Wszystko jasne: Legia straci piłkarza, a Jagiellonia nie

Marcin Ziółkowski

01 grudnia 2025, 21:30 • 3 min czytania 4

Steve Kapuadi otrzymał powołanie na Puchar Narodów Afryki. Pojedzie on na turniej z reprezentacją Demokratycznej Republiki Konga. Dla stopera Legii będzie to debiut na wielkim turnieju, choć ma tylko jeden mecz w kadrze narodowej. Zagrał w czerwcu z Madagaskarem. Wśród powołanych brakuje Afimico Pululu, który był też kuszony w tym roku powołaniem do kadry Angoli.

Wszystko jasne: Legia straci piłkarza, a Jagiellonia nie
Reklama

Steve Kapuadi rusza na mistrzostwa Afryki, a Afimico Pululu zostaje w Polsce

Drugi największy kraj Afryki w XXI wieku był tylko dwa razy w strefie medalowej kontynentalnej imprezy. Kapuadi wraz z kolegami będzie chciał poprawić ten dorobek.

W grupie eliminacyjnej w pokonanym polu reprezentacja z centralnej Afryki zostawiła choćby Gwineę z Serhou Guirassym w składzie. W czterech kolejkach Demokratyczna Republika Konga nie straciła nawet bramki. Pokazuje to, że jest tu potencjał, by myśleć co najmniej o wyjściu z grupy na turnieju w Maroku.

Reklama

Selekcjoner Sebastien Desabre powołał takich piłkarzy jak: Aaron Wan-Bissaka, Cedric Bakambu czy Axel Tuanzebe. Trzeba przyznać – znane nazwiska, szczególnie dla fanów Premier League. Poza Yoane’em Wissą z Newcastle na turnieju zabraknie też Afimico Pululu, który otrzymywał w tym roku powołania z dwóch reprezentacji. W jego kontekście zainteresowanie wyrażała także Angola.

Dlaczego Pululu nie pojedzie na PNA? Bo ogólnie trochę namieszał, a potem miał pecha. Długo zwlekał z podjęciem decyzji, właściwie nawet ją zmienił. Nie podobało się to selekcjonerowi Angoli, który uważał, że zawodnik nie dotrzymał słowa i zachował się nieelegancko. – Chcę reprezentować Demokratyczną Republikę Konga. To powód do dumy i zaszczyt, by walczyć każdego dnia o prawo noszenia barw mojego kraju – napisał Pululu na Instagramie 10 listopada. Wybrał Demokratyczną Republikę Konga. A potem… opuścił aż trzy zgrupowania z rzędu. Mimo to w Jagiellonii regularnie występował. W końcu selekcjoner musiał stracić cierpliwość.

Zgrupowanie rozpocznie się 7 grudnia. Kapuadi ominie więc trzy spotkania Legii (w tym dwa w Lidze Konferencji). Turniej rozpoczyna się 21 grudnia i potrwa do 18 stycznia. Kadra Sebastiena Desabre’a zagra w grupie z Beninem, Senegalem oraz Botswaną. Ostatni mecz grupowy Demokratycznej Republiki Konga odbędzie się 30 grudnia.

Kapuadi reprezentuje kraj przodków

Stoper Legii przykuł uwagę internautów z tego rejonu Afryki po tym, gdy w maju wygrał Puchar Polski. Urodzony we francuskim Le Mans zawodnik celebrował triumf wraz z flagą Demokratycznej Republiki Konga. Nie przeszło to bez echa.

W czerwcu wystąpił po raz pierwszy w barwach narodowych. Miało to miejsce w towarzyskim starciu z Madagaskarem. Od tamtej pory czeka na kolejną szansę, ale regularnie otrzymuje powołania i ogląda mecze kadry narodowej z perspektywy ławki rezerwowych.

To wielka nagroda dla stopera. Jego sezon w klubie nie układa się pomyślnie. Legia w tabeli Ekstraklasy jest w drugiej połowie stawki, a w Lidze Konferencji wygrała jedynie jedno z czterech spotkań. Wraz z drużyną nie obroni też Pucharu Polski, bowiem Pogoń Szczecin udanie zrewanżowała się za majową porażkę w finale.

Dla jego drużyny będzie to 22. występ w mistrzostwach kontynentu. To dwukrotny zwycięzca Pucharu Narodów Afryki, choć obydwa triumfy miały miejsce na długo przed zmianą nazwy na Demokratyczna Republika Konga. Było to w 1968 oraz 1974 roku.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

4 komentarze

Człowiek urodzony w roku stulecia swojego przyszłego ulubionego klubu. Schodzący po czerwonej kartce Jens Lehmann w Paryżu w finale Ligi Mistrzów 2006 to jego pierwsze piłkarskie wspomnienie. Futbol egzotyczny nie jest mu obcy. Przykład? W jednej z aplikacji ma ustawioną gwiazdkę na tajskie Muangthong United, bo gra tam niejaki Emil Roback. Inspiruje się Robertem Kubicą, Fernando Alonso i Ottem Tanakiem, bo jest zdania, że warto dać z siebie sto i więcej procent, nawet mimo niesprzyjających okoliczności. Po szkole godzinami czytał o futbolu na Wikipedii, więc wybudzony nagle po dwóch godzinach snu powie, że Oleg Błochin grał kiedyś w Vorwarts Steyr. Potrafi wstać o trzeciej nad ranem na odcinek specjalny Rajdu Safari, ale nigdy nie grał w Colina 2.0. Na meczach unihokeja w szkole średniej stawał się regenem Lwa Jaszyna. Esencją piłki jest dla niego styl rodem z Barcelony i Bayernu Flicka, bo Zdenek Zeman i jego podejście to życie, a posiadanie piłki jest przehajpowane

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama