Milan górą w derbach! Kwadrans Zielińskiego

Marcin Ziółkowski

23 listopada 2025, 23:09 • 4 min czytania 3

Najbardziej wyczekiwany mecz weekendu we włoskiej piłce, a więc Derby Mediolanu – ponownie dla Milanu! Massimiliano Allegri jako czwarty w tym sezonie znalazł w Serie A sposób na Cristiana Chivu. Christian Pulisic strzelił jedynego gola, a Mike Maignan obronił drugiego karnego w listopadzie, pokazując wyższość nad Hakanem Calhanoglu. Milan wygrał 1:0 i awansował na drugie miejsce w Serie A.

Milan górą w derbach! Kwadrans Zielińskiego
Reklama

Piotr Zieliński zagrał kwadrans, choć był prognozowany do wyjścia w pierwszym składzie przez La Gazettę dello Sport.

Pierwsze takie derby w historii

Starcie 12. kolejki Serie A nie wymagało specjalnego zaproszenia przed telewizor. Derby della Madonnina w niedzielny wieczór, do tego rozgrywane od razu po zakończeniu ostatniej w 2025 roku przerwy reprezentacyjnej – czego chcieć więcej?

Reklama

Warto tu dodać odmienny styl gry obu drużyn – Inter to zespół ofensywny, który w 11 dotychczasowych kolejkach stworzył sobie aż 47 okazji. Milan Maxa Allegriego oferuje pragmatyzm i bardzo szczelną defensywę.

Ciekawym smaczkiem było niedawne wykupienie Stadio San Siro przez te kluby. Oznacza to więc, że derby Mediolanu po raz pierwszy odbyły się na obiekcie, który formalnie nie należał już do miasta.

W składzie Interu zapowiadało się na występ od pierwszej minuty Piotra Zielińskiego. Autor znakomitego trafienia z Hellasem Werona musiał poczekać na szansę do drugiej połowy, bowiem Cristian Chivu wybrał Petara Sucicia. Do pierwszego składu wrócił też Marcus Thuram. Allegri za to w końcu mógł wystawić Adriena Rabiota, który pauzował ponad miesiąc.

Goli brakowało, ale nie działo się mało

Inter przeważał zwłaszcza w pierwszym kwadransie. Umowny gospodarz próbował szczęścia z pomocą Marcusa Thurama, Federico Dimarco oraz Petara Sucicia. Zdecydowanie brakowało jednak skuteczności. Dwa razy słupek uratował Mike’a Maignana, który grał świetne zawody. Detale zaważyły też na próbach Francesco Acerbiego i Lautaro Martineza.

Milan atakował rzadko, ale wyniknęły z tego dwie groźne okazje. Bliski pierwszej seniorskiej bramki był Davide Bartesaghi, którego strzału nie przeciął Christian Pulisić. Amerykanin przed przerwą zmarnował z kolei najlepszą okazję po stronie gości.

Milan w stylu Allegriego, czyli jedna bramka zdecydowała

Po zmianie stron Inter nie forsował tempa jak na początku. Gra się wyrównała i nie było już widać wyraźnego faworyta. Mimo to niespodziewanie prowadzenie objął Milan.

Youssouf Fofana, mocno ostatnio krytykowany, odebrał piłkę w środku pola. Akcja poszła do przodu za sprawą Rafaela Leao, który zagrał do Alexisa Saelemaekersa. Belg uderzył na bramkę Sommera i… jednocześnie się poślizgnął.

Szwajcar sparował piłkę pod nogi Pulisicia, który uprzedził Manuela Akanjiego. Tym samym zdobył pierwszą i, jak się okazało, jedyną bramkę.

Słaby mecz zagrał Lautaro Martinez, co w jego przypadku jest już normą po przerwie na kadrę. Cristian Chivu zastąpił go Ange Yoan’em Bonnym. Gdy wydawało się, że Milan wprowadził spokój – Simone Sozza podyktował rzut karny dla Interu.

Strahinja Pavlović spóźnił się ze wślizgiem i wpakował się w Marcusa Thurama. Arbiter z okolic Mediolanu potrzebował do oceny sytuacji konsultacji VAR.

Trzy tygodnie po obronieniu rzutu karnego wykonywanego przez Paulo Dybalę, Maignan powtórzył ten wyczyn, stojąc naprzeciw Hakana Calhanoglu. Turecki ekspert od wykonywania jedenastek rzadko się myli, ale tym razem nie wytrzymał presji.

Chivu dał kwadrans Piotrowi Zielińskiemu, a z czasem posłał do boju także Francesco Pio Esposito. Rumuński szkoleniowiec poszedł va banque, ale mimo zmasowanego ataku w ostatnich minutach – nic to nie dało. Milan po raz szósty z rzędu zszedł z boiska po derbach Mediolanu bez porażki. Inter na wygraną w Derby della Madonnina czeka od kwietnia 2024 roku.

Inter Mediolan – AC Milan 0:1 (0:0)

  • 0:1 – Christian Pulisic – 54.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

3 komentarze

Człowiek urodzony w roku stulecia swojego przyszłego ulubionego klubu. Schodzący po czerwonej kartce Jens Lehmann w Paryżu w finale Ligi Mistrzów 2006 to jego pierwsze piłkarskie wspomnienie. Futbol egzotyczny nie jest mu obcy. Przykład? W jednej z aplikacji ma ustawioną gwiazdkę na tajskie Muangthong United, bo gra tam niejaki Emil Roback. Inspiruje się Robertem Kubicą, Fernando Alonso i Ottem Tanakiem, bo jest zdania, że warto dać z siebie sto i więcej procent, nawet mimo niesprzyjających okoliczności. Po szkole godzinami czytał o futbolu na Wikipedii, więc wybudzony nagle po dwóch godzinach snu powie, że Oleg Błochin grał kiedyś w Vorwarts Steyr. Potrafi wstać o trzeciej nad ranem na odcinek specjalny Rajdu Safari, ale nigdy nie grał w Colina 2.0. Na meczach unihokeja w szkole średniej stawał się regenem Lwa Jaszyna. Esencją piłki jest dla niego styl rodem z Barcelony i Bayernu Flicka, bo Zdenek Zeman i jego podejście to życie, a posiadanie piłki jest przehajpowane

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Wymęczone zwycięstwo Barcelony z trzecioligowcem. Ter Stegen wrócił do gry

Braian Wilma
2
Wymęczone zwycięstwo Barcelony z trzecioligowcem. Ter Stegen wrócił do gry
Reklama

Piłka nożna

Hiszpania

Wymęczone zwycięstwo Barcelony z trzecioligowcem. Ter Stegen wrócił do gry

Braian Wilma
2
Wymęczone zwycięstwo Barcelony z trzecioligowcem. Ter Stegen wrócił do gry
Reklama
Reklama