Inter górą. Cierpliwie wyczekał błąd Atalanty

Antoni Figlewicz

28 grudnia 2025, 22:57 • 3 min czytania 1

Po polskim meczu na włoskiej ziemi tylko jeden z naszych rodaków może być zadowolony. To i tak lepiej, niż w układzie, w którym stadion w Bergamo opuszczałoby dwóch poszkodowanych. Na to nie zanosiło się jednak od samiutkiego początku, bo faworyzowany Inter szybko narzucił swoje warunki. Na gola trochę ostatecznie poczekał, ale był stroną zwyczajnie lepszą.

Inter górą. Cierpliwie wyczekał błąd Atalanty
Reklama

Na początek słówko o naszych rodakach. Niezbyt się dziś wyróżnili, ale cieszy, że po różnych perturbacjach obaj zaczynają taki mecz od pierwszej minuty. Samo to cieszy, na więcej może jeszcze przyjdzie czas, ale nie dziś. Dziś po prostu obejrzeliśmy mecz ligi włoskiej, w którym polskie akcenty były, ale przez dziewięćdziesiąt minut pozostały akcentami.

Atalanta – Inter 0:1. Gościnność w cenie

Gospodarze nie są w tym sezonie drużyną ze ścisłej czołówki, śmiało można powiedzieć, że zawodzą. Cierpi też w Bergamo Nicola Zalewski, który w pierwszym składzie Atalanty pojawiał się dotychczas z rzadka. Dziś jednak dostał swoją szansę, wyszedł na Inter i… starł się z drużyną, która przyjechała ten niewielki kawałek ze stolicy mody jak po swoje. Widać było jak na dłoni, że La Dea nie ma za wiele do zaoferowania.

Reklama

Może jakieś kontrataki, może odrobinę szczęścia.

Ze spalonego strzelał do bramki gospodarzy Thuram, parę razy niepewne interwencje Carnesecchiego wcale nie kończyły się katastrofą. Z przewagi Interu nie wynikało za wiele, może poza uzasadnionym spostrzeżeniem, że Atalanta wyglądała kiepsko. Długo się trzymała, tak, miała remis. Ale trudno byłoby sobie wyobrazić scenariusz, w którym jest zdolna utrzymać świetny – w zestawieniu z tym, co działo się na boisku – rezultat.

Katastrofalny błąd

Po zmianie stron dalej czas upływał nam w przekonaniu, że Inter będzie wyjeżdżał z Bergamo z kompletem punktów. Bramka gospodarzy cały czas pozostawała jednak niezdobyta, nawet kiedy w kierunku Carnesecchiego pobiegł z piłką Luis Henrique – chciał on położyć i minąć golkipera Atalanty, ale wygonił się gdzieś do boku. Mimo to zdołał odegrać do Barelli, który… nie trafił do bramki pozostawionej chwilowo bez opieki.

W końcu jednak szczęście się wyczerpało, pechowcem wieczoru został Berat Djimsiti. Albańczyk sprawił Interowi prezent, z którego nie można było nie skorzystać.

Katastrofa, owszem. Ale też symbol nieuniknionego, które w końcu musiało przyjść i dobić Atalantę. Niezbyt dziś sprawną, zwyczajnie słabszą. Ale też mającą swoją szansę w końcówce, kiedy w światło bramki nie trafił Samardzić. Mogło więc być nawet piękniej, niż wskazywał na to obraz całego spotkania. Ale nie było, tym razem futbol okazał się całkiem logiczny.

Atalanta – Inter Mediolan 0:1 (0:0)

  • 0:1 – Martinez 65′

CZYTAJ WIĘCEJ O WŁOSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

1 komentarz

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Fenerbahce zaakceptowało dwie oferty z Polski. Znaleźli już następcę

Braian Wilma
3
Fenerbahce zaakceptowało dwie oferty z Polski. Znaleźli już następcę
Reklama

Piłka nożna

Ekstraklasa

Fenerbahce zaakceptowało dwie oferty z Polski. Znaleźli już następcę

Braian Wilma
3
Fenerbahce zaakceptowało dwie oferty z Polski. Znaleźli już następcę
Reklama
Reklama