Co prawda po tym, jak Anthony Joshua (24-3, 22 KO) stracił pasy mistrzowskie WBA, WBO, IBF i IBO na rzecz Ołeksandra Usyka (20-0, 13 KO), będzie to pojedynek bez szans na unifikację tytułów, ale wciąż o wielkim ciężarze gatunkowym i z mistrzostwem na szali. Jeśli tylko dojdzie do starcia AJ-a z Tysonem Furym (31-0-1, 23 KO), któryś z nich wyjdzie bowiem z ringu z pasem federacji WBC. A do tego portfele obu staną się o wiele grubsze.
Spis treści
Zakręt przed unifikacją
Gdy Ołeksandr Usyk po raz drugi – tym razem po niejednogłośnym werdykcie sędziów – pokonał Joshuę i obronił mistrzostwo wagi ciężkiej czterech federacji, wydawało się, że wszystko będzie zmierzać w kierunku walki Ukraińca z Tysonem Furym. Brytyjczyk jest aktualnie posiadaczem jedynego z najważniejszych pasów, którego brakuje Usykowi do unifikacji tytułów i statusu niekwestionowanego mistrza wagi ciężkiej. Choć Fury powiedziałby raczej, że to Ukrainiec ma pasy, których brakuje jemu.
“Król Cyganów” mówił jednak, że przeszedł na emeryturę. Widziano go w tym okresie wielokrotnie jak balował na mieście i zdecydowanie nie wylewał przy tym za kołnierz. Ale równocześnie pamiętał, żeby podsycać nastroje fanów. – Po obejrzeniu walki Usyka z Joshuą mogę stwierdzić, że obaj byli gówniani. To była jedna z najgorszych walk o tytuł w wadze ciężkiej, jakie kiedykolwiek widziałem. To było pierdolone gówno. Zniszczyłbym obydwu tej samej nocy. Wyjmij książeczkę czekową. Król Cyganów jest tutaj, aby zostać na zawsze – mówił w nagraniu udostępnionym na Twitterze.
Usyk nie dawał się jednak przesadnie sprowokować. Mówił jedynie, że nie wierzy w emeryturę Fury’ego i wyzywał go do walki. A Król Cyganów pierwotnie – jeszcze przed drugą walką Ukraińca z Joshuą – ogłosił, że faktycznie wróci do ringu, ale… na starcie z Derekiem Chisorą. Tłumaczył, że chce dzięki temu zostać pierwszym mistrzem wagi ciężkiej z dwoma ringowymi trylogiami na koncie. Potem się jednak z tego postanowienia wycofał.
I tak tkwiliśmy w zawieszeniu. Aż kilka dni temu pojawiły się pierwsze plotki o uzgodnieniu warunków walki Fury’ego z Joshuą. A dziś oficjalne potwierdzenie, że rozmowy są bliskie pozytywnego zakończenia. Na unifikację tytułów więc jeszcze poczekamy, aktualnie historia skręciła w zupełnie inną stronę.
Bitwa o Anglię
– 258 i Matchroom Boxing mogą potwierdzić w imieniu Anthony’ego Joshuy, że w miniony piątek przyjęliśmy ofertę przedstawioną przez ekipę Tysona Fury’ego na walkę 3 grudnia [w Cardiff]. Ze względu na śmierć Królowej zgodziliśmy się na wstrzymanie dalszej komunikacji. Czekamy na odpowiedź – to oficjalny komunikat z teamu Anthony’ego Joshuy. Zaskakujący, bo AJ niedawno stoczył bardzo trudną walkę z Usykiem, a do tej z Furym pozostałoby mu tylko 11 tygodni przygotowań.
Z drugiej strony Brytyjczyk może czuć, że to jego ostatnia szansa by powrócić na szczyt. A przy okazji – jak może się okazać – ostatnia wielka walka. Zestawienie AJ-a z Furym jest być może nawet bardziej medialnym pojedynkiem niż potencjalne starcie o unifikację pasów. Media już teraz nazywają to “Bitwą o Anglię”, a eksperci podkreślają, że dla Joshuy to właściwie ostatnie, co może go jeszcze motywować. W świecie boksu osiągnął w końcu właściwie wszystko, po dwóch porażkach z Usykiem spadł w hierarchii potencjalnych pretendentów.
W tym momencie pomocną ręką wyciągnął jednak do niego Król Cyganów. A jeśli pokonałby Fury’ego – wszystko by się zmieniło.
A Tyson? Do ugrania ma przede wszystkim wielkie miliony. 60 procent zysku z walki miałoby należeć do niego, 40 procent do Joshuy. Do tego jeśli pokonałby AJ-a, jego walka z Usykiem miałaby jeszcze większy ciężar gatunkowy. Choć na razie team Króla Cyganów analizuje warunki kontraktu. Bo trzeba też podkreślić, że zgoda od Joshuy mogła ich mimo wszystko nieco zaskoczyć, a Fury – choć jest genialnym bokserem, aktualnie być może najlepszym na świecie – nie wiadomo jak intensywnie trenował przez kilka ostatnich miesięcy (jak już wspomnieliśmy – wręcz przeciwnie, głównie balował). Dla niego przyjęcie takiej oferty też mogłoby być ryzykowne.
Z drugiej strony mamy wrażenie, że Fury mógłby wejść do ringu prosto z ulicy, a i tak wygrałby z każdym.
Fot. Newspix