Reklama

Jeśli wpychamy Pietuszewskiego do reprezentacji, to Regułę też powinniśmy

Przemysław Michalak

25 października 2025, 14:17 • 5 min czytania 9 komentarzy

W ostatnich tygodniach Oskar Pietuszewski wychodził z każdej lodówki (sam to przytomnie zauważył), a dyskusja o tym, czy powinien już teraz zostać powołany przez Jana Urbana w pewnym momencie stała się piłkarskim tematem numer jeden w naszym kraju. Na jego tle wciąż wyjątkowo mało mówi się o Marcelu Regule, a moim zdaniem – niesłusznie. 

Jeśli wpychamy Pietuszewskiego do reprezentacji, to Regułę też powinniśmy

Jeśli bowiem zapomnimy na chwilę, że Pietuszewski to rocznik 2008, przez co wielu podbija razy dwa czy trzy każdą dobrą rzecz w jego wykonaniu, a Reguła to „tylko” rocznik 2006, trzeba będzie stwierdzić, że obaj prezentują dziś podobny poziom. A zatem, jeśli rozważać skrzydłowego Jagiellonii Białystok jako kandydata do dorosłej kadry, to nie powinniśmy zapominać w tych rozważaniach o młokosie z Zagłębia Lubin.

Reklama

Marcel Reguła nie jest dziś gorszy niż Oskar Pietuszewski

Ba, jeśli chodzi o ofensywne konkrety, Reguła jest aktualnie nad Pietuszewskim. W tej rundzie w trzynastu meczach dla Miedziowych (liga i Puchar Polski) zdobył cztery bramki i zaliczył cztery asysty. Pietuszewski w jedenastu ligowych spotkaniach ma dwa gole i dwie asysty. W europejskich pucharach w ośmiu występach nie dołożył niczego, ale w zestawieniu z Regułą można to pominąć dla uczciwej narracji.

Przy czym w przypadku piłkarza Zagłębia nie mówimy o kimś, kto z boiska ewentualnie schodzi jedynie w samej końcówce, żeby zebrać brawa od kibiców. Najdłuższy występ Reguły to 77 minut. Średnio w trwającym sezonie daje gola lub asystę co 105 minut.

Oczywiście suche statystyki nie mówią wszystkiego o całościowym wpływie na ofensywną grę drużyny, a tu w obu przypadkach jest on większy niż widzimy po podstawowych liczbach. W kontekście Reguły przekonaliśmy się o tym najdobitniej w ubiegłotygodniowym meczu z Legią Warszawa, w którym na dobre przedstawił się szerszej publiczności. Formalnie do swojego dorobku dopisał tylko asystę przy samobóju Kamila Piątkowskiego, choć też nie wszyscy mu ją zaliczają. W praktyce miał kluczowy udział przy dwóch pierwszych golach gospodarzy.

Leszek Ojrzyński i jego wypowiedzi

Niedawno przy okazji szumu z Pietuszewskim w osobnym tekście zastanawiałem się, kto z naszej młodzieży najprędzej może jeszcze zadebiutować w reprezentacji seniorów. Wyszło mi, że właśnie Marcel Reguła i kolejne tygodnie zdają się to potwierdzać. Chłopak jest przebojowy, dobry technicznie, zadziorny, sporo widzi, ochoczo pressuje. Dużo się tu zgadza.

Jasne, nie chodzi o to, żeby go zagłaskać, nadal wiele rzeczy może robić lepiej i być jeszcze bardziej efektywnym. Na szczęście pod tym kątem można być spokojnym, Leszek Ojrzyński w razie czego ostudzi mu głowę. Już raz zresztą musiał to zrobić. Reguła przecież już rok temu zdobył kapitalną bramkę przewrotką ze Śląskiem Wrocław, a później dość szybko zniknął z radarów. Na dobre do Ekstraklasy wrócił dopiero na końcówkę poprzedniego sezonu i w czterech meczach dał dwie asysty.

Cenię tego zawodnika za charakter i umiejętności, ale niestety miał trochę perypetii pozaboiskowych, tak to nazwijmy, które go przyhamowały. Na szczęście już wrócił, z tymi różnymi problemami dał sobie radę i zobaczymy, co będzie dalej – tłumaczył wtedy Ojrzyński w „Przeglądzie Sportowym”.

Reguła musiał przejść przez mały czyściec w drugoligowych rezerwach. Pokazał charakter i zapracował sobie na kolejną szansę, którą znakomicie wykorzystał.

Jednostka trudna do prowadzenia

Szeroko poniosły się słowa Ojrzyńskiego na temat jego podopiecznego, które wypowiedział w Canal+ Sport. – Skomplikowana i bardzo trudna w prowadzeniu jednostka – zależy, którą nogą wstanie, że tak żartobliwie powiem. Jak to młody człowiek… Dużo się dzieje wokół niego – stwierdził wtedy.

Leszek Ojrzyński i Marcel Reguła

Potem w wywiadzie dla Interii doprecyzował, że była to wypowiedź z przymrużeniem oka. – To był stuprocentowy żart. Marcel to idealny gość do piłki nożnej, do sportu. Niesamowicie charakterny. Ma wokół siebie dużo bodźców, co w tym wieku, gdy się wiedzie, jest naturalne. Musi dawać sobie z tym radę. Próbujemy go odciążać. Był proszony do wywiadu w trakcie meczu z Legią, ale powiedziałem, że nie ma mowy, że ma się skupić na grze. Jednego wywiadu udzielił, w meczu w Poznaniu, i wystarczy – podkreślał trener Zagłębia.

Staramy się go chronić, ale nie przed wszystkim zdołamy – zatem musi robić to sam. A słowa o tym, że „zależy, którą nogą wstanie” nie były mówione na poważnie. Mogło zabrzmieć, jakby był sfochowany, a to zupełna nieprawda. Jest oddany na 110%, co widać po jego wynikach biegowych. Jeśli chodzi o zaangażowanie, zawsze gra do odcięcia. Czasem mógłby grać jeszcze dłużej, ale ja też wiem, że to młody organizm – muszę mądrze go prowadzić – dodawał.

Jan Urban dostrzega potencjał

Jeśli porównamy pierwsze 24 mecze Marcela Reguły dla Zagłębia z takim Tomaszem Pieńką, to… nie ma czego porównywać. Reguła ma już pięć goli i siedem asyst, średnio wychodzi mu ofensywny konkret w co drugim występie. Pieńko na tym etapie miał jedną bramkę i jedną asystę, a jego status w zespole był znacznie niższy.

Wracając do wątku z początku – moim zdaniem i dla Reguły, i dla Pietuszewskiego jest jeszcze odrobinę za wcześnie na pierwszą reprezentację, ale jeśli nie będą zbyt mocno zbaczać z obranej ścieżki, ich debiut będzie kwestią miesięcy, a nie lat. Ostatnio zresztą w wywiadzie dla kanału Ekstraklasy Jan Urban wymienił Regułę jako jednego z czterech młodych zawodników, których dokonania dostrzega.

– Ten wysoki poziom musi być utrzymywany przez dłuższy czas – zaznaczył selekcjoner.

I tego się trzymajmy. Obaj są na dobrej drodze.

CZYTAJ WIĘCEJ O ZAGŁĘBIU LUBIN:

Fot. Newspix

9 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama