ŁKS miał ogromną potrzebę rewanżu za mecz drugiej kolejki z Wisłą Kraków, w którym doznał ośmieszającej klęski (0:5). Po części się to udało, bo tym razem łodzianie nie przegrali, ale wypuścili z rąk prowadzenie. Nowy trener Grzegorz Szoka wciąż jest niepokonany.

Zaczęło się dla gospodarzy rewelacyjnie – już w drugiej minucie Darijo Grujcić sfaulował Kokiego Hinokio i sędzia Patryk Gryckiewicz wskazał na wapno. Artur Craciun zmylił Patryka Letkiewicza i pewnie wykorzystał jedenastkę. W drugiej połowie wyrównał ten, który w tym sezonie gra niewiele – Igor Łasicki. Mecz zakończył się podziałem punktów.
Grzegorz Szoka jeszcze nie przegrał
Wygrana w Łęcznej (2:1) i dwa domowe remisy – ze Zniczem Pruszków (1:1) oraz Wisłą Kraków (1:1). Początek pracy Grzegorza Szoki na stanowisku trenera ŁKS-u nie jest zły, ale mocno utrudniony. Dlaczego? Bo w pierwszej połowie starcia ze Zniczem stracił z powodu kontuzji najlepszego strzelca i chyba największą gwiazdę zespołu – Fabiana Piaseckiego. Dlatego tym razem musiał postawić na Mateusza Lewandowskiego na szpicy. No i pewnie Fabian strzeliłby z główki dużo lepiej niż zrobił to Mateusz w 31. minucie. Był zupełnie niepilnowany, a złożył się do uderzenia beznadziejnie.
ŁKS prowadził od czwartej minuty, później trochę mocniej przycisnęła Wisła. Było z tego kilka kornerów, ale raczej bez żadnej groźnej okazji. Jeżeli ktoś musiał wyjść z domu, to niczego nie stracił, bo ten karny to jedyny celny strzał przez 45 minut. Nie ma nawet czego komentować. Błędy, straty, niedokładne zagrania, faule Głowackiego i tak nam wolno mijał czas. Wisła trochę docisnęła, ale za każdym razem jej czegoś brakowało.
ŁKS zaskoczył Wisłę Kraków na początku meczu i lider Betclic 1 Ligi musi odrabiać straty!
🔴📲 Oglądaj online ▶️ https://t.co/MXfiM0meEd pic.twitter.com/EopP9emtm5
— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 7, 2025
Druga połowa to już zupełnie inna bajka. Biała Gwiazda przekuła swoją dominację w zdobycie bramki. A zdobył ją ten, który nie miał w tym sezonie nawet 500 rozegranych minut. Dla Igora Łasickiego to dopiero czwarty występ w Betclic 1. Lidze. Zastąpił tego, który sprokurował jedenastkę – Darijo Grujcicia i wysłał ważny sygnał do trenera Mariusza Jopa, że można na niego liczyć.
Wiślacy długo rozgrywali po obwodzie i niewiele z tego wynikało, zamknęli ŁKS w hokejowym zamku. Dośrodkowanie goniło dośrodkowanie. Momentami wyglądało to jak rozpaczliwa obrona drużyny, która ma jednego piłkarza mniej. Obrońcy ŁKS-u dobrze się ustawiali i ściągali te piłki na swoje głowy.
Szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy, kiedy Craciun niemal na linii bramkowej obronił strzał, bo piłka wpadłaby do siatki. Ale minęło raptem kilkanaście sekund i jeszcze w kontynuacji tej akcji najsprytniejszy w polu karnym był Łasicki. Przeskoczył dwóch-trzech rywali i strzałem z główki z dwóch metrów przelobował Łukasza Jakubowskiego. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła za linię bramkową.
Następnie mecz wszedł trochę w fazę stagnacji i nikt raczej nie był bliski gola na wagę zwycięstwa. Zespoły podzieliły się więc punktami.
Wisła Kraków lata świetlne przed innymi w tabeli
Wisła Kraków wypracowała sobie taką przewagę nad innymi, że brak awansu będzie totalną kompromitacją. Ma bowiem 43 punkty, a druga Pogoń Grodzisk Mazowiecki 33. Mimo to nastroje w Krakowie nie są szampańskie. Wszystko przez wstydliwą porażkę z trzecioligowym Zawiszą Bydgoszcz w STS Pucharze Polski. Cóż, przegrać aż 1:4 z zespołem, który jest o dwie ligi niżej…
Biała Gwiazda złapała małą zadyszkę, bo wcześniej przegrała z Polonią Warszawa i zremisowała z Pogonią Siedlce. Wliczając w to także Puchar Polski i ten świeży remis z ŁKS-em wyjdzie nam, że krakowianie na pięć ostatnich spotkań wygrali zaledwie jedno. A to już trochę niepokojące.
Na szczęście będzie czas na przemyślenia, bo to była ostatnia kolejka przed przerwą zimową.
CZYTAJ WIĘCEJ O BETCLIC 1. LIDZE:
- Kolejka chętnych z Ekstraklasy po gwiazdę I ligi
- Media: Śląsk o włos od prywatyzacji. Porozumienie inwestora z miastem
- Szulczek kuszony przez jedną z rewelacji tego sezonu
Fot. Newspix