Stojilković i Cracovia przeczytani przez Ekstraklasę?

Paweł Paczul

25 listopada 2025, 13:33 • 3 min czytania 8

Filip Stojilković wszedł do Ekstraklasy z buta, był tak przekonujący, że fani Cracovii mogli ze spokojem zapomnieć o Kallmanie, który przecież swoje dla klubu zrobił – ale właśnie, Stojilković dawał nadzieje na jeszcze więcej. Tyle że ostatnie tygodnie są dla napastnika słabe, czyżby liga nauczyła się zarówno piłkarza, jak i całego zespołu?

Stojilković i Cracovia przeczytani przez Ekstraklasę?
Reklama

W siedmiu ostatnich spotkaniach Stojilković strzelił jedną bramkę i zaliczył jedną asystę. Dla niektórych „snajperów” tej ligi wciąż są to liczby nieosiągalne, w takiej Legii mógłby być wręcz pochwalony, niemniej przyzwyczaił nas do czegoś innego. Do meczu z GKS-em (19 września) trafiał do siatki sześć razy, był szybki, błyskotliwy, nieuchwytny dla obrońców. Gwiazda. Naturalny kandydat na króla strzelców całych rozgrywek, majstersztyk transferowy.

Ale coś się zacięło i pewnie wynika to z tego, że jego gra, ale też gra Cracovii została przeczytana. Być może w pewnym momencie chciano pójść w Krakowie na zbyt dużą łatwiznę – mianowicie skoro szybki atak działał i czasem wystarczyło byle długie podanie od Klicha, by strzelić gola, to dlaczego od tego odchodzić? Dla przykładu wspomniany mecz z GKS-em nie bardzo się układał, gospodarze mogli wysoko prowadzić, ale nie grzeszyli skutecznością i cóż – wystarczyło jedno szybkie zagranie, by zdobyć gola i GKS się posypał, a zamiast 3:0, skończyło się na 0:3.

Reklama

Tyle że ekstraklasowe zespoły nie są głupie i nauczyły się, że jeśli cofniesz się przeciwko Pasom i nie zostawisz za plecami za dużo miejsca, to ekipa Elsnera będzie miała problem. Jest bezradna, nie radzi sobie z taką sytuacją, nie pomógł nawet powrót Hasicia. Trener próbuje reagować, mówił o czystej karcie dla wszystkich, ale to nie działa – mecze z Arką, Zagłębiem, Radomiakiem czy teraz z Motorem były w wykonaniu Cracovii bardzo kiepskie.

Zgasła Cracovia, zgasł Stojilković. Szkoda, bo długo się to dobrze oglądało.

 

W kozakach za to przełamanie, czyli Molnar i jego dwa gole. Jest tutaj bardziej jako symbol, że akurat w meczu z Zagłębiem coś w przypadku Pogoni puściło – mecze z Jagiellonią i Wisłą Płock były po prostu absurdalne. Pogoń grała naprawdę dobrze, miała masę sytuacji, ale nie wpadało. Świetnie bronił Leszczyński, rewelacyjnie radził sobie Piekutowski i Portowcy mieli smutną twarz Kamila Grosickiego. A wczoraj? Już pierwsza akcja przyniosła gola i jak ruszyło, to ruszyło, nawet strzał w słupek z karnego Greenwooda udało się zamienić na bramkę (choć gdyby sędziowie byli przytomniejsi, mogliby się pozycji Molnara przyjrzeć na VAR-ze, ale cóż…).

W każdym Molnar nie trafiał od meczu z Lechią, kiedy pięknie przyłożył, a przecież miał być dziewiątką, następcą Koulourisa. Jeśli tak – podobnych meczów jak wczoraj będzie potrzebował zdecydowanie więcej.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

8 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Maresce puściły nerwy. Trener Chelsea ma dość pytań o kryzys

Maciej Piętak
0
Maresce puściły nerwy. Trener Chelsea ma dość pytań o kryzys
Piłka nożna

Trener przeprosił zawodnika. Tłumaczy, że nie jest żadnym rasistą

redakcja
4
Trener przeprosił zawodnika. Tłumaczy, że nie jest żadnym rasistą
Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama