DZIEWIĘĆDZIESIĄT KILO ŻYWEGO FUTBOLU CZYLI DYSKRETNY UROK KOPA Z CAŁEJ PIZDY
Ku mojemu ubolewaniu co jakiś czas ktoś wpada na pomysł kolejnego tekstu o futbolu dla koneserów (pomijam już dość oczywistą niedorzeczność takiego poglądu, bo koneser to może słuchać konkursu chopinowskiego albo oglądać archiwalne mecze Bobby’ego Fischera). Rzadko przy tym podejmuje się próbę podania przekonujących powodów, dla których akurat taki sposób poruszania się z piłką (lub bez niej) docenią tylko ludzie należący do prestiżowego grona piłkarskich koneserów. Mojemu bohaterowi […]