibice, godząc się na przejęcie przez nich klubu, podjęli raczej słuszną decyzję. Choć kiedy patrzą na żart w stylu nazywania jednego z pisuarów na stadionie imieniem McElhenneya, to mogą mieć wątpliwości. A właśnie taki prezent urodzinowy zapewnił swojemu partnerowi biznesowemu Reynolds. Trzeba jednak szczerze przyznać, że dla klubu to jedyna szansa na powrót przynajmniej do League Two. A kto wie? Być może nawet zrobienie kolejnych kroków jeszcze wyżej. Bez gwiazdorów z Hollywood byłoby to niemożliwe, chyba że pojawiłby się jeszcze inny bogaty inwestor, na co raczej się dotychczas nie zanosiło. Ale nawet jeśli sukcesów sportowych nie będzie, to można mieć pewność, że będzie sukces na ekranie.
Czytaj więcej o angielskiej piłce:
- Fabio Carvalho – kolejny diament do oszlifowania przez Kloppa
- To może być przełom. Manchester City odnalazł charakter
- Czy sezon Liverpoolu na pewno można uznać za udany?
PATRYK FABISIAK
Fot. Newspix