Reklama

WTA Finals. Świątek w trudnej grupie. Jakie ma szanse?

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

09 listopada 2021, 21:29 • 5 min czytania 3 komentarze

O tym, że Iga Świątek wystąpi w WTA Finals, wiedzieliśmy od kilku tygodni. Było też jasne, że akurat w tym turnieju nie da się liczyć na łatwe losowanie. To w końcu impreza dla ośmiu najlepszych (no, poza Ash Barty, która wycofała się z udziału) zawodniczek sezonu. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że Iga mogła trafić lepiej. Bo w grupie zagra z najwyżej rozstawioną Aryną Sabalenką, Marią Sakkari i Paulą Badosą (w karierze mierzyła się z dwiema ostatnimi, nigdy nie wygrała).

WTA Finals. Świątek w trudnej grupie. Jakie ma szanse?

Powrót po dwóch latach i… sporo wątpliwości

W zeszłym roku WTA Finals nie zorganizowano. Powód był oczywisty – pandemia. Jako że finały miały odbyć się w chińskim Shenzhen, ostatecznie uznano, że lepiej będzie je odwołać. Również dlatego, że droga do nich dla wielu zawodniczek nie była równa, a kwestie kwarantanny częściowo sparaliżowały tour. W tym roku finały wracają więc po przerwie. I to od razu w ciekawym składzie. Maria Sakkari (Grecja) i Anett Kontaveit (Estonia) reprezentują na przykład kraje, które swoich zawodniczek w tym turnieju nie miały nigdy wcześniej. Paula Badosa i Garbine Muguruza (Hiszpania) oraz Aryna Sabalenka (Białoruś) mogą za to zdobyć pierwszy w historii tytuł dla swoich ojczyzn.

Inna sprawa, że przed turniejem sporo jest wątpliwości. Budzi je głównie miejsce jego rozegrania – meksykańska Guadalajara leży na wysokości 1566 metrów nad poziomem morza. Jak na turniej tenisowy – to ogromna wysokość. Owszem, zdarzają się takie rozgrywane nawet wyżej, ale są niższej rangi i nie występują tam najlepsze tenisistki świata. W górach ogółem trzeba grać bardziej technicznie, tak twierdzą eksperci. Dlaczego? Bo w bardziej rozrzedzonym powietrzu piłki latają szybciej, trzeba się do tego przygotować. To szczególnie trudne dla zawodniczek, które bazują na mocnych, płaskich uderzeniach, jak na przykład Karolina Pliskova, która w Meksyku też chce powalczyć o tytuł.

Inna sprawa, że organizatorzy postarają się jakoś tenisistkom pomóc. Choćby… dając im do dyspozycji piłki o obniżonym ciśnieniu. Ale wątpliwości budzą nie tyko warunki (Craig Tyzzer, trener Ash Barty – która wycofała się z udziału w imprezie – ocenił je jako „niedorzeczne”), ale też sam stadion, na którym przyjdzie grać zawodniczkom. Kort centralny jest… tymczasowy, postawiono go wyłącznie na tydzień trwania turnieju. Pomieści 7,5 tysiąca widzów. Nie za dużo, a i tak prawdopodobnie – przez koronawirusowe ograniczenia – nie wypełni się w całości. Inna sprawa, że w Shenzhen fani zwykle zapełniali tamtejszy, większy obiekt w niewielkiej części. Więc w Meksyku doping może być mimo wszystko lepszy.

Reklama

A dlaczego impreza trafiła właśnie tam? Bo jak nie wiadomo, o co chodzi… W Guadalajarze po prostu była kasa. Stosunkowo niewiele jak na ten turniej – pula nagród wynosi 5 milionów dolarów – ale wystarczająco, by przekonało to władze WTA, że lepiej pojechać do Meksyku, niż odwoływać finały drugi raz z rzędu. Zresztą akurat organizatorzy przekonują, że owszem, warunki mogą być inne od standardowych, ale dla każdej tenisistki będą takie same.

Nasze szczęście polega jednak na tym, że powinny premiować grę Igi Świątek. A to może okazać się ważne.

Grupa śmierci?

Aryna Sabalenka – po wycofaniu się Ash Barty – jest najwyżej rozstawiona i ma za sobą świetny sezon. Już to powinno wystarczyć, by uznać, że będzie trudną rywalką. Ze Świątek jeszcze nie grała, jak obie zaprezentują się przeciwko sobie – to niewiadoma. Wiadomo za to, że Idze bardzo trudno gra się z Marią Sakkari. Obie spotkały się do tej pory dwukrotnie, dwa razy lepsza była Greczynka. Jej styl nie odpowiada Polce, przegrała z nią nawet w ćwierćfinale French Open, gdzie broniła tytułu i, zdaniem bukmacherów, była faworytką do wygranej. Z Badosą Iga przegrała za to na igrzyskach, co było być może jej najboleśniejszą porażką w karierze – po meczu Świątek przez kilka minut płakała na korcie w ręcznik. Długo nie mogła się pozbierać.

Ogółem więc bilans Polki z jej grupowymi rywalkami to 0-3. Nie oznacza to jednak, że stoi na straconej pozycji przed początkiem WTA Finals. Przede wszystkim – Iga gra na takim poziomie, że najzwyczajniej w świecie może wygrać z każdą rywalką, nawet jeśli wcześniej z nią przegrywała. Po drugie – wielu ekspertów typuje, że warunki, z jakimi tenisistkami przyjdzie zmierzyć się w Meksyku, będą premiować właśnie Igę.

– Jej topspinowy forehand powinien wysoko się odbijać, wręcz ponad głowami rywalek. Dzięki temu uderzeniu otworzy sobie cały kort, dla rywalek będzie ono paskudne, bardzo nieprzyjemne – mówiła Martina Navratilova, jedna z najlepszych tenisistek w historii i ambasadorka turnieju. Podobnie wypowiadała się druga z ambasadorek – Chris Evert – która twierdziła, że jeśli Świątek odnajdzie swoją formę, to „będzie wspaniała” i stać ja nawet na końcowy triumf. Zgadzał się z tym też Wojciech Fibak – który w górach grać uwielbiał w trakcie swojej kariery – ale na łamach „Gazety Wyborczej” ostrzegał, że Iga będzie musiała dostosować swój forehand do warunków – inaczej może wyrzucać piłki daleko poza kort.

– Pozornie tak mocno topspinowy forhend wydaje się uderzeniem „bezpiecznym. Piłka leci wysoko, wydaje się, że musi opaść przed końcową linią. Ale to się zmienia wraz z wysokością, na której położony jest kort. Dlaczego Rafael Nadal, na którym wzoruje się Iga, uderzająca forhendem bardzo podobnie, względnie rzadko wygrywał turnieje na mączce w Madrycie? Więcej: miał problemy po takich turniejach, bo tam ze względu na wysokość rozregulowywał forhend, próbując się dostosowywać do warunków. Bo jeśli uderzał tak, jak np. w Monte Carlo, piłka nie leciała tam, gdzie trzeba. Pamiętam to dobrze, bo sztab trenerski Hiszpana poprosił mnie kiedyś o pomoc. Pamiętam, jak na korcie zrobiliśmy ścianę z dużej plandeki i Nadal miał w nią uderzać forhendem mocno, nie przejmując się w ogóle tym, czy piłka poleciałaby w aut, czy nie. Miał tylko uderzać i uderzać, by jego forhend odzyskał naturalność utraconą po szamotaniu się w rozrzedzonym powietrzu – mówił.

Iga ma już za sobą kilka treningów w Meksyku, w tym jeden razem z Garbine Muguruzą. Na innym skupiała się w dużej mierze na returnie. Czy Polka szybko przystosuje się do warunków, przekonamy się w czwartek. To wtedy zmagania rozpocznie jej grupa, a Świątek zagra z Marią Sakkari. Start turnieju jednak już jutro.

Reklama

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

3 komentarze

Loading...