Raków stracił Papszuna. Negocjuje warunki klęski [KOMENTARZ]

Jakub Białek

Opracowanie:Jakub Białek

22 listopada 2025, 08:06 • 5 min czytania 86

Raków Częstochowa wie, że stracił już Marka Papszuna. Walczy teraz o to, żeby wynegocjować sobie jak najlepsze warunki tej klęski. Na ten moment są one całkiem znośne, bo na stole według Pawła Paczula leży ponad milion euro, czyli kwota odstępnego, do której żaden polski trener nigdy się nie zbliżył. Decyzja samego szkoleniowca szokuje. Klub spod Jasnej Góry wydał latem prawie dziesięć milionów euro, zaliczając najgrubsze okno transferowe w dziejach Ekstraklasy. Wszystko dla Papszuna, który w listopadzie stwierdza, że woli pracować w innym miejscu.

Raków stracił Papszuna. Negocjuje warunki klęski [KOMENTARZ]
Reklama

Patrząc z tej perspektywy – Raków może czuć się zdradzony.

Papszun dobił w Rakowie do sufitu? To mit

Nie ma obecnie w lidze bardziej marudnego trenera niż szkoleniowiec Rakowa. Narzeka na kadrę, kontuzje, sędziów czy podróże na mecze. Z kilku źródeł słychać, że jednym z powodów, dla których chce przyjąć ofertę z Warszawy, jest słaba infrastruktura w Częstochowie. To ona ma hamować klub. Sprawiać, że jego sufit jest nisko zawieszony.

Reklama

I tak, trudno z tym dyskutować – Raków ma słabą infrastrukturę. I stadion, i przestrzeń klubową, i warunki do treningów. Czy to jednak ten przypadek, w którym brak nowoczesnej areny rzeczywiście utrudnia pracę szkoleniowca?

Są dwa najważniejsze powody, dla których na świecie powstają duże stadiony:

  • duży stadion = duże przychody, które można reinwestować w transfery
  • duży stadion = budowanie społeczności i głośny doping kibiców, przy którym w teorii gra się łatwiej

O ile rola kibiców w widowisku jest ważna, niektórzy nazywają ich nawet dwunastym zawodnikiem, o tyle nie powinno się przeceniać jej wpływu na wynik. To raczej ciekawostka. Gdyby było inaczej, Bruk-Bet nigdy nie znalazłby się w Ekstraklasie. Z kolei brak nowoczesnej areny akurat Rakowowi nie przeszkadza w robieniu spektakularnych transferów. Klub ten nie musi generować wielkich przychodów z dnia meczowego, żeby ściągać nowych zawodników. Wykłada na nich z własnej kieszeni Michał Świerczewski i zdaje się taki stan rzeczy w pełni akceptować.

Mimo infrastruktury, Papszun dostał w Rakowie wymarzone warunki do pracy. Każdy trener wolałby mieć bazę Rakowa i zawodników oraz możliwości Rakowa niż bazę Zagłębia Lubin i piłkarzy oraz możliwości Zagłębia Lubin. Papszun wszystko mógł w Częstochowie układać pod swoją modłę. Żaden inny klub nie pozwoliłby mu wydać miliona euro na Patryka Makucha, ściągnąć Leonardo Rochę i nie dać mu realnej szansy czy kupić Karola Struskiego za milion w czerwcu, by we wrześniu nie wpisać go do szerokiej kadry na europejskie puchary (pomocnik finalnie się w niej znalazł po kontuzji Arsenicia).

Od kiedy ów trener wrócił pod Jasną Górę, nikt nie wydał więcej na wzmocnienia. Pierwsza trójka za ten okres to…

  • Raków Częstochowa – 13,84 mln euro*
  • Legia Warszawa – 12,41 mln euro
  • Lech Poznań – 9,57 mln euro

Jagiellonia wydała w tym czasie mniej niż dwa miliony euro. Adrian Siemieniec z podziwem może patrzeć więc na warunki, jakie jego koledze po fachu zapewnia Raków. W lidze prowadzi Górnik Zabrze, który też mógłby znaleźć sobie dziesiątki powodów, dla których nie może grać jak równy z równym z najlepszymi. Wyżej niż Raków wciąż jest beniaminek, który zresztą pokonał go w bezpośrednim meczu. Nie stało się to dlatego, że Raków ma słabą infrastrukturę.

Raków oczywiście w ostatnich tygodniach zaliczył przemianę, ale wszyscy widzieliśmy, co było jego problemem na początku sezonu. Nie baza, nie stadion, a taktyka. Sposób gry Marka Papszuna, który nie ewoluuje i którego liga zdążyła się już nauczyć. Sposób powolny, schematyczny, ostrożny. Nastawiony na bronienie, a nie atakowanie. Liga szła do przodu, a Raków i jego system stał w miejscu.

To prawdziwy powód, dla którego Raków po mistrzostwie Polski wyhamował. Natomiast jego sufitem na 21 listopada 2025 roku jest pierwsze miejsce w lidze. To nie tak, że w Częstochowie nie da się tego zrobić. Skoro Górnik może, to może i Raków. Skoro płacąca niewiele za transfery Jagiellonia sięga po mistrzostwo, to wydający dziesięć milionów Raków też jest w stanie to zrobić.

Michał Świerczewski i Marek Papszun

Raków już stracił Papszuna

Patrząc na tę sytuację z perspektywy Rakowa, wydaje się to niepoważne, że trener w takich okolicznościach chce zejść z pokładu. Dostał dokładnie takie zabawki, jakie chciał, a teraz nagle stwierdza, że woli jednak inną piaskownicę. I wcale nie jest to piaskownica nieporównywalnie większa. To nie reprezentacja Polski ani klub zza granicy, na co właściciel i trener Rakowa dżentelmeńsko się umówili. To zwykła Legia. Klub oczywiście większy pod kątem społeczności czy przychodów, dla Papszuna szczególny ze względu na warszawskie pochodzenie, ale jednak – pod kątem potencjału tu i teraz – porównywalny z Rakowem.

Legia wydaje dużo, Raków wydaje dużo.

Legia gra w pucharach, Raków gra w pucharach.

Legia ma wysokie przychody, a Raków hojnego właściciela.

To zamiana Forda na Forda, a nie Forda na Mercedesa. Papszun położył na szali całą swoją relację z Michałem Świerczewskim i Rakowem, żeby przyjąć ofertę Legii. Klub z Częstochowy już wie, że przegrał, niezależnie od tego jak zakończy się spór o klauzulę. Przypomnijmy – w kontrakcie Papszuna znalazł się zapis, który umożliwia mu łatwe odejście w przypadku satysfakcjonującej oferty. Zdaniem władz klubu, o czym mówiono między innymi na powitalnej konferencji trenera, klauzula nie działa w kontekście propozycji z Ekstraklasy, a jedynie z reprezentacji i lig zagranicznych. Według szkoleniowca, jest zgoła inaczej. Konflikt rozwiązują prawnicy, ale skoro sprawa się przeciąga, a na stole leży milion euro od Legii, bliżej racji zdaje się być klub, o czym też informowaliśmy.

Transfer Papszuna jednak po rundzie! Grube pieniądze na stole [NEWS]

Jakkolwiek się ta saga zakończy – aktywowaniem klauzuli lub milionem euro – Raków poniesie porażkę. Już ją w zasadzie poniósł. Zainwestował prawie czternaście milionów euro w projekt, z którego tak po prostu zmywa się główny architekt. I to nie na rzecz ekscytującego zagranicznego klubu, a pogrążonej w kryzysie Legii. Milion euro to niezłe pocieszenie, ale – no właśnie – tylko pocieszenie.

*dane za Transfermarkt

CZYTAJ WIĘCEJ O MARKU PAPSZUNIE:

Fot. newspix.pl

86 komentarzy

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Zbigniew Boniek: „Ja bym im wszystkim podziękował”

redakcja
0
Zbigniew Boniek: „Ja bym im wszystkim podziękował”
Anglia

Maresce puściły nerwy. Trener Chelsea ma dość pytań o kryzys

Maciej Piętak
1
Maresce puściły nerwy. Trener Chelsea ma dość pytań o kryzys
Reklama

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Zbigniew Boniek: „Ja bym im wszystkim podziękował”

redakcja
0
Zbigniew Boniek: „Ja bym im wszystkim podziękował”
Reklama
Reklama