Raków mógł być liderem, ale przegrał z Zagłębiem. Jagiellonia też mogła być liderem, natomiast tylko zremisowała z Motorem. No więc zimować na pozycji numer jeden będzie Wisła Płock, która ostatni raz sięgnęła po trzy punkty na początku listopada… I to jest dobre podsumowanie tej rundy w Ekstraklasie, do bólu przeciętnej, nijakiej.
A jeśli chodzi o samo spotkanie Motoru z Jagiellonią, to po spojrzeniu w statystyki ktoś pewnie powiedziałby: ej, goście powinni to spokojnie wygrać. Motor oddał tylko jeden celny strzał, w dodatku z karnego, tak zdobył bramkę, poza tym ani razu nie zatrudnił Abramowicza. Tyle że – paradoksalnie – mimo kolejnych mniej lub bardziej niecelnych prób ekipy Stolarskiego, to w tych momentach robiło się cieplej.
Czubak miał masę pecha, bo po jego próbie piłka odbiła się od poprzeczki i słupka, Scalet zabrał dwie asysty Lubereckiemu, marnując dwa dobra podania z boku boiska, a Wolski… Trudno powiedzieć, czy bardziej może mieć pretensje do siebie, czy do murawy. Z jednej strony piłka w idealnej sytuacji mu podskoczyła, z drugiej i tak złożył się do strzału dość nieporadnie, więc pewnie i na stole bilardowym kopnąłby nad bramką.
Niemniej – działo się, Motor miał swoje okazje, ale piłkarze zdecydowanie zostawił celowniki w domach.
Jagiellonia w pierwszej części gry przede wszystkim skorzystała z błędu Sampera, który poczuł w sobie Iniestę przed własnym polem karnym i chciał grać krótko, kombinacyjnie, a że Iniestą nie jest, to występuje w Motorze, już nie w Barcelonie. Stracił piłkę, Imaz zagrał, zdaje się, swoje nowe ulubione zagranie – tak samo wyszło to z Pogonią – czyli asystę od poprzeczki, z której skorzystał Pululu.
Po zmianie stron Jaga złapała wiatr w żagle i gniotła Motor, ale właśnie – brakowało kropki nad i. Brkiciowi dzisiaj wystarczyło dobrze się ustawiać i przewidywać strzały przeciwnika, bo te ostatecznie nie były mocne i lądowały mu do koszyczka. Tak więc mimo wspomnianej statystyki – siedem do jednego w celnych uderzeniach dla gości – nie można powiedzieć, że Motor zasłużył na przyjęcie większej liczby sztuk.
Nie, te próby Jagiellonii po prostu nie przekonywały.
I cóż, lider odjechał. Choć to za duże słowo, bo gdzie on odjechał, skoro ma jeden punkt więcej, ale też jeden rozegrany mecz więcej. On nie odjechał nawet dziewiątej Koronie. Cóż to jest sześć punktów przez całą wiosnę.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Pasmo wtop. Inaki Astiz nie poprawił w Legii niczego
- Wielcy chcą Pietuszewskiego. „Polski” klub lub droga Lewandowskiego?
- Trener Motoru o Ekstraklasie: „Czekają nas igrzyska śmierci”
Fot. Newspix