Reklama

Czy warto stawiać na byłych trenerów Legii?

AbsurDB

Autor:AbsurDB

29 października 2025, 16:24 • 6 min czytania 15 komentarzy

Skoro Radomiak zdecydował się na zabawę bombą z opóźnionym zapłonem, czyli na zatrudnienie Goncalo Feio, trzeba zadać sobie pytanie: czy warto w ogóle brać trenera po tym, jak zakończył pracę w Legii Warszawa? Spośród dwunastu trenerów CWKS-u w ostatniej dekadzie, tylko dwóch – Aleksandar Vuković i Jacek Magiera – znalazło pracę w innym klubie Ekstraklasy. Większość byłych szkoleniowców warszawskiego klubu jest poza zasięgiem finansowym jego krajowych konkurentów i kolejną posadę znajduje poza granicami Polski.

Czy warto stawiać na byłych trenerów Legii?

Co jednak z tymi, którzy zdecydowali się pracować w innym ekstraklasowym klubie? Najczęściej wygląda to tak: najpierw rewelacja, a po roku kompletna katastrofa.

Reklama

Wyniki byłych trenerów Legii w klubach Ekstraklasy

Aleksandar Vuković

Aleksandar Vuković wiele razy pracował w Legii jako asystent, trener tymczasowy, a nawet jako szkoleniowiec na stałe. Zdecydował się opuścić Warszawę dopiero trzy lata temu, gdy otrzymał ofertę z Gliwic.

Za kadencji Vukovicia Piast nie wskoczył do grona ścisłej czołówki ligowej, ale zdobył w tym czasie znacznie więcej punktów niż Widzew, Radomiak, Zagłębie Lubin, Korona, Śląsk czy nawet Cracovia. Imponowała jednak przede wszystkim gra defensywna jego drużyny.

Piast Vukovicia przegrał zaledwie 23 mecze, czyli o dwa więcej od dysponującego znacznie większym budżetem Lecha i trzy więcej od Legii. Stracił w omawianym czasie tylko 84 gole, czyli o… dwadzieścia mniej od Legii. Lepszą defensywę w tym okresie miał tylko Raków.

Piast może i nie był klubem atrakcyjnym do oglądania, ale w okresie dużych kłopotów organizacyjnych i przycinania kontraktów, Vuković osiągał wyniki ponad stan. Nie został zwolniony, a odszedł na własne życzenie.

Co ciekawe, wspierał też Goncalo Feio po przegranej w Gliwicach.

– Wytrzymaj, dobra? Wytrzymaj, uwierz mi. Ja miałem to samo. Możesz to jeszcze wygrać, zachowaj spokój i wytrzymaj, okej? – mówił wtedy szkoleniowiec Piasta do podłamanego trenera przeciwników

Jacek Magiera

Poprzednim trenerem, który po Legii objął inny klub Ekstraklasy był Jacek Magiera. Zdobył z Wojskowymi mistrzostwo Polski, ale odpadł z pucharów z Astaną i Sheriffem. Po pracy z młodzieżowymi kadrami Polski objął w marcu 2021 roku Śląsk Wrocław.

Jak ocenić jego pracę? Najpierw niespodziewanie wywalczył awans do pucharów, ale jesienią i na początku wiosny zaliczył kompletną katastrofę, która ostatecznie prawie zakończyła się spadkiem. Analizujemy dziś głównie pierwsze kadencje trenera w Ekstraklasie po odejściu z Legii, ale nie sposób przy Jacku Magierze nie wspomnieć o jego rychłym powrocie do Wrocławia, który był jeszcze bardziej efektownym rollercoasterem: najpierw wicemistrzostwo, a potem czerwona latarnia ligi.

Gdy Magiera był zwalniany w 2024 roku, wydawało się, że po prostu odebrał Śląskowi szansę na puchary i zmusił do pewnego wysiłku w walce o utrzymanie. Z perspektywy czasu, gdy wiemy, że wrocławski klub ostatecznie sensacyjnie spadł wtedy z ligi, widzimy, że przyłożył do tego rękę także Jacek Magiera.

Oczywiście znacząca była również rola dyrektora sportowego Davida Baldy, ale jednak wyniki trenera po przerwie letniej były katastrofalne.

Czy Śląsk dziś żałuje sięgnięcia po Jacka Magierą? Chyba nie do końca. Jego osobisty urok i profesjonalizm przykryły nieco z perspektywy czasu poważne tąpnięcia wyników jakie zaliczył za każdym razem we Wrocławiu, zresztą – podobnie jak w Warszawie.

Jan Urban

Poza Vukoviciem i Magierą, ostatni były trener Legii, który objął klub Ekstraklasy to Jan Urban, jednak miało to miejsce dziesięć lat temu. Pod koniec 2013 roku zakończył pracę w Warszawie mimo świetnych wyników. Dwa lata później został szkoleniowcem Lecha. Zakończył sezon na siódmym miejscu, co z dzisiejszej perspektywy brzmi jak klęska. Jednak Kolejorz był wtedy w dużym kryzysie i chyba o wiele więcej wyciągnąć się z niego nie dało.

W europejskich pucharach zaczął od efektownego triumfu we Florencji, po czym jego drużyna nie zdołała już strzelić żadnej bramki w pozostałych trzech spotkaniach. Trudno stwierdzić, by w Poznaniu byli z jego kadencji zadowoleni. Potem Jan Urban zaliczył jeszcze przeciętny rok w Śląsku oraz udaną pierwszą i jeszcze lepszą drugą kadencję w Górniku Zabrze, która zaowocowała angażem na stanowisko selekcjonera.

Jan Urban wracał do Ekstraklasy jako były trener Legii już wcześniej. W 2010 roku niespodziewanie objął Polonię Bytom. Bieda i totalny chaos organizacyjny w klubie spowodowały jednak, że po zaledwie pięciu spotkaniach zrezygnował z pracy. Zaliczył potem jeszcze średnio udaną kadencję w Lubinie zanim ponownie objął Legię po Euro 2012.

Maciej Skorża

Został tam następcą Macieja Skorży, który dwa lata po pracy w Warszawie objął Lecha. Tu znowu trudno o jednoznaczną ocenę. Najpierw zdobył bowiem mistrzostwo, a potem fatalną jesień skończył na ostatnim miejscu w tabeli. Skorża zaliczył później jeszcze krótką fatalną przygodę w Pogoni i świetny okres w Lechu.

To kolejny były trener Legii, który zalicza wprost fenomenalny początek w innym klubie Ekstraklasy, jakby chciał udowodnić włodarzom warszawskiego klubu, że rozstanie było pomyłką, niezależnie od jego przyczyn. I kolejny, który po mniej więcej roku zalicza tąpnięcie wprost szokujące na tle wcześniejszych rezultatów.

Nie ma sensu wracać do czasów Stefana Białasa, Jacka Zielińskiego, Dariusza Wdowczyka, Dariusza Kubickiego czy Franciszka Smudy, którzy po pracy w Warszawie obejmowali inne polskie zespoły. To była bowiem zupełnie inna epoka, a przede wszystkim, karuzela trenerów Legii nie obejmowała wtedy (poza Okuką) szkoleniowców zagranicznych.

Z Legii poza granice Polski

Zerknijmy jednak jak w ostatnim czasie radzili sobie ci trenerzy Legii, którzy następną pracę klubową podjęli w klubach zagranicznych. Kosta Runjaic nieźle radzi sobie w Udinese. Czesław Michniewicz mógł świętować wyjście z grupy podczas mundialu w Katarze, jednak pobyt w klubach w Arabii Saudyjskiej i Maroku wolałby pewnie usunąć ze swojego CV (choć nie z portfela).

Ricardo Sa Pinto zmienia kluby jak rękawiczki. W Bradze szło mu nawet znośnie. Vasco da Gama doprowadził do strefy spadkowej. W Gazientep FK i Moreirze zaliczył kompletne katastrofy. Na Cyprze i w Iranie szło mu całkiem nieźle. W Maroku zwolniono go po dwóch miesiącach, a teraz wrócił do Teheranu.

Wszędzie, ale to dosłownie wszędzie, wywoływał mniejsze lub większe awantury.

ZRESZTĄ SPRAWDŹCIE SAMI! [KLIKNIJ]

Dean Klafurić ani Romeo Jozak właściwie ani przed objęciem Legii nie byli prawdziwymi trenerami poważnych drużyn, ani po rozstaniu z nią nie stali się nimi nigdzie indziej. Besnik Hasi długo dochodził do siebie, ale w Belgii obecnie stał się na tyle uznaną marką, że prowadzi Anderlecht. Całkiem dobrze radzą sobie także Henning Berg i Stanisław Czerczesow.

Niewiele brakowało, byśmy na tej liście dokonywali analizy wyników Goncalo Feio we Francji, jednak jego umowa z Dunkierką obowiązywała przez zaledwie trzy tygodnie i nie zdążył rozegrać choćby jednego meczu.

Jak pójdzie mu w Radomiu – nie wiem, ale z pewnością będzie ciekawie.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix.pl

15 komentarzy

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama