Gdy jako niespełna siedemnastolatek doszedł do finału mistrzostw świata w darcie, oczywistym stało się, że rzucanie rzutkami do tarczy właśnie zyskało swoje „złote dziecko”. Gdy tuż przed osiemnastką te mistrzostwa wygrał – trzeba było powiedzieć sobie, że to już nie dzieciak, a najlepszy na świecie facet w swoim fachu. Teraz Luke Littler jest też liderem światowego rankingu. I nie planuje się zatrzymywać.
Luke Littler najlepszy na świecie. W niecałe dwa lata
Jasne, może z twarzy i postury nie wygląda jak ktoś, kto dopiero niedawno zyskał prawo do picia alkoholu na legalu. I momentami da się zapomnieć, że to ktoś, kogo rówieśnicy w normalnym trybie szykują się do egzaminów – w Polsce Luke Littler właśnie przygotowywałby się do matury, którą miałby pisać za pół roku. Zamiast tego w ostatnich trzech sezonach stał się wiodącą postacią świata darta i zarobił niemal dwa miliony funtów.
Był złoty dzieciak, jest najlepszy zawodnik na świecie. I na tym z pewnością nie koniec.
Najmłodszy i najlepszy. Littler nie zwalnia tempa
Gdy dochodził do finału mistrzostw świata na początku 2024 roku, był sensacją. Nigdy wcześniej nie rywalizował bowiem w meczu o tytuł, któregokolwiek z tak zwanych „major tournaments” w świecie darta. Mistrzostwa to był jego debiut w meczu o wielką stawkę… i chyba to zadecydowało, że nie wygrał. Do pewnego momentu był bowiem lepszy od swojego imiennika, Luke’a Humphriesa. Potem jednak starszy z Anglików odzyskał rezon i wyszedł na prowadzenie, ostatecznie mecz wygrywając.
Ale rok później Luke nie dał już szans Michaelowi van Gerwenowi.
W międzyczasie nabył sporo doświadczenia. Wygrał Premier League (w finale pokonując Humphriesa), potem World Series of Dart (ograł Michaela Smitha, innego mistrza świata) oraz Grand Slam of Darts, gdzie rozniósł Martina Lukemana, który niespodziewanie znalazł się w finale. Przegrał jedynie w meczu o tytuł Players Championship, gdzie pokonał go Humphries, który wyrósł na jego największego rywala.
Ale na mistrzostwach świata z Humphriesem się nie spotkał, bo tego niespodziewanie ograł w czwartej rundzie znakomity tamtego dnia Peter Wright. Littler akurat też miał wtedy problemy – do decydującego frejma popchnął go Ryan Joyce. Ale to był jedyny moment słabości Luke’a w całej imprezie. Pozostałe mecze wygrywał na pewniaka, ani na moment się nie zatrzymując. Gdy podnosił puchar w górę miał dokładnie 17 lat, 11 miesięcy i 13 dni.
Został najmłodszym mistrzem w historii. A potem jeszcze wielokrotnie słyszał to „najmłodszy”.
Ostatni raz – wczoraj.
Littler, czyli lider. Luke jest tam, gdzie miał się znaleźć
Finał Grand Slam of Darts toczył się w ciekawych okolicznościach. Walka trwała o trofeum, ale też stawką było potwierdzenie dominacji – Luke Humphries, dotychczasowy lider światowego rankingu, wiedział już, że po turnieju nie pozostanie jedynką. Luke Littler z kolei po półfinałowym zwycięstwie zapewnił sobie pozycję na szczycie. Ich mecz był więc starciem starego lidera z nowym.
Znów, w tak historycznej chwili, spotykali się właśnie oni. Losy dwóch imienników splotły się w finale MŚ 2024 i od tamtego czasu ewidentnie nie chcą się rozplątać, a Humphries raz jeszcze mógł choć po części utrzeć nosa młodszemu rywalowi.
Ale tym razem tego nie zrobił.
To był świetny mecz. Humphries długo przewodził grze, był z przodu. Ale Littler zaczął się do niego zbliżać, a jego znakomite zamknięcie w 16 legu – gdy wyzerował licznik, mając 167 punktów na tablicy – a potem finisz ze 160 oczek (gdy rywal miał cztery punkty na liczniku), by wyjść na prowadzenie 11:9 okazały się kluczowe. Humphries już się po tym nie pozbierał, Littler za to poszedł po swoje – im dalej w mecz, tym lepszy był. Z ostatnich siedmiu legów, wygrał pięć. Triumfował 16:11 i z przytupem rozpoczął okres panowanie na szczycie.
Przy okazji został najmłodszym liderem w dziejach. Ale czy to kogoś dziwi?

Luke Littler. Fot. Newspix
Wcześniej rekord należał do Michaela van Gerwena, który też miał status cudownego dziecka darta. Jednak tu trzeba podać liczby. Holender, gdy po raz pierwszy zostawał liderem rankingu miał… 24 lata. Littler będzie świętować 19. urodziny w styczniu. On nie poprawia rekordów Holendra (bo ten był też najmłodszym mistrzem świata), ale je demoluje. Tak to trzeba określić.
Zresztą sam zdaje sobie sprawę z tego, jak wielką historię pisze.
– Jestem najlepszy na świecie. W końcu mogę to powiedzieć. Wcześniej powtarzałem, że najlepszy jest Luke Humphries, bo on był liderem rankingu. A jeśli nim jesteś, nie ma znaczenia, w której rundzie odpadasz – jesteś najlepszy – mówił. I dodawał: – Zajęło mi 19-20 miesięcy, by tu wejść. Teraz chciałbym zostać tu na kilka lat. Jestem naprawdę głodny tego, by tu pozostać. Wiem, że na moich plecach zawiśnie tarcza. Luke i inni gracze będą chcieli mnie wyprzedzić.
Humphries faktycznie zadeklarował od razu, że wypowiada Littlerowi wojnę. Oczywiście po przyjacielsku, obaj się lubią. Ale to sportowa ambicja. A i inni będą chcieli pokonać nowego lidera – to on w końcu wyznacza teraz standardy.
Trzeba szanować, że nie odleciał
Jest w tym wszystkim dodatkowy aspekt – Littler miał pełne prawo nieco oszaleć. Jasne, dart to nie piłka nożna, nikt nie sypnie dziesiątkami milionów i kontraktami reklamowymi dla nastolatka. Ale i tak zarobił już cholernie dużo, wygrał mistrzostwo świata i sporo innych, wielkich turniejów. Stał się twarzą tego sportu, bywało, że fani dopingowali tylko jego, bywało że byli przeciwko niemu. I co? I nic.
To dalej Luke Littler, ten sam gość, który po prostu wychodzi przed tarczę i chce grać, robiąc swoje.
Dużo jest w nim sportowej ambicji. Jasne, może nie widać tego w jego wyglądzie – no przepraszam, ale trzeba o tym wspomnieć – ale to w darcie nie ma wielkiego znaczenia. Gdy Littler znajduje się przed tarczą, zrobi wszystko, żeby wygrać. W jego najlepszej formie zdaje się, że nic mu w tym nie przeszkodzi, nic nie wybije go z rytmu. Żaden rywal, żadni fani, żadna sytuacja przy tarczy.
Serio, to wzór dartera. Gość, który nie przejmuje się niczym, a zależy mu tylko na tym, żeby odpowiednio zagrać. Zero skandali, zero odpałów. Gdy nie jest przy tarczy, a to spotka się ze znajomymi, a to pogra na Xboksie… i to w sumie tyle, co można o nim napisać. I to mu właśnie służy. Ta normalność pozwoliła mu oprzeć się coraz bardziej rosnącej wokół niego presji i zainteresowaniu, który się wytwarzało. Przecież po mistrzostwie świata spotykał się z wieloma sławami – choćby piłkarzami i legendami ukochanego Manchesteru United.
Nawet jeśli zrobiło to na nim wrażenie, nie pokazał tego. I nie wpłynęło to na jego postawę przy tarczy. Został sobą – i przy niej, i gdy od niej odchodzi. Dzięki temu wygrywa.
Jeśli to się nie zmieni, to wygrywać będzie jeszcze nie tyle przez lata, co przez dekady.
Bo Luke Littler to fenomen. W świecie darterów to odpowiednik Gregora Schlierenzauera w skokach, Rafy Nadala w tenisie czy Leo Messiego w piłce nożnej. Gość, który bez żadnych kompleksów wdarł się do czołówki jako nastolatek, a potem ją rozniósł, zmieniając układ sił. Cudowne dziecko, które szybko zmieniło się w pełnoprawnego mistrza. I pokazało tym starszym, że to nowe czasy.
Przyszłość? Jaka przyszłość. Luke Littler to teraźniejszość i udowadnia to w każdym kolejnym meczu i turnieju. Dart to teraz jego podwórko, a inni muszą grzecznie czekać na szansę, by na nie wejść.
SEBASTIAN WARZECHA
Fot. Newspix